Do Łagowa przez Wilkowo koło jeziora Wilkowskiego a właściwie, przepiękną trasą rowerowo - pieszą, linią brzegową tegoż jeziora. Żeby było szybciej to do Łagowa skoczyliśmy główną, manewrując pomiędzy tir-ami. Objechaliśmy jezioro Łagowskie a nawet wodnym rowerkiem po nim szaleliśmy. Tam również super trasa rowerowa przy linii brzegowej. Dobre jedzenie, zamek i mnogo ludu . Dalej pognaliśmy na Boryszyn na pętle Boryszyńską wchodzącą w skład Międzyrzeckiego Rejonu Umocnionego. Pełno tam bunkrów poniemieckich. Niestety przyjechaliśmy za późno i na ostatnią wycieczkę się nie załapaliśmy. Kolejna atrakcja to Lubrza, miasto nad jeziorem Goszcza, to tam gdzie spływ kajakowy się odbywa. Powrót na Ołobok znowu główną, zmęczenie Beatki dawało się już we znaki i zachodziła obawa, utrudnionego powrotu ale dojechaliśmy do Wilkowa i tą sama trasą wzdłuż jeziora do głównej na Borów jeszcze Ołobok i Niesulice.:) Pierwsza setka "Dudysi"
W trasie o wschodzie wokoło Jeziora Niesłysz
Wodnym rowerkiem po Jeziorze Łagowskim
Widok na Jezioro Łagowskie z zamku Joannitów w Łagowie
Pętla Boryszyńska - wycieczka już poszła, nam pozostał ten widok...
... i ten, we wsi poniżej pętli, jedyny zniszczony bunkier i jedyny jaki miał całe wyposażenie podczas pierwszej misji badawczej w 1954 roku
chmury nad Świebodzinem za nami Ołobok i Niesulice
Dudysi setka, pierwsza w życiu rowerowym Upragniony zachód nad jeziorem - Niesłysz
Objazd jeziora Niesłysz, lasy, szutry i drogi kamieniem wyłożone, wszendobylskie otoczaki, gdziekolwiek można było zastosować, tam go stosowali, jazda po tym czymś to jakaś paranoja, zgotowana w zemście dla rowerzystów. Przez część drogi towarzyszyło nam małżeństwo na szosówkach - współczuliśmy. Po objechaniu Niesłysza, skoczyliśmy na Gryżyńskie Uroczysko i 7,5km po ścieżce edukacyjnej wokoło jeziora jednej plaży.:)
Rześki poranek rowerowy przed śniadaniem
W trasie
Jeszcze nad Niesłyszem
Gryżyńskie Uroczysko
Gryżyńskie wąwozy
Kładki, rzeczki, bajorka, wodne spiętrzenia, bujna roślinność i rowerowe nimfy
Po przyjeździe do Niesulic i za lokowaniu się w wynajętym pokoju, zrobiliśmy sobie małą rundkę nad jezioro Niesłysz. Przeliczyłem swoją znajomość terenu i o mało nie zabłądziliśmy w lesie a na dodatek, piękny zachód słońca, na który miałem nadzieję zdążyć, przeminął na długo przed naszym dotarciu nad brzeg jeziora. A taka purpura go cechowała.;) Resztki pięknego zachodu na otarcie łez - Jezioro Niesłysz
Trasa; Z R do Kruszyna przez Iwiny, Wartę, Łaziska i dalej Świeborowice czyli Kruszyn II, Kraśnik Kol., Tomaszów, Szczytnica, Wilczy Las, Lubków, Iwiny i R. Bezwietrznie w przyjemnej temperaturze, W Iwinach, sejmik bocianów na polach, które w poszukiwaniu pożywienia w muldach powstających za traktorem przeskakiwały jeden drugiego bijąc się o najdogodniejsze miejsce.:)
Dorwałem dziś na "Manhatanie" kufer z plastiku więc go upchałem do Nugget-a, zajęło mi to trochę czasu bo jeszcze musiałem przerobić sakwy a w między czasie różne takie nie potrzebne sprawy no i dzień uciekł ale na wieczór, zebrana energia wygoniła mnie na trasę i od razu rekordy; do Iwin 33,5km/h na Kozią Górkę 31,1km/h, zjazd z Koziej przyblokowany przez samochód z rowerem na dachu. Rondo i do Kruszyna włącznie całkiem, całkiem ale w Łaziskach totalny bloking, auto które się wytoczyło z podwórka wlokło się po wąskiej drodze niemiłosiernie ani wyprzedzić ani pogonić nic tylko 200 metrów 20km/h. Na poligonie mus przerwa i zakładanie mizernej lampki bo noc mnie dopadła niespodziewanie a potem czad do R. po ciemku bo lampka spełniała funkcje dekoracyjną. Szczęście, że to stała trasa i znam każdą dziurę, właściwie to ich nie ma, parę nie szkodliwych dołków a całość obrysowana białą linią więc prułem i efekt tego prucia superski.:)
Zmiana opon, przód na 37-559 CONTINENTAL ComfortContact 5bar i tył 32-622 VITTORIA SOLID ADWENTURE 6bar, pozwoliła mi na pokonanie bariery 30km/h średniej z trasy, że dałem rade po powrocie autem z Wrocławia i jeszcze do Iwin pod lekki wiatr. To trzeba powtórzyć bo jeszcze nie mogę uwierzyć.:)
Rowerem w poziomie to moja pasja, składam "poziomki" i pasjonuję jazdą po okolicznych trasach lub dalej, zwiedziłem Dolny Śląsk pierwszą z nich.
To mało znany i doceniany rower jak również jego wygoda. Tam gdzie się pojawiam wzbudzam sensację ale dzięki temu, świat się uśmiecha. Uwielbiam przyrodę, lasy, jeziora, widoki po horyzont a przede wszystkim jazdę poziomką gdziekolwiek. :)