Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi nahtah z miasteczka Raciborowice G. k/Bolesławca. Mam przejechane 76965.18 kilometrów w tym 5331.67 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 19.47 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcejo mnie. button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
Statystyki zbiorcze na stronę

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy nahtah.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Luty, 2015

Dystans całkowity:320.03 km (w terenie 27.47 km; 8.58%)
Czas w ruchu:18:08
Średnia prędkość:17.59 km/h
Maksymalna prędkość:45.60 km/h
Liczba aktywności:11
Średnio na aktywność:29.09 km i 1h 48m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
35.49 km 12.65 km teren
02:29 h 14.29 km/h:
Maks. pr.:31.70 km/h
Temperatura:5.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:2-NUGGET

W poszukiwaniu wiosny

Sobota, 28 lutego 2015 · dodano: 28.02.2015 | Komentarze 3

Mocno zajęte przedpołudnie nie wróżyło na cokolwiek rowerowego. Jednak wyrobiliśmy się do 13-tej i w drogę, chociaż na 20-cia kilometrów.
- Kierunek na zachód - propozycja Dudysi,  za chwilę
- na północ - rzuciłem przez ramię, przekrzykując rowerowy wiatr.
- a może kółeczko po gminie - wyrwało się Dudysi i tak jadąc nie możemy złapać wiatru  w "szprychy".
- jedziemy przed siebie - podejmuję decyzję, kierunek Lubków.
Dudysia prowadzi przez centrum Iwin i koło kościoła do fermy Lubkowa.
- Przez krzyżówkę prosto - mówię i wjeżdżamy w las, tam gdzie zaczyna się nasza trasa.

Wiosna wita nas u progu lasu wyrywając z naszych płuc westchnienie. Szutry suche, igły sosnowe, świerkowe  i mchy, zielone niczym świeżo malowane przez  przechodzącą tędy wiosnę, choć to nie ona tym artystą to dajemy wiarę, że jednak to symptom pani kwiecistej.
Kwiatów nie dostrzegamy ale są ptaki, wysoko nad lasem kruki, para żurawi nad polami i stada małych ptaszków po polach to już coś, to jakaś oznaka nadchodzących zmian - wytęsknionych zmian.

Na rozstajach dróg trudno wybrać w którą stronę, ale podejmujemy właściwą decyzję, szerokim jedzie się lepiej


Jeszcze fota czegoś przy ziemi, może Dudysia znalazła odcisk stopy pani Wiosny


a potem znaleźliśmy ślady wiosny na polach, przedsmak, znak, że już, że tuż, tuż


nie, nie, to nie upadek Dudysia swoim zwyczajem rzuciła się na glebę zauważając znaczący ślad wiosny - chyba?


....i uradowana wypatrzoną drogą po horyzont, susząc zęby, pięła się pod górkę nie zważając na siódme poty.


A na dalekich szutrowych trasach, u podnóża piaskowych gór, znaleźliśmy zielone stepy, rozciągające się od północy od Jadwisina na południe do Olszanicy, od zachodnich lasów Iwin po wschodnie tereny Radziechowa.
Przestrzeń rozległa, po horyzont jak okiem sięgnąć zielona a na południu pogórze Kaczawskie, gdzie rzeka wijąca się wśród osad wiejskich - cel naszej przyszłej wycieczki.;)

Tras;  R. Iwiny, Lubków, Radziechów, Jadwisin, Radziechów, Ganczary, Iwiny, R.
Kategoria z żoną


Dane wyjazdu:
34.08 km 0.00 km teren
01:26 h 23.77 km/h:
Maks. pr.:45.60 km/h
Temperatura:9.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:7-NIMANT

Góra...

Czwartek, 26 lutego 2015 · dodano: 26.02.2015 | Komentarze 0

Dawno nie jeździłem a dziś, zachodzące słońce wyciągnęło mnie z domu huraganowo(zdążyć złapać purpurę widnokręgu - próba się nie powiodła) i dość szybkim tempem na pogranicze Iwin i Lubkowa.
Dojeżdżałem  na szczyt podjazdu gdy drogę - prawie - zajechało mi auto - prawie bo właściwie zrównało się  ze mną. Szok, zdziwienie, zaskoczenie, emocje spotkania.
Kumpel z podstawówki mieszkający w Gdyni wraz z małżonką ot tak, tutejszymi uliczkami, skracał sobie drogą do autostrady by odwiedzić siorę gdzieś tam.;)
Pogadali my chwilę no i w trasę a w trasie, spotkanie z kumplem z lat kawalerstwa i znowu parę słów i tak zeszła mi dzisiejsza przejażdżka.
Góra z górą się nie zejdzie a człowiek zawsze.:)
Widoki miałem wspaniałe lecz późno było i foty w ogóle mi nie wyszły, nawet te z kumplami.:)
Ale Wenus z Marsem był i ciepło było dopóki kołderka z chmur nade mną , chmur ubyło pokazały się gwiazdy ale i chłodek też a w dzień taaaakieeee piękne słońce.;)
Kategoria nocna jazda


Dane wyjazdu:
33.32 km 0.00 km teren
01:18 h 25.63 km/h:
Maks. pr.:44.60 km/h
Temperatura:4.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:7-NIMANT

Brzask

Niedziela, 22 lutego 2015 · dodano: 22.02.2015 | Komentarze 5

Wyprowadziłem pieska na spacer, miałem nie wychodzić z ganku ale coś mnie pchnęło i wyszedłem.
Zero wiatru, bez chmurne niebo, ledwie tlący się wschód i co ciekawe, żadnego mrozu i najmniejszych jego oznak - czyli ciepło.
Doszedłszy do takich wniosków, nawet nie zapamiętałem momentu śniadania i cichego się ubierania by domowników o tak wczesnej porze nie pobudzić.
Nimant, swym telepatycznym zmysłem, grzał już opony gdy wrota rowerowej groty otworzyłem, jeszcze bufa i kask na głowę i w drogę.
Nie kombinowałem, widok w Iwinach i stała trasa by zdążyć przed pobudką Dudysi (chcieć zdążyć na ciepłe nóżki).
W połowie drogi telefon, Dudysia na nogach, cóż o nóżkach mogę zapomnieć ale rzucam pomysła - szykuj się do drogi, jak wrócę to uderzamy na 20kilosów. - I tyle.

Na widoku w Iwinach fota i w trasę.
Powrót w iście szybkim tempie ( a może ciepłe nóżki jeszcze w łóżku?).
Wkraczam do domu a tu szok Dudysia z kubkiem FERVEX-a gardło i stan przeziębieniowy, Nici ze wszystkiego, 
- myślę sobie kawka latte i sam na Nuggeta, szutrem na Grodziec ale kawka rozleniwiła a przede mną wiele spraw i spotkań ortganizacyjnych więc odpuściłem, może uda się na wieczór jak padać nie będzie.;)
Kategoria stała trasa


Dane wyjazdu:
23.08 km 0.56 km teren
01:28 h 15.74 km/h:
Maks. pr.:39.50 km/h
Temperatura:13.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:2-NUGGET

W poszukiwaniu wiosny

Sobota, 21 lutego 2015 · dodano: 21.02.2015 | Komentarze 3

Plan był ambitny, lecz wiaterek chłodny przystopował nasze zapędy i wyszła mała pętla regionu. Lecz poszukiwanie zwiastunów wiosny się zaczęło.
Dziś oznaką takiego powiewu  byli motokrosowcy szalejący po lasach, motocykliści na szosach, i jeźdźcy wierzchem na rumakach pędzący przez pola.
Bikerów jak zawsze paru się znalazło, słońce świeciło, błękit nieba odsłonił Karkonosze i temperatura była, lecz zimny wiaterek, znikąd się pojawił  i troszkę popsuł  wiosenną aurę soboty.:)
Ale radość była i na chwilę szuter krótki zaliczyliśmy.
W tej radości, przy lesie, na wzgórzu Dudysia zaliczyła pierwszą w życiu glebę. Wyjąłem aparat ale Ona widząc co zamierzam to się podniosła szybciej niż upadła i foty nima.;)

Trasa; R. Żeliszów, Stare Jaroszowice, Wartowice, Warta, Iwiny, R.
Kategoria z żoną


Dane wyjazdu:
29.78 km 0.00 km teren
01:20 h 22.34 km/h:
Maks. pr.:39.10 km/h
Temperatura:9.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:7-NIMANT

Antidotum

Piątek, 20 lutego 2015 · dodano: 20.02.2015 | Komentarze 3

Dzień słoneczny, piękny, bezwietrzny
pracowity nad wyraz, w ziemi w błocie ,
w trudzie, znoju i czoła pocie
Tradycyjny odpoczynek, obiad, kawka to  po powrocie
lecz nie bierność mi miła, więc rower wyciągnął mnie na spacer.
Pomknąłem umęczony, bez celu, ciężko dysząc, z trudem pedałując.
Na widoku w Iwinach chwila postoju, zadumy.

I tu zapala się lampka wyobraźni.

Widok ciepły, miły zachwycił ma duszę za serce złapał, ujął swą wymową.
Pan szczupły, piękną panią - chciało by się rzec  - młodą prowadził.
Do alkowy, światłem purpury zalanej
a w oddali strażnik błękitnej, podążał
dystans trzymając dla atmosfery intymnej.
Nasyciłem zmysły i ruszyłem lecz...
.... ciało zauroczone  widokiem poczęło wariować,
krew spieniła, mięśnie sprężyły, umysł opanowała burza
- trasa na zachód zbyt opatrzona - zawróciłem, na północ pomknąłem
Ciemność opadła na drogę przede mną i lampy uaktywniły swoja powinność.
Skręcając na wschód, kolejny towarzysz niebiańskiej drogi,  wyłonił się ze światła dnia i zamigotał świętością "królów doliny".
Korby trzeszczały, wiatr rowerowy hulał, a ja prułem przez świat gdy myśl umysł dopadła
- gdzie tak szybko, po co na co to - zwolniłem a w polu ciemności fotę zrobiłem i powrót stał się koniecznością.
Jeszcze spojrzenie na niebiańską parę, alkowa już  ciemnością pochłonięta a oni w drodze, już nie sami - z przyzwoitką.
Bo to tylko spacer - od rana do miłego spania, raz na jakiś czas.:

Tu statyw mus mieć, ale urokowi oprzeć się trudno, zachwycony długo dumałem nad zjawiskiem.;)

Trasa; R. Iwiny, Lubków, Tomaszów, Szczytnica, Wilczy Las, Lubków, Iwiny, R.


Kategoria Regionalnie


Dane wyjazdu:
1.00 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:0.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:8-NYSKEN

Kierownica

Czwartek, 19 lutego 2015 · dodano: 19.02.2015 | Komentarze 7

Powoli acz sukcesywnie do przodu z nowym projektem.
Nie było moim zamiarem wyjeżdżanie przed całkowitym jego ukończeniem lecz nie byłem przekonany do sterowania podsiodłowego-USS i musiałem to sprawdzić.
Pierwsza przejażdżka, sprawiła wielkie trudności z opanowaniem rowerka ale za następnym podejściem i kolejnymi zaczęło iść całkiem dobrze.
Niestety albo stety,  stanąłem przed dylematem wyboru sterowania. Lubuję się w ASS - nad siodłowej czyli tradycyjnej i tego jestem pewny a przy moich potrzebach USS jest trochę niewygodna - wystarczył jeden kilometr by obraną drogę sprostować i zastanowić się nad typem U-bar którą brałem pod uwagę, co prawda po cichu bo to kiera olbrzym ale kto wie. Nysken w fazie budowy i już na kołach i prawie całym osprzęcie i to kusi do przejażdżek i to jak bardzo kusi.;)
To mini bardzo małe coś, w końcu zmieści się do auta.;)


I poczułem się jak młokos z podstawówki, co uczyć się zaczął  rower prowadzić.;)


Naprawdę, uczucie jazdy na poziomce jest frajdą nie od opisania, choć u mnie już stępiona bo sie bujam 10lat.;)
Kategoria test


Dane wyjazdu:
44.79 km 0.00 km teren
03:02 h 14.77 km/h:
Maks. pr.:42.00 km/h
Temperatura:6.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

Dolina Skory

Niedziela, 15 lutego 2015 · dodano: 15.02.2015 | Komentarze 3

Co by tu zwiedzić, zobaczyć, zaliczyć
by się zachwycić,
by popodziwiać,
odtajać od trudów bytu
na w trasie, wśród piękna natury,
zabytków architektury
z wiatrem we "włosach"
i z szumem dźwięków
w zakrytych uszach.

I spojrzałem w siną dal
na góry piękno
i na dół głęboki
i na pierwszy plan
to był zachwyt
złapany w kadr

A most za mostem
rósł nad korytem
mostek za mosteczkiem
nie był tu mitem
kładki, kładeczki
realia, podszyte bytem


meandry wodnej drogi
wijącej się wzdłóż
innej
czarnej i twardej
a tworząc progi
piętrzyła nadmiar
tworząc bezmiar wodny
taki złowrogi


w centrum wiejskim
natury blask
tudzież mokradło
a tam drzewo
razem
to już uroczysko


i wzniesienie się znalazło
z góry czerń wodna
a nad nim ogród
czarowny
taka kompozycja  - pogodna


kończy się dolina Skory
promień ostatni doświetla  toń
to nie las, nie bory
nawet nie uroczysko
czuć tam woń
miłą, delikatną
lecz nie wiosny, to wilgoć
i to wszystko


gdzieś po drodze
zapomniany pomnik
z wojny okrutnej
mchem porośnięte imiona
odebrana cześć powadze
a chaszczami  zarosła
przesłania kawałek
historii smutnej


czas do domu
umęczeni
z bagażem doznań
pod niknące w oddali
ciepło i obietnicę
miłej kolacji,
gorącej kąpieli
i miękkiego posłania
dla dobrego wyspania.;)


Trasa;  z centrum w Górne R. Sędzimirów, Kolonia Nowa Wieś Grodziska, Czaple, Nowe Łąki, Pielgrzymka, Wojcieszyn, Uniejowice, Zagrodno, Ganczary, Iwiny, R.








Dane wyjazdu:
32.70 km 0.00 km teren
01:31 h 21.56 km/h:
Maks. pr.:38.80 km/h
Temperatura:-1.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:7-NIMANT

Spojrzeć w gwiazdy

Sobota, 14 lutego 2015 · dodano: 14.02.2015 | Komentarze 0

Powrót z popołudniowej wycieczki z Dudysią i TomSawyer-em - przyjemnej i ciekawej - poniekąd, rozbudził starą namiętność, uśpioną zimową aura.
Dopijałem właśnie kawkę poobiednią gdy ognisto-krwista kula chyliła się ku zachodowi, powoli niknąc we mgle. Na widoki zachodu żadnych szans - pomyślałem, kontemplując myśli z minionego dnia.
Nieśpiesznie zebrałem się do zrealizowania pomysłu nocnej przejażdżki, dając czas by zmrok mógł dojść do zenitu. Wyprowadziłem Nimanta - dwukołowy wehikuł czasu i odpaliłem światła bo ciemność opanowała już kończący się dzień.
Światła ulicznych lamp, złapane w lekką otoczkę słabej mgły nie pozwalały na obserwację gwiazd lecz z nadzieją na lepszą widoczność po za terenem zabudowanym, zanurzyłem się w tę bez wietrzną, nocną aurę przemierzając powoli wyludniające się chodniki.
Punkt widokowy w Iwinach osiągnąłem po 12 minutach, mrok gęstniał zapadając w czarną czerń przez którą przebijały się już tylko gwiazdy.:)))
Widok jaki zastałem na wzgórzu dziennych pejzaży, przerósł moje oczekiwania. Zachwyt przerodził się w ekstazę.
Syriusz trój-gwiezdna legenda Dogonów (afrykańskie plemię w dzisiejszym Mali) mienił się swymi kolorami, czarując świat pod sobą a górujący nad nim Orion, olbrzymia, majestatyczna konstelacja gdzie rodzą się gwiazdy zdawała się schodzić na ziemię by wtopić się w światła lamp,  ludzkich izb.:)
Urzeczony widokiem, chwilę obserwowałem zjawisko, by powoli z ociąganiem, odwrócić głowę na zachód i za niknącą gwiazdą czy też planetą - tożsamość nie rozpoznana pochłonięta przez horyzontalną mgłę -  ruszyć swym wehikułem czasu pod parasolem miliarda lat ku światłom miasta. Na Koziej Górce wyrwałem się z objęć mroku by zostać porwany przez moce światła cywilizacji i tak dotarłem pod CPN ORLEN.



Czymże są - te - światła w porównaniu  z mocą miliarda słońc nad naszymi głowami - zakłóceniem harmonii i ciszy.;)

Pomknąłem dalej nową traską wzdłuż Al. Tysiąclecia, rondo i Kruszyn - foty z ręki w nocy, jakoś mi nie wychodzą, n1cram
robi to lepiej. Nie próbując ścigać nie dościgłego ruszyłem na pustkowia przed poligonem.
Chwila zadumy w gęstej czerni nocy z gwiazdami nad sobą i przy wyłączonych światłach dało mi poczucie  wszechogarniającej pustki , lecz nie było tu samotności oj nie, na pewno nie. Czułem się zespolony z całym kosmosem co by to nie znaczyło, byłem przepełniony energią wszechrzeczy i taki zjednoczony.;)
Powrót do R. był pod przewodnictwem Syriusza, którego do samego domu miałem po prawicy. Migający, magiczny strumień światła wynurzającego się z czeluści mroku, był jak obietnica.;)


Kategoria stała trasa


Dane wyjazdu:
27.14 km 3.00 km teren
01:51 h 14.67 km/h:
Maks. pr.:44.00 km/h
Temperatura:6.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

Błotna przygoda

Sobota, 14 lutego 2015 · dodano: 14.02.2015 | Komentarze 4

Sobota przywitała nas piękną pogodą, poranne porządki i zapomniana usterka w Nugget-cie, zajęła sporo czasu ale SMS od Tomka
-zaspałem, będę o11
uspokoił nasz zamęt i spokojnie dokończyliśmy swe powinności
a potem. a potem było......

....wypatrywanie TomSawyer-a, wjechał pod tą naszą górkę i nawet zadyszki nie miał, czyli ma kondychę.;)
Oczywiście mus late i chwila pitu-pitu przed wypadem;)

Zjazd TomSawer-a i Dudysi w czystej formie trekking.
Po zakupie napoju - do Sędzimirowa i skrótem na Grodziec.
Fot błotka nie ma bo zajęty przeprawą i kąpaniem rowera Dudysi gdzieś umknęły.
Za to było takie....

... -pilnując rowerów cyknąłem jak Dudysia I Tom szukają dżipi-esowego skarbu pod murami zamku.
Cooooośśśśś tam znaleźli bo radość Ich była głośna i donośna.;)
Po zakomunikowaniu tego wielkiego odkrycia wjechaliśmy na dziedziniec  a tam - rowery - te z przydomkiem Land
W zamku paru znajomych i kiełbaski przy ognisku.


Kiełbaski i Landrowery sobie odpuściłem za to Dudysia ze znajomym na scenie, przy organkowej muzyce się załapała i była radość.;)


Nadworny fot-mistrz też się zmieścił w mój kadr;)


Wyjazd z zamku gdzie cień i chłód, wprost w objęcia słońca był miłą niespodzianką - Tom pierwszy a w bramie Dudysia.


I Ona sama w słońcu.:)
Wycieczka bajecznie łykendowa.
Zjazd w szaleńczym tempie i powrót przez Olszanicę i Iwiny- tam rozstanie z Tom-em i do R.
Wyluzowani, z bananem na ustach, w promieniach słońca, dotarlismy do domu planując jutrzejszy wypad, choć w głowie kłębił mi się pomysł na dzisiejszy, jeszcze nie zakończony dzień.:)




Dane wyjazdu:
26.98 km 11.26 km teren
01:49 h 14.85 km/h:
Maks. pr.:39.10 km/h
Temperatura:0.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:2-NUGGET

Magiczna kraina "W"....

Sobota, 7 lutego 2015 · dodano: 07.02.2015 | Komentarze 6

....."WARTA" jest obejrzenia, podziwiania, zwiedzania.
Słońce to silna motywacja, w powrocie z cotygodniowych zakupów, jego moc przebijająca się przez szyby samochodu, zobligowała mnie do zażycia używki zwanej - rower.
Zapakowany w rowerowe ciuchy, z kaskiem na głowie, w trybie przyśpieszonym "umyłem" samochód - na sucho prawie, tzn. starłem na wilgotno  z karoserii "sól ziemi tej" inaczej suszarkę asfaltów.
Słońce mocno juz operowało na nieboskłonie, gdy wyprowadziłem Nuggeta - dziś on królował  bo szutry na przejazd żem mianował.
Na pierwszy ogień "kaniony" R.


To z Grodźcem było nie bardzo i zostało co widać, czynna odkrywka przy starej cementowni.


Zamarznięta głębina w centrum R. stara kamionka.

I zachodnie pejzaże a gdzieś tam gdzie droga w polu wiedzie i ciąg drzew pustkowie to kończy, Żeliszów

Śladów rowerowych kół, wiele i tym tropem ruszyłem a gnałem starym torowiskiem bez torów, do boczniówki czarnej co do Iwin wiedzie
i drogą działkowiczów na cmentarz.
Chwila zadumy, z góry nad osiedlem i zjazd wąwozem umarłych 400m.
Uczucie chłodu dopadło i mnie i rower lecz nie z chłodu bynajmniej.
Wzdłuż  drogi, nocą, ogniki niebieskie długość tej trasy tyczą, nocą mroczną nie 400em tylko 40kaem to jej miara
i tak do rana, do pierwszych promieni błądzić - dla wybranych to kara.
Jednak w dzień to minuta z górki i wjazd na drogę niekończących się wiatrów i asfalt "konduktów" w dzień dla żywych za umarłym, w nocy umarłych za żywym .
Dopadam głównej i przy świątyni - Kościoła Pańskiego -  w prawo i do farmy Lubkowa, małe kółeczko i do głównej stała trasa do Tomaszowa, pod wiatr mocny, zimny, lodowaty - ściana potu i wyczerpania. Szacun! dla mocarzy maratonów, wyścigów, wyczynowców i rekordzistów - za charakter. Dla mnie amatora-domatora te parę minut to szczyty wysokich gór, bezkresy wielkich wód i pustynnych przestrzeni - szacun!
Tomaszów ledwie początek zahaczyłem  by pędem  rowerowym wbić się w kolejny szuter.


Niespodzianka, bajorko zamarznięte, mocne lecz zdradliwe, obszedłem dookoła i pod górkę z Tomaszowa.


Dojazd do Szlaku Św. Jakuba, szlaku ze wschodu pielgrzyma, drogą zwaną Camino de Santiago do Santiago de Compostela.

Fota przy pierwszym drzewie, tu zawsze czuć odosobnienie mimo, że do cywilizacji dwa kroki w bok. Równoległa trasa ze Zgorzelca do Wrocławia przez Bolesławiec, Chojnów i Legnicę.


Zostawiłem drzewko w swej samotni  i do głazów zaklętych z pól wyciągniętych,
wzdłuż drogi złożonych
jak mury jak progi,
dzieląc pole od pola
i pola od drogi



Czasami w szparach między nimi, rogaty zwierz się chowa, zaklęty w szczelinie
trwać będzie
bo zapamiętany pstryknięciem
nie zginie



Set metrów dalej "Fangorn" uśpiony, na końcu światełko w tunelu, droga do raju - tak sobie pomyślałem strapiony,
czy czasem nie jestem widokiem "kuszony"?;)


Wypluty z magicznego lasu, z poczuciem odrodzenia, przez pola Kuduka do trasy znajomej i na Warte.

Drogą Bolec- Złotoryja  i w Warcie śmieciową trasą  na Złoty Szlak Rowerowy Warty koło Wapiennika i wielkiej kupy "g".....i składowiska słomy do ....


...hałdy zrywu asfaltowego, przypominającego mi górę z "Bliskich Spotkań Trzeciego Stopnia"


124 stopnie....


....do właśnie tego widoku, punkt widokowy na Karkonosze, Grodziec, Krzyż w Wilczym Lesie i prawie całą krainę "W" choć dziś góry zamglone.

Przepełniony zachwytem i radością wpadłem na między polną i urwałem osłonę łańcucha, jak na złość nie brałem sakw w których zostały opaski szybki montaż, więc improwizacja i na główną z Iwin do R. Do kulałem się te trzy kilosy by po raz kolejny wjechać w tym roku pod osiedlową górkę, pod którą już staram się nie wjeżdżać bo za stroma a kolana mówić  stop mocnym podjazdom.;)







Kategoria Regionalnie