Wpisy archiwalne w miesiącu

Wrzesień, 2014

Dystans całkowity:505.34 km (w terenie 26.70 km; 5.28%)
Czas w ruchu:28:44
Średnia prędkość:17.59 km/h
Maksymalna prędkość:47.30 km/h
Liczba aktywności:12
Średnio na aktywność:42.11 km i 2h 23m
Więcej statystyk

Kliczków

Niedziela, 28 września 2014 · Komentarze(4)
Kategoria z żoną
Do Kliczkowa po raz wtóry i zawsze coś do odkrycia. Tym razem zaporę a drogowskazem "pole namiotowe", wjazd w lewo od wjazdu na zamek - proste ale jak często przeoczone.:)
Trasę rozpoczęliśmy w Iwinach po kawce u teściowej, poranek nie wchodził w rachubę bo raz - musiałem się wyspać, bo dwa - odpocząć, bo trzy - dokończyć montaż linek w Nimancie po smarowaniu, bo cztery - wszmać konkretny obiad z rodzinką i bez pośpiechu i szalonej gonitwy jaką miałem w tygodniu, spokojnie wybrać się na wycieczkę. Pogoda nam sprzyjała, nam i wszystkim bikerom bo sporo ich na trasie było.:)
Trasa: z R do Iwin i do Łazisk przez Wartę, oczywiście główną zapchaną samochodami, w Łaziskach do Kruszyna i chodnikiem rowerowo pieszym na obwodnicę Bolesławca. Na  ul. Mostowej do Bolesławic, przed Krępnicą w las (to już szutry) i kierunek do krzyżówki przy lesie Bukowym. Parę fot i pięknie pachnącym lasem do głównej na Kliczków i do Zapory oczywiście foty i na zamek na ulubione lody Dudysi. Kolejka i oporna obsługa zniechęciła nas do czekania więc ruszyliśmy z powrotem. Trasa ta sama, powrót dość szybki w R. piekarnia i zmęczeni do domu.:)


Mała, zgrabna i taka ładna zapora w Kliczkowie


Obowiązkowo pod zamkiem a lodów nie było.;)

I chmury nas zawróciły

Czwartek, 25 września 2014 · Komentarze(0)
Kategoria z żoną
Plany trasy tradycyjnie ale pogodowo do bani, w połowie trasy chmury ciężkie i ołowiane stanęły  w horyzoncie i nawet nie przewidując, wiedzeni instynktem i wydarzeniami dni ostatnich zawróciliśmy a deszcz dogonił nas na prostej w R.:)

Wyprawa

Niedziela, 21 września 2014 · Komentarze(0)
Kategoria z żoną
Czocha - zamek, dzisiejszy cel wyprawy.
Towarzystwo - Dudysia, n1cram.
 Do Bolca autem i w Bolcu najpierw Lidl - celem zdobycia lampki rowerowej(zapomnij), rynek -  przyjrzeć się przygotowaniom do MTB i w drogę.
Trasa; z Bolca  przez Suszki, Włodzice do Lwówka i przez Gradówek do Gryfowa i znowu Lidl i przez rynek do Wieży i do zamku Czocha. I przed i po zwiedzaniu deszcz nas dopadł,  półgodzinna przerwa w jeździe ale potem nawet i słonko wyszło.
Powrót przez Leśną, Lubań, Nowogrodziec i do Mierzwina i skrótem leśnym po szutrze do Bolca. Ciepło, pochmurno, bez wietrznie
( jedynie przy wyjeździe z Lwówka trochę nam powiało) super wyprawa.:)

Wieczorowo

Czwartek, 18 września 2014 · Komentarze(2)
Kategoria nocna jazda
Gdy zachód słońca rozpoczął pokaz, ruszyłem na trasę, zmęczenie późno puściło a "ufo" zaczęło dokuczać nieznośnie po wczorajszej, wysokościowej eskapadzie.
Wspomagacze(tabletki) to ostateczność więc pozostał mi Nimant, masaż połączony z wysiłkiem, potrafi zdziałać cuda, więc nie było nawet mowy bym nie wykorzystał takiej możliwości.
Po powrocie samopoczucie rewelka a do tego oczyszczone psyche po porannym zryciu czapki.
Bo, gdy płomiennogrzywego
- sunącego przez leśne ostępy, równolegle z Nimantem, miękko pokonującego przeszkody różne - zobaczyłem oczami duszy,
wiedziałem,
że problem jeden to nie problem a dwa problemy to tylko zagadnienie a nie ma tego złego co na dobre by nie wyszło.
Wyjechałem z lasu wprost w objęcia falistego klina purpury,
światło malowało ciepły obraz mijającego dnia i w serce wlało się ciepło tak miłe, tak przejmująco ciepłe,
że rozwinęły mi się skrzydła i odleciałem,
sunąc przed siebie bezszelestnie,
zostawiając ślad zakręconego lekkim podmuchem powietrza.
Byłem daleko,
nieograniczany żadnymi zakazami, nakazami leciałem, unoszony skrzydłami ku przestrzeniom wolnej myśli, nieskażonej, czystej, dziewiczej
i nawet powrót z bajecznej trasy nie oderwał mnie od przestrzeni widzianej oczami duszy.
Nie zmącony spokój, cisza.:)

Po obiedzie

Wtorek, 16 września 2014 · Komentarze(1)
Kategoria z żoną
Dzień już krótszy a późny wyjazd, to powrót w ciemnościach a światła nie gwarantują dobrej widoczności ale jak tylko pogoda pozwoli, sprężamy się przed zachodem słońca. Trudno się mówi i trasy będą coraz krótsze, chyba że trafię na jakieś dobre oświetlenie.:)

Tomaszów i poziomka w akcji, trasa bardzo miła, aż się nie chciało zjeżdżać do domu.:)

Po obiedzie

Poniedziałek, 15 września 2014 · Komentarze(2)
Kategoria z żoną
Trasa; R. Iwiny, Lubków, Wilczy Las, Szczytnica, Tomaszów, Lubków, Iwiny, R. Spokój, cisza, relaks - słońce, bezwietrznie, luz i tak po starych , gminnych szlakach bez celu dla samej, czystej jazdy.:)

U Przyjaciół

Niedziela, 14 września 2014 · Komentarze(2)
Kategoria z żoną
Popołudniowy wypad do kawiarni u Przyjaciół w Bolcu, po drodze Lidl i powrót obwodnicą do Kruszyna i stałą do R. Temperatura idealna, bez wietrznie wręcz bajecznie.;)

Szum gum

Poniedziałek, 8 września 2014 · Komentarze(0)
Kategoria z żoną
Po pracy, po kawce na traskę,
na krótki wypad bo pora późna,
na szlak stały, na drogę z odzysku.
Jedno ciekawe foto - kanały Tomaszowa
i to była trasy połowa.
 Powrót ta samą drogą,
spacerowym pędem, pod niebieskim, pięknym niebem.
Jeszcze górka na widoku i hamulce bez pisku.
W mig widokiem nasyceni
w dolinę, do wąwozu śmy pognali
za spoczynkiem za chlebem
uszczęśliwieni.;)

Ony kanał to mostek kamienny, murowany cegłą granitową

Gdy...

Niedziela, 7 września 2014 · Komentarze(0)
Kategoria z żoną
.....burza za burzą dookoła huczy a nad głową słońce, nie czekaj  z wyjazdem  bo
przysłowie mądre nas uczy - "płacz deszczowej chmury wywołuje uśmiech ukwieconej łąki"
Śmiało do Iwin ruszyliśmy, kawkę wypiliśmy i w lasy za Ganczarami, na Okmiany nam się rzuciło.
W lesie spostrzegliśmy Złotoryję spowitą łzawą zadymą i grzmot do uszu dotarł i ponaglił,
przez las za wrzosem do pałacu starego a potem do krzyża olbrzymiego. Chmura ruszyła za nami
chwilę goniła i stanęła, my u ciotki chwilę gadu gadu i już bociani dom ( z neta)widzieliśmy a za nim
tęcze malowaną, Dzień dobry bratowej gdzie dziatki gościli i do gminnej na na pajdę chleba ze smalcem i kiszonym.
 Chmury ustąpiły nam pola, byśmy w słońcu do R. zawitali a potem szyki zwarły i łzami, szlak nasz cały zalały.
Wnet mrok się pojawił i dzień ten wspaniały zakończył.;)
Niosłem te bidne pajdy chleba, znaczy sie zimne grube! Bo bidne to było ciut smalcu i
ogórki cienkie niczym płatki czegoś.;)

Stała trasa

Sobota, 6 września 2014 · Komentarze(1)
Kategoria z żoną
Mimo zmęczenia po robocie i skurczów w nogach wgramoliłem się na - Nimanta kanapowca, musiałem sobie poleżeć w trasie. Trasa stała, przy okazji obskoczyliśmy Tesco i bez kombinacji do domu, po drodze Dudysi wybiło na liczniku 2tys.km w tym roku. Po pierwszej setce, kolejne świętowanie.;)