Pierogi w Galerii Milińskiego
Niedziela, 2 listopada 2014
· Komentarze(2)
Kategoria z żoną, Doliną rzeki
Pławna po raz kolejny ale pierwszy raz z TomSawyer -em. Pogoda piękna, wymarzona i jak na listopad szokująca. Trasa; z R. do Żeliszowa i na styku z Jaroszowicami koło boiska spotkanie z Tomkiem ale za nim wyjechaliśmy mu na przeciw, to spotkaliśmy bikera z głośnikami-kolumnami od mini wieży, jedna fota i na spotkanie.
Już wspólnie, w trójkę przez Suszki do Włodzic i dalej przez Rakowice do Lwówka. Na rynku małe co nie co na ruszt(przepyszny sernik żony Tomka) i na trasę rowerową do Pławnej gdzie liść gęsto ścielił się pod kołami szeleszcząc jesiennie.
Pierogi oczywista sprawa - przepyszne, kawa musowo i jakby inaczej w drodze powrotnej droga krzyżowa. Powrót z górki aż do Lwówka i kierunek na Mierzwin przez Rakowice, Włodzice, Ocice.
W Mierzwinie w prawo na szuter leśny i do Bolca na zabobrze. Obwodnicą do ronda przy PZZ-tach gdzie rozstaliśmy się z Tomkiem choć ochota była dociągnąć do setki.
Żal było się rozstawać ale noc zbliżała się wielkimi krokami, życzyliśmy sobie rychłego spotkania i rozjechaliśmy się zadumani i szczęśliwi po wyśmienitej wycieczce. Kruszyn, Łaziska i poligon przelecieliśmy w spokoju ale główna Bolec-Złotoryja ruchliwa mimo, że to niedziela.
Zdążyliśmy przed nocą ale w Warcie gdzie kupowałem chleb musiałem założyć mocniejszą lampkę i w tym momencie minął nas Robert ze swoja rodzinką wracający autem z wycieczki.
I kto by się spodziewał, że jeszcze w tym roku zrobimy jednorazowo tyle kilometrów.;)

Zaparkowaliśmy koło chaty Jepetto (czyt.dżepetto) który tworzył swojego Pinokia

Nowy artefakt w galerii - batyskaf z XIX wieku którym naukowcy poszukiwali Ducha Gór
w jeziorze pod Śnieżką a za nim rower TomSawyer-a

Z Tomkiem na drodze krzyżowej

I z Dudysią - z lewej za rowerami, ścieżka serpentynowa na szczyt gdzie kapliczka a za mną schody, taki skrót dla umęczonych.;)

Jeszcze pierogom fotę w ostatniej chwili udało sie cyknąć, tak szybko je pochłonęliśmy.;)
Już wspólnie, w trójkę przez Suszki do Włodzic i dalej przez Rakowice do Lwówka. Na rynku małe co nie co na ruszt(przepyszny sernik żony Tomka) i na trasę rowerową do Pławnej gdzie liść gęsto ścielił się pod kołami szeleszcząc jesiennie.
Pierogi oczywista sprawa - przepyszne, kawa musowo i jakby inaczej w drodze powrotnej droga krzyżowa. Powrót z górki aż do Lwówka i kierunek na Mierzwin przez Rakowice, Włodzice, Ocice.
W Mierzwinie w prawo na szuter leśny i do Bolca na zabobrze. Obwodnicą do ronda przy PZZ-tach gdzie rozstaliśmy się z Tomkiem choć ochota była dociągnąć do setki.
Żal było się rozstawać ale noc zbliżała się wielkimi krokami, życzyliśmy sobie rychłego spotkania i rozjechaliśmy się zadumani i szczęśliwi po wyśmienitej wycieczce. Kruszyn, Łaziska i poligon przelecieliśmy w spokoju ale główna Bolec-Złotoryja ruchliwa mimo, że to niedziela.
Zdążyliśmy przed nocą ale w Warcie gdzie kupowałem chleb musiałem założyć mocniejszą lampkę i w tym momencie minął nas Robert ze swoja rodzinką wracający autem z wycieczki.
I kto by się spodziewał, że jeszcze w tym roku zrobimy jednorazowo tyle kilometrów.;)

Zaparkowaliśmy koło chaty Jepetto (czyt.dżepetto) który tworzył swojego Pinokia

Nowy artefakt w galerii - batyskaf z XIX wieku którym naukowcy poszukiwali Ducha Gór
w jeziorze pod Śnieżką a za nim rower TomSawyer-a

Z Tomkiem na drodze krzyżowej

I z Dudysią - z lewej za rowerami, ścieżka serpentynowa na szczyt gdzie kapliczka a za mną schody, taki skrót dla umęczonych.;)

Jeszcze pierogom fotę w ostatniej chwili udało sie cyknąć, tak szybko je pochłonęliśmy.;)