Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi nahtah z miasteczka Raciborowice G. k/Bolesławca. Mam przejechane 79006.97 kilometrów w tym 5465.08 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 19.41 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcejo mnie. button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
Statystyki zbiorcze na stronę

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy nahtah.bikestats.pl

Archiwum bloga

Dane wyjazdu:
26.98 km 11.26 km teren
01:49 h 14.85 km/h:
Maks. pr.:39.10 km/h
Temperatura:0.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:2-NUGGET

Magiczna kraina "W"....

Sobota, 7 lutego 2015 · dodano: 07.02.2015 | Komentarze 6

....."WARTA" jest obejrzenia, podziwiania, zwiedzania.
Słońce to silna motywacja, w powrocie z cotygodniowych zakupów, jego moc przebijająca się przez szyby samochodu, zobligowała mnie do zażycia używki zwanej - rower.
Zapakowany w rowerowe ciuchy, z kaskiem na głowie, w trybie przyśpieszonym "umyłem" samochód - na sucho prawie, tzn. starłem na wilgotno  z karoserii "sól ziemi tej" inaczej suszarkę asfaltów.
Słońce mocno juz operowało na nieboskłonie, gdy wyprowadziłem Nuggeta - dziś on królował  bo szutry na przejazd żem mianował.
Na pierwszy ogień "kaniony" R.


To z Grodźcem było nie bardzo i zostało co widać, czynna odkrywka przy starej cementowni.


Zamarznięta głębina w centrum R. stara kamionka.

I zachodnie pejzaże a gdzieś tam gdzie droga w polu wiedzie i ciąg drzew pustkowie to kończy, Żeliszów

Śladów rowerowych kół, wiele i tym tropem ruszyłem a gnałem starym torowiskiem bez torów, do boczniówki czarnej co do Iwin wiedzie
i drogą działkowiczów na cmentarz.
Chwila zadumy, z góry nad osiedlem i zjazd wąwozem umarłych 400m.
Uczucie chłodu dopadło i mnie i rower lecz nie z chłodu bynajmniej.
Wzdłuż  drogi, nocą, ogniki niebieskie długość tej trasy tyczą, nocą mroczną nie 400em tylko 40kaem to jej miara
i tak do rana, do pierwszych promieni błądzić - dla wybranych to kara.
Jednak w dzień to minuta z górki i wjazd na drogę niekończących się wiatrów i asfalt "konduktów" w dzień dla żywych za umarłym, w nocy umarłych za żywym .
Dopadam głównej i przy świątyni - Kościoła Pańskiego -  w prawo i do farmy Lubkowa, małe kółeczko i do głównej stała trasa do Tomaszowa, pod wiatr mocny, zimny, lodowaty - ściana potu i wyczerpania. Szacun! dla mocarzy maratonów, wyścigów, wyczynowców i rekordzistów - za charakter. Dla mnie amatora-domatora te parę minut to szczyty wysokich gór, bezkresy wielkich wód i pustynnych przestrzeni - szacun!
Tomaszów ledwie początek zahaczyłem  by pędem  rowerowym wbić się w kolejny szuter.


Niespodzianka, bajorko zamarznięte, mocne lecz zdradliwe, obszedłem dookoła i pod górkę z Tomaszowa.


Dojazd do Szlaku Św. Jakuba, szlaku ze wschodu pielgrzyma, drogą zwaną Camino de Santiago do Santiago de Compostela.

Fota przy pierwszym drzewie, tu zawsze czuć odosobnienie mimo, że do cywilizacji dwa kroki w bok. Równoległa trasa ze Zgorzelca do Wrocławia przez Bolesławiec, Chojnów i Legnicę.


Zostawiłem drzewko w swej samotni  i do głazów zaklętych z pól wyciągniętych,
wzdłuż drogi złożonych
jak mury jak progi,
dzieląc pole od pola
i pola od drogi



Czasami w szparach między nimi, rogaty zwierz się chowa, zaklęty w szczelinie
trwać będzie
bo zapamiętany pstryknięciem
nie zginie



Set metrów dalej "Fangorn" uśpiony, na końcu światełko w tunelu, droga do raju - tak sobie pomyślałem strapiony,
czy czasem nie jestem widokiem "kuszony"?;)


Wypluty z magicznego lasu, z poczuciem odrodzenia, przez pola Kuduka do trasy znajomej i na Warte.

Drogą Bolec- Złotoryja  i w Warcie śmieciową trasą  na Złoty Szlak Rowerowy Warty koło Wapiennika i wielkiej kupy "g".....i składowiska słomy do ....


...hałdy zrywu asfaltowego, przypominającego mi górę z "Bliskich Spotkań Trzeciego Stopnia"


124 stopnie....


....do właśnie tego widoku, punkt widokowy na Karkonosze, Grodziec, Krzyż w Wilczym Lesie i prawie całą krainę "W" choć dziś góry zamglone.

Przepełniony zachwytem i radością wpadłem na między polną i urwałem osłonę łańcucha, jak na złość nie brałem sakw w których zostały opaski szybki montaż, więc improwizacja i na główną z Iwin do R. Do kulałem się te trzy kilosy by po raz kolejny wjechać w tym roku pod osiedlową górkę, pod którą już staram się nie wjeżdżać bo za stroma a kolana mówić  stop mocnym podjazdom.;)







Kategoria Regionalnie



Komentarze
Dudysia
| 18:39 niedziela, 8 lutego 2015 | linkuj Iznowu wszystko przez te endorfiny :)
Dudysia
| 18:37 niedziela, 8 lutego 2015 | linkuj Hahahaa ... i w tym wypadku mapka by rozjaśniła wszystko :)
nahtah
| 18:10 niedziela, 8 lutego 2015 | linkuj Bo to było tak, fizycznie w normie ale duchowo gdzieś obok, jakbym w astralnym świecie pędził.
Chyba nie wyszedł mi z tego bełkot endorfinowy,co?;)
Dudysia
| 08:12 niedziela, 8 lutego 2015 | linkuj Nakręciłeś porządnie i to nie o jazdę mi tu chodzi :) Musiałam dobrze myśli zebrać ,żeby nadążyć za Twoim tokiem myślenia :)
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!