Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi nahtah z miasteczka Raciborowice G. k/Bolesławca. Mam przejechane 79006.97 kilometrów w tym 5465.08 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 19.41 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcejo mnie. button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
Statystyki zbiorcze na stronę

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy nahtah.bikestats.pl

Archiwum bloga

Dane wyjazdu:
32.70 km 0.00 km teren
01:31 h 21.56 km/h:
Maks. pr.:38.80 km/h
Temperatura:-1.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:7-NIMANT

Spojrzeć w gwiazdy

Sobota, 14 lutego 2015 · dodano: 14.02.2015 | Komentarze 0

Powrót z popołudniowej wycieczki z Dudysią i TomSawyer-em - przyjemnej i ciekawej - poniekąd, rozbudził starą namiętność, uśpioną zimową aura.
Dopijałem właśnie kawkę poobiednią gdy ognisto-krwista kula chyliła się ku zachodowi, powoli niknąc we mgle. Na widoki zachodu żadnych szans - pomyślałem, kontemplując myśli z minionego dnia.
Nieśpiesznie zebrałem się do zrealizowania pomysłu nocnej przejażdżki, dając czas by zmrok mógł dojść do zenitu. Wyprowadziłem Nimanta - dwukołowy wehikuł czasu i odpaliłem światła bo ciemność opanowała już kończący się dzień.
Światła ulicznych lamp, złapane w lekką otoczkę słabej mgły nie pozwalały na obserwację gwiazd lecz z nadzieją na lepszą widoczność po za terenem zabudowanym, zanurzyłem się w tę bez wietrzną, nocną aurę przemierzając powoli wyludniające się chodniki.
Punkt widokowy w Iwinach osiągnąłem po 12 minutach, mrok gęstniał zapadając w czarną czerń przez którą przebijały się już tylko gwiazdy.:)))
Widok jaki zastałem na wzgórzu dziennych pejzaży, przerósł moje oczekiwania. Zachwyt przerodził się w ekstazę.
Syriusz trój-gwiezdna legenda Dogonów (afrykańskie plemię w dzisiejszym Mali) mienił się swymi kolorami, czarując świat pod sobą a górujący nad nim Orion, olbrzymia, majestatyczna konstelacja gdzie rodzą się gwiazdy zdawała się schodzić na ziemię by wtopić się w światła lamp,  ludzkich izb.:)
Urzeczony widokiem, chwilę obserwowałem zjawisko, by powoli z ociąganiem, odwrócić głowę na zachód i za niknącą gwiazdą czy też planetą - tożsamość nie rozpoznana pochłonięta przez horyzontalną mgłę -  ruszyć swym wehikułem czasu pod parasolem miliarda lat ku światłom miasta. Na Koziej Górce wyrwałem się z objęć mroku by zostać porwany przez moce światła cywilizacji i tak dotarłem pod CPN ORLEN.



Czymże są - te - światła w porównaniu  z mocą miliarda słońc nad naszymi głowami - zakłóceniem harmonii i ciszy.;)

Pomknąłem dalej nową traską wzdłuż Al. Tysiąclecia, rondo i Kruszyn - foty z ręki w nocy, jakoś mi nie wychodzą, n1cram
robi to lepiej. Nie próbując ścigać nie dościgłego ruszyłem na pustkowia przed poligonem.
Chwila zadumy w gęstej czerni nocy z gwiazdami nad sobą i przy wyłączonych światłach dało mi poczucie  wszechogarniającej pustki , lecz nie było tu samotności oj nie, na pewno nie. Czułem się zespolony z całym kosmosem co by to nie znaczyło, byłem przepełniony energią wszechrzeczy i taki zjednoczony.;)
Powrót do R. był pod przewodnictwem Syriusza, którego do samego domu miałem po prawicy. Migający, magiczny strumień światła wynurzającego się z czeluści mroku, był jak obietnica.;)


Kategoria stała trasa



Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!