Spotkanie na szczycie
Grodziec zdobyty po raz kolejny i miłe spotkanie One trzy, trzy bikerki i biker nietypowy bo poziomy.
Umówieni z Moniką i jej koleżanką Moniką wyruszyliśmy w trasę dość późno a to Nuggeta do spawania i malowania a to syn jakiś ciuch zapragnął w gdzieś tam no i oczywistość, rowerowy w trybie pilnym bo pedał mus zmienić a przy okazji syn kupił sobie górala full wypas na szaleństwa po szutrach, czyli Kross.
On do domu rowerkiem a my, czym prędzej Felcią zawieść zakupy i w trasę, poganiani czasem. Spotkanie o umówionym czasie, nie można było zawieść.
Poznałem z daleka, dwie urocze bikerki za stołem pod namiotem w towarzystwie Pielgrzyma w drzewie zaklętego.;)

Przywitanie, potwierdzenie danych personalnych i przyjemna dyskusja o rzeczach rowerowo ulotnych
a potem? A jak że, kto zgadnie ten z gry nie wypadnie.;)

Nie ma to jak w poziomie, okazja rzadko spotykana - wpierw przymiarka

wprowadzenie w technikę jazdy - to kolejna miarka....

...i jazda

i obie dziewczyny dały radę a ubaw był po pachy.;)

Wspólna fota pod rycerzem - wartownikiem kazamatów.

Jeszcze ustawienia GPS-a na powrót do domu, jakiś przewodnik musi być.;)

Tradycyjna mapa również się przydała - prosto tu, w lewo tam, a tam w prawo i już w domu.;)

Monika - ta w białych rękawach - wypruła do przodu, że ino kurz pozostał po niej na całej drodze zjazdu. Mówiła, że lubi zjazdy ale nad spodziewanie taki czad, że gonić nie dało rady, więc zjechaliśmy asekuracyjnie.;)
Chwila wspólnej jazdy i rozstanie na rozstajach dróg - luz i swoboda a banany mówią same za siebie.;)
Foty użyczyła Dudysia moje to pierwsza i ostatnia.
Trasa; R. Sędzimirów, Grodziec i z powrotem, szutrowy skrót coraz częściej używany.;)