Kółeczko x 3
Piątek, 24 lipca 2015
· Komentarze(2)
Kategoria Czasówka
Ochota na pokonanie kilku okrążeń tej samej trasy była już dawno, długo krążyła po głowie , aż nadarzyła się okazja.
Trasa ta, to trasa majowego rajdu; start przy sklepie i meta przy sklepie, boczniówką do Iwin i koło kościoła w prawo do Lubkowa na fermę, krzyżówka i w lewo do głównej i na Tomaszów do mostu, powrót na Wartę i główną do Iwin i w prawo na prostą do R. Zawrót przy sklepie i powtórka z rozrywki.
Pierwsze podejście 48min, drugie 46min, trzecie 45min - na trzecim, już skurcz lewej nogi dopadł i jazda stawała się ryzykowna, nie chciałem się zatrzymywać i to mi się udało a pięć okrążeń kiedyś zrobię ale nie pod wieczór tylko w dzień i może o brzasku.
Pierwsze okrążenie trochę spięty byłem a na drugim wyluzowałem i wyłączyłem myśli i się zaczęło medytowanie, nie rozpiszę się co było na trzecim okrążeniu, rzucę tylko tyle, że trasa nabrała ostrości a wyrazistość jej uwidoczniła rzeczy, których nigdy nie obserwowałem, spokój osiągnął apogeum dnia a energia - jej resztki - dodały dziwnej mocy i pisząc, jestem podekscytowany dzisiejszym rowerowaniem.;))))
Przy takiej średniej podjazdy dały mi w d....a paszczowiatr na odcinku Warta - Iwiny był jak one podjazdy, wszystko okej tylko kolana miały trud na krawędzi bólu. Łykend się zaczął, niech trwa nieprzerwanie.;)))))
Trasa ta, to trasa majowego rajdu; start przy sklepie i meta przy sklepie, boczniówką do Iwin i koło kościoła w prawo do Lubkowa na fermę, krzyżówka i w lewo do głównej i na Tomaszów do mostu, powrót na Wartę i główną do Iwin i w prawo na prostą do R. Zawrót przy sklepie i powtórka z rozrywki.
Pierwsze podejście 48min, drugie 46min, trzecie 45min - na trzecim, już skurcz lewej nogi dopadł i jazda stawała się ryzykowna, nie chciałem się zatrzymywać i to mi się udało a pięć okrążeń kiedyś zrobię ale nie pod wieczór tylko w dzień i może o brzasku.
Pierwsze okrążenie trochę spięty byłem a na drugim wyluzowałem i wyłączyłem myśli i się zaczęło medytowanie, nie rozpiszę się co było na trzecim okrążeniu, rzucę tylko tyle, że trasa nabrała ostrości a wyrazistość jej uwidoczniła rzeczy, których nigdy nie obserwowałem, spokój osiągnął apogeum dnia a energia - jej resztki - dodały dziwnej mocy i pisząc, jestem podekscytowany dzisiejszym rowerowaniem.;))))
Przy takiej średniej podjazdy dały mi w d....a paszczowiatr na odcinku Warta - Iwiny był jak one podjazdy, wszystko okej tylko kolana miały trud na krawędzi bólu. Łykend się zaczął, niech trwa nieprzerwanie.;)))))