Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi nahtah z miasteczka Raciborowice G. k/Bolesławca. Mam przejechane 79006.97 kilometrów w tym 5465.08 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 19.41 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcejo mnie. button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
Statystyki zbiorcze na stronę

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy nahtah.bikestats.pl

Archiwum bloga

Dane wyjazdu:
49.80 km 10.00 km teren
02:35 h 19.28 km/h:
Maks. pr.:61.10 km/h
Temperatura:30.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:7-NIMANT

Spotkanie na szczycie!

Niedziela, 9 sierpnia 2015 · dodano: 09.08.2015 | Komentarze 10

Spotkanie na szczycie szczytu, na górze, może nie wielkiej ale szacun mus dla niej mieć, swoje ofiary ma i lepiej jej nie dodawać.
Muszę więcej pokory mieć i uważać, bo przyjemny wiatr we włosach ale przyjemniej na swoich łapkach.;)

Ale od początku; na umówione spotkanie z dziewczynami z Legnicy dotarliśmy pierwsi, TomSawyer dzielnie znosił pchanie rowerów pod Rosochę, mnie akurat wjazd pod takie strome góry nie rajcuje - szkoda kolan. Po zaaplikowaniu porcji pałeradawców Tom....


...ruszył na poszukiwanie geokesza...


...mnie pozostało obcykanie Nimanta(jak się później okaże, było to jedno z ostatnich jego fot) i czekanie na dziewczyny...


...dziewczyny przybyły na spotkanie uśmiechnięte i z kolegą lecz tak się rozgadaliśmy, że o fotkach zapomnieli a kolega się zmył na swoją dalsza traskę nim się opamiętaliśmy by zarejestrować nasze spotkanie...


...potem był szalony pęd w dół, pierwszy dojechałem tam skąd robiłem te foty a pomnie kolejno Tom,..


...Monia, koleżanka Moni...


...i Monia, koleżanka Moni, Monia w białych rękawkach coś dziś bez kondycji, ostatnia na wjeździe to rozumiem ale ostatnia na zjeździe to już nie rozumiem;)...


... przewodniczki z naszych towarzyszek przednie, widać, że znają swoje tereny, prowadziły nas drogą, której mi brakło na ostatniej wyprawie doliną Szalonej Nysy. Powyżej, zwierzątka garną się kupą do TomSawyer-a i jego słodkiej dłoni;)....


...nawet osioł wyczuł słodycze i przybiegł ochoczo....


...na styku dwóch rzek fota musi być...


...most nad Kaczawą na którym została uwieczniona fota z Nimant-em w całości.

Wycieczka super, spotkanie bardzo miłe, przygoda roku, było niesamowicie a pęd jaki miałem na zjazdach był czadowy lecz z obecną wiedzą ryzykowny i niebezpieczny a jego oznaki pojawiały się od dwóch dni lecz nie rozpoznałem zagrożenia, teraz ciarki przechodzą po plecach a w głowie jedna myśl, podziękowania dla anioła stróża  - bo przy małej prędkości na prostej drodze ujawnił straszną rzecz  i pozwolił przy pomocy brata wrócić do domu.
Tom ruszył sam w dalszą drogę powrotną a mnie odwiózł samochód.



KATASTROFA

Mój rower poziomy, obieżyświat dalekobieżny, NIMANT - rozpadł się na dwie części.


Oooo! Nimancie!
Rowerze poziomy
ile cię trzeba było cenić
ten tylko się dowie, kto Cię miał, ujeżdżał 
i stracił
ile w tobie było pasji,
ile pracy włożonej,
ile kilometrów przebytych
ile radości,
zakończyłeś swój żywot na odległej trasie ciężko uszkodzony,
ległeś
na wpół przepołowiony 
odmówiłeś dalszej współpracy.
Wyciągnąłem z bólem w sercu
klucze 
dobiłem  w rozpaczy
Ciebie
rumaka pięknego.
Byś nie cierpiał
odłączyłem  od linek, od łańcucha, od życia
Oooo! Nimancie Rowerze poziomy.:(((((


...:((((


:((((


:((((

"Umarł Król niech żyje król"

Miał ów rower przejść końcem roku do remontu a wyszło jak wyszło i mus reaktywować Nubiana. Na razie jest ukończony Nysken i to on przejmie pałeczkę na jakiś czas, dopóki szosowego Nubiana nie postawię na nogi. Na razIe jest tylko pomalowana rama - czy uda się w tym roku?  Oto jest pytanie.:)))

A Nimant wspaniały, życie pokaże czy wróci na trasy.:)









Komentarze
Dziasiek
| 22:10 poniedziałek, 17 sierpnia 2015 | linkuj No czytam to wszystko i uwierzyć nie mogę!
Masz chłopie niezłe chody Tam na Górze!
Pozytyw: - jak mawia mój kolega szkutnik: " pękło, znaczy za słabe było ". Teraz wiesz gdzie trzeba wzmocnić ramę.
W tej zabawie jest radość odkrywania, nasze konstrukcje są pierwsze, eksperymentalne i to jest piękne.
Oby zawsze tylko tak się nasze groźne przygody kończyły!
nahtah
| 14:06 wtorek, 11 sierpnia 2015 | linkuj E tam! Czasami mi się zdarza a przestałem pisać w roku narodzin nahtaha-choppera, zresztą kto wie od czego natchnienie się bierze, może i dwie muzy Rosochę odwiedziły i taka wena.;)))
monikaaa
| 19:06 poniedziałek, 10 sierpnia 2015 | linkuj Chyba spotkanie z nami tak ich natchnęło poetycko. :)
Dudysia
| 15:05 poniedziałek, 10 sierpnia 2015 | linkuj Szczęście w nieszczęściu ,że tylko tak się skończyło ,mogło być o wiele gorzej .:(
Panowie a cóż to za poematy ,czytam i nie mogę wyjść z podziwu :-D :-D
nahtah
| 14:29 poniedziałek, 10 sierpnia 2015 | linkuj Tom! Co za poemat, dosłownie jak ze średniowiecza.;)
Dzięki za kondolencje.:)

Monika! Wasze drogi może i "fajne" ale ostatnio takimi często się bujałem a wspomnę o szutrach którymi sobie pozwoliłem pędzić szalenie no i nie wytrzymało.;)
monikaaa
| 19:11 niedziela, 9 sierpnia 2015 | linkuj O kurka, czyli chwilkę po naszym rozstaniu, bo ten mostek jest zaraz przy wyjeździe z Dunina. Jak widać, drogi są u nas "fajne", skoro pokonały taką maszynę. :)
nahtah
| 19:09 niedziela, 9 sierpnia 2015 | linkuj Pękł na pełnej rurze w miejscu gdzie kończył się spaw klina podpierającego, przypuszczam, że przy spawaniu powstała przy klinie mikroskopijna szparka i rdza zrobiła swoje a że rowerka nie oszczędzałem na drogach różnych, przeważnie szutrach po których ostatnio doginałem ostro jak wczoraj np. To "wyszło szydło z worka" ale już po bólu a rowerowanie toczy się dalej.;)
nahtah
| 19:01 niedziela, 9 sierpnia 2015 | linkuj Rozpadł ze trzysta metrów za mostem przy którym robiłem foty rzek, czyli jeszcze w Duninie.:)
I już nie rozmyślam, w siadłem na Nysken-a i zrobiłem małą rundkę.;)
monikaaa
| 18:46 niedziela, 9 sierpnia 2015 | linkuj O w mordę jeża! :O No wszystkiego bym się spodziewała... Wiem, że to bez porównania, ale parę ładnych lat temu mnie też na pół rozpadł się składak Wigry. :)

Od początku.
Rosocha miała dzisiaj ofiarę w mej skromnej osobie - na podjeździe to wiadomo, ale dzisiaj aż za bardzo mnie zmasakrowała. Na zjeździe - tu mam na wytłumaczenie fakt, że musiałam założyć ochraniacz na plecak, a potem to już nie szło Was dogonić. :)

O geokeszu to sobie pomyślałam już na powrocie i byłam ciekawa czy Tom go znalazł.

Wracając do katastrofy - ale jak to? Po prostu wziął i się złamał? Rama była spawana z dwóch ram i miejscu łączenia puściło?

Świadomość tego co mogło się stać... Znam ten ból. Po zeszłorocznym dzwonie w Rudawach i słowach lekarza, że miałam bardzo dużo szczęścia, przez jakieś 2 tyg. non stop siedziała mi w głowie myśl, że mogło być bardzo kiepsko. Przeszło, ale takie "przygody" uczą pokory do życia, bo przecież kilkanaście minut wcześniej prułeś pod 60 km/h z najostrzejszego odcinka Rosochy. Ważne, że nic się nie stało i nie ma co rozmyślać. :) Jeszcze z ciekawości - gdzie się rozpadł? Krotoszyce?
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!