Po pracy
Wtorek, 19 lipca 2016
· Komentarze(0)
Kategoria z żoną
Popołudniowy, rowerowy, przelot po regionie.
Z początku trudny rozruch lecz z metrem każdym spokojną, nieśpieszną jazdą wyciszeni, jednomyślnie obraliśmy kierunek przez Lubków na Wilczy Las, piękne, malownicze widoki ale dopiero na lotnisku przy wyjeździe z osiedla Szczytnica, na nowym dywaniku z polskiego asfaltu, dopadł mnie podziw nad widokami a było co oglądać.
Z lewej, jeszcze gdzie nie gdzie, białe kwiaty kartofli zdobiły zielone łodygi, z prawej rzepak w oczekiwaniu na żniwa a obok niego sianokosy, za nim i polem całym biała wieża kościoła Osłej nad którą płynęły ciekawe formacje cumulusów, zwolniłem by zawrócić i napawać się widokiem stada białych wiatraków na tle Rosochy.
Grodziec górował dalej z boku nad Wałem Okmiańskim, zakończonym kopalnią piasku przy Wilczym Lesie, słońce mocno operowało przeplatając promienie swoje z chmurami wolno popychanymi delikatnym wiatrem a wszystkie te cuda, na tle ledwo majaczących Karkonoszy.
Całość sprawiało wrażenie dopiero co namalowanego obrazu, jeszcze farba nie wyschła i wszystko tak pięknie, tak wyraźnie, tak świeżo i wyglądało i pachniało.
Powrót przez Różyniec, Krzyżową i Tomaszów z odpoczynkiem na przejeździe kolejowym gdy towarowy przemknął po torze stalowym.
Bułka w piekarni ciepła nie była ale zjadliwa, drugą w Warcie kupiliśmy ale smak jakiś straciła, słodkiej nie było.
Już do domu weszliśmy, już w kuchni okno dojrzałem, bo błysk z niego w oko trafił, to dach czerwony nad zieloną górą w czarnej chmurze wtopiony tak mocno przywołał więc jedna tylko fota.;)))

A jedna, bo aparat został w domu lecz widok owy powetował brak sprzętu na trasie.;)))
Z początku trudny rozruch lecz z metrem każdym spokojną, nieśpieszną jazdą wyciszeni, jednomyślnie obraliśmy kierunek przez Lubków na Wilczy Las, piękne, malownicze widoki ale dopiero na lotnisku przy wyjeździe z osiedla Szczytnica, na nowym dywaniku z polskiego asfaltu, dopadł mnie podziw nad widokami a było co oglądać.
Z lewej, jeszcze gdzie nie gdzie, białe kwiaty kartofli zdobiły zielone łodygi, z prawej rzepak w oczekiwaniu na żniwa a obok niego sianokosy, za nim i polem całym biała wieża kościoła Osłej nad którą płynęły ciekawe formacje cumulusów, zwolniłem by zawrócić i napawać się widokiem stada białych wiatraków na tle Rosochy.
Grodziec górował dalej z boku nad Wałem Okmiańskim, zakończonym kopalnią piasku przy Wilczym Lesie, słońce mocno operowało przeplatając promienie swoje z chmurami wolno popychanymi delikatnym wiatrem a wszystkie te cuda, na tle ledwo majaczących Karkonoszy.
Całość sprawiało wrażenie dopiero co namalowanego obrazu, jeszcze farba nie wyschła i wszystko tak pięknie, tak wyraźnie, tak świeżo i wyglądało i pachniało.
Powrót przez Różyniec, Krzyżową i Tomaszów z odpoczynkiem na przejeździe kolejowym gdy towarowy przemknął po torze stalowym.
Bułka w piekarni ciepła nie była ale zjadliwa, drugą w Warcie kupiliśmy ale smak jakiś straciła, słodkiej nie było.
Już do domu weszliśmy, już w kuchni okno dojrzałem, bo błysk z niego w oko trafił, to dach czerwony nad zieloną górą w czarnej chmurze wtopiony tak mocno przywołał więc jedna tylko fota.;)))

A jedna, bo aparat został w domu lecz widok owy powetował brak sprzętu na trasie.;)))