Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi nahtah z miasteczka Raciborowice G. k/Bolesławca. Mam przejechane 79006.97 kilometrów w tym 5465.08 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 19.41 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcejo mnie. button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
Statystyki zbiorcze na stronę

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy nahtah.bikestats.pl

Archiwum bloga

Dane wyjazdu:
52.75 km 0.00 km teren
02:07 h 24.92 km/h:
Maks. pr.:43.10 km/h
Temperatura:15.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:7-NIMANT

Wybór...

Sobota, 23 września 2017 · dodano: 23.09.2017 | Komentarze 2

Jak co dzień, przebudzony wcześnie, staję przed wyborem, Jak daleko, gdzie i jak szybko a za oknem szaro, szaro buro i ponuro.
Wracam pod kołdrę na ciepłe, gładkie nóżki, zapowiadali deszcz więc leniuchuję z przyjemnością ale w końcu, poranna kawka wypędza lenia.
10,00 jestem już w rowerowych ciuchach - jadę - jest sucho i do Iwin cudownie, pierwsze krople nie zapowiadały niczego optymistycznego, na widokowym, okulary mocno już skroplone ale mam błotniki (efekt ostatniego moczenia) kilka spięć między neuronami i myśl o kierunku jazdy wybrana, skręcam na Lubków z myślą o pętli na Wartę a tu znowu sucho, wybór poprzedni anulowany.
 Pomysł porannego przebłysku o Krępnicy, zaczyna nabierać realnych kształtów, przeskakuje Lubków, Tomaszów i pędzę na Kolonię, Kraśnik Górny a w Dolnych jeszcze mogłem pociągnąć na Bolec lecz ciężkie ołowiane chmury nie rosiły wilgocią więc wybór oczywisty N.W.K. i na Dąbrową. 
W lesie, uspokojony symfonią ciszy, rozluźniony, zadowolony, pogrążony w myśli przelotnej, chłonąłem energię z "Muzyki Ainurów" aż tu nagle, z lasu po lewej, z wielkim hukiem, zerwał się jeleń  i jak strzała, przeciął mi drogę w odległości nie wielkiej, wręcz kolizyjnej.
Trwało to ułamki sekund a wydawało się, że wieki całe, potężne cielsko, rogi olbrzymie i ten pęd kilogramów żywej wagi, ufff! blisko było, roztrzęsiony nagłym wydarzeniem dojechałem do Dąbrowy.
Krępnica i jej wody, tam zawsze przychodzi mi do głowy cytat z 23-go psalmu "....i prowadzisz mnie nad wody, gdzie mogę odpocząć..."
W Bolesławicach rzut okiem na daniele w zagrodzie i dalej obwodnicą w Bolcu, do mostu nad traktem kolejowym, spokojnie a na moście, amerykańskie marines, opanowali go w liczbie mnogiej i pomiary robili - pewnie sprawdzali czy im tam wozy bojowe przejadą.;)))
Powrót stałą, sobota a ruch spory, objazd daje popalić naszym gminnym asfaltom.;)))

Koniec wpisu, za oknem leje jak z cebra a z TV  leci "In the Mood for love" Szigeru Umebajaszi, odlatuję w melancholie jak pelikan po jedzeniu.;)))


Kategoria Fanaberie



Komentarze
nahtah
| 18:13 czwartek, 28 września 2017 | linkuj Takie spotkania, może szokujące ale miłe są.;)))
I dzięki.:)
anwi
| 08:40 środa, 27 września 2017 | linkuj Niesamowite spotkanie i piękny opis. Nie zdarzyło mi się z tak bliska oglądać jelenia ale miałam zabawne zdarzenie z sarnami. Otóż zjeżdżając leśną ścieżką zaliczyłam tzw "kierę". Leżąc zaczęłam podnosić głowę a tu tuż przede mną, może pół metra, nie więcej sarna - jedna, druga, trzecia i czwarta. Przebiegły bardzo szybko, pewnie czymś spłoszone.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!