Dąbie - tir i klucz
Dojechaliśmy, lecz na parę kilometrów przed celem (czyt. nocleg) na zjeździe z A6, tuż przed, złapał nas "ształ". Dojeżdżając do pierwszego w tym korku auta, włączyłem awaryjne i zwalniać począłem, właściwie, już powoli się dotaczałem patrząc w lusterko na tira, który nie reagując na moje migacze, pędził nie zwalniając, włos nie zdążył mi się zjeżyć, bo reakcja wyprzedziła analizę tego co się dzieje, odruchowo odbiłem w lewo na sąsiedni pas nie myśląc, czy tam jest jakiś pojazd a kątem oka, dostrzegłem jak tir ociera się o barierkę za pasem awaryjnym, mijając nas z prawej strony.
Droga do celu był prosta i jeszcze roztrzęsiony, podjechałem pod pod dom gdzie mieliśmy pokój. Wypakowanie poszło gładko, rowery wprowadziliśmy na podwórko, auto pozamykałem i rzeczy do pokoju zanieśliśmy.
Dudysia, podeszła do stolika ja położyłem torby przy szafie i przekręciłem zamek w drzwiach - błąd - klucz był na zewnątrz, zapadka wpadła na swoje miejsce a klucz zblokował a właścicielka w celach biznesowych opuściła lokal, goście wyszli na zakupy............dwadzieścia minut później....... wrócił jeden z gości, moje pukanie z pokoju odniosło rezultat.;))))

.....wyszliśmy na rowery w pochmurny moment i dopiero po 13-tu kilometrach wyjrzało słońce ale byliśmy już w Szczecinie...

.....jest gdzie robić foty....

....zwiedzaliśmy i cykaliśmy....

....dużo fot....

....i jeszcze więcej - pomnik ofiar roku70....

....most widokowy nad Wałem Chrobrego zamknięty - remont....więc jechaliśmy pod, tuż przy wodzie, wprost na promenadę....

....w drodze powrotnej, słońce nas nie opuszczało i zahaczyliśmy o naturę, dwa kroki od cywilizacji.....

.......

.:)
Trasa; Dąbie, Szczecin, Szczecin, Dąbie.