Geościeżka
Wczoraj odpłynąłem, zmęczony całodniową organizacją wszystkiego, by wycieczka się powiodła ale od początku.
Po olbrzymich perypetiach z załatwieniem wszystkiego, wreszcie dzień wyjazdu.
Pobudka z pierwszymi kurami i szykowanie się, jazda po lawetę, parkowanie w odpowiednim miejscu (plac przy straży ppoż) i po rower, lawety pilnował WolfPL, który przenocował ją na swojej posesji (dzięki Krzysztof!)
O 7,00 pierwsi wycieczkowicze i pakowanie rowerów, zaraz po tym trudzie zjawił się bus, podczepianie poszło sprawnie, zostało jeszcze wpiąć pin i jazda a tu zonk, w lawecie pin 7-io bolcowy a w busie 13-to i co dalej?
Telefony gorące, bo to niedziela nie handlowa, zresztą o tak wczesnej porze i tak by było trudno cokolwiek zdobyć, na szczęście udaje się znaleźć w Warcie (dzięki brat!) te 7km bez świateł w lawecie daliśmy radę.;)))
Warta zapakowana, Kruszyn zapakowany i jazda do celu w miłej atmosferze i spokojną wyludnioną A18 do Żarki Wielkie, wypakowujemy się radośni przy straży ppoż - dziwny zbieg okoliczności;)))
Przechodzimy na drugą stronę jezdni i wjeżdżamy na sześciokilometrowy odcinek szutrowej drogi rowerowej do Łęknicy. Piękna trasa długości całkowitej 25km z Łęknicy do Tuplice.....

...roześmiane twarze mówią same za siebie, ścieżka rewelka, na całej długości w takim zalesieniu...

....przywitanie z geościeżką przy pierwszej bramie...

...i zaczynamy zwiedzanie Geoparku....

...jezioro Afryka - żelazna woda, życia pozbawiona ale kolorowa, czerwono-złocista...

...a hałdy wodą uformowane jak kopce termitów, lub księżycowy krajobraz jawiły nam swoją urodę...

...zainteresowanie było spore, choć nóg nikt moczyć nie spróbował;)))...

...nad innym jeziorkiem tylko kikuty drzew z byłego lasu, pochłoniętego zapadliskiem, w którym kwaśne deszcze swój zbiornik znalazły:)))...
Tu foty mi się skończyły a które można zobaczyć tu.
....i były jeziorka zielone, żywe, okwiecone a potem przejechaliśmy przez miasto i wjechaliśmy do Parku Mużakowa, zaliczyliśmy most z cegły murowany, i punkt widokowy - mauzoleum Twórcy tegoż parku i widzieliśmy krąg druidów, tam moc pradawną czerpaliśmy i dęby stare też widzieliśmy a nawet jednego w osiem osób objęliśmy;)))...

Jeszcze przejazd przez bazar, gdzie chętnych na zakupy nie było i powrót na parking do busa.
Powrót nam się wydłużył, bo A18 w stronę Bolca nie do jazdy a lokalne drogi do Gozdnicy wiele do życzenia pozostawiają ale docieramy z 15-to min. opóźnieniem. Pożegnanie , rozliczanie i powrót z Bolca rowerem, zmęczony ale usatysfakcjonowany, wycieczka moim skromnym zdaniem udana ale zawsze można lepiej.;)))
Pozdrawiam wszystkich czytających a chętnych do uczestnictwa zapraszam w przyszłości, na pewno w tym roku odbędzie się (jak pozwoli pogoda) wyjazd do Lipian na "Święto Pity".;)))