Wyrabiam się ze sprawami po robocie i otwieram wrota rowerowych tras, gnam przed siebie ile tchu w płucach, wchłaniając rowerowy wiatr we włosy. Delektuję się zdobytym czasem, pozbywając się wszystkich niedobrych emocji.........i tyle, jakoś odeszła mi chęć opisywać niezrozumienie otoczenia.:)
...gdzieś po drodze przystaję, zero wiatru, cisza, widok po horyzont, pola, las i chmury - światy tajemnicze, kontempluję przez chwilę.......i ruszam z wolna, powoli rozwijam prędkość i znów czuję "ten" wiatr....
...wystarczyło pojeździć i zrobiło się odlotowo.;)))
Komentarze (3)
mors! Nie próbuję się ścigać z nikim z bloga ale próbuję pobić rekord swoich możliwości i teraz nie wiem co bardziej mi przeszkodzi; zdrowie, praca, pogoda czy jeszcze jakiś inny czynnik o którym jeszcze nie wiem, bo chęci mam olbrzymie. Jeśli do - i tak dużej - motywacji dorzucę wyścig z Tobą, to obawiam się, że popełnię 10kkm a to grozi lecznicą, bo mnie tam rodzina zamknie.;)))
anwi! Tajemnicą poliszynela jest stan umysłu rowerzysty, jednak nie dzielić się wrażeniami z wyjazdu - jakiegokolwiek - chyba jest nie możliwe. Natura i rower to chyba jedyne, tak idealne połączenie doznań relaksu wizualnego z doznaniami fizycznymi a wiedza, że są tacy którzy podzielają ten punkt widzenia, tylko je potęguje.;)))
Rowerem w poziomie to moja pasja, składam "poziomki" i pasjonuję jazdą po okolicznych trasach lub dalej, zwiedziłem Dolny Śląsk pierwszą z nich.
To mało znany i doceniany rower jak również jego wygoda. Tam gdzie się pojawiam wzbudzam sensację ale dzięki temu, świat się uśmiecha. Uwielbiam przyrodę, lasy, jeziora, widoki po horyzont a przede wszystkim jazdę poziomką gdziekolwiek. :)