Tajemnice Pławnej

....zaczynamy od pałacu w Brunowie skąd jedziemy wprost na Lwówecki rynek....

...i obowiązkowy przejazd pod Szwajcarią Lwówecką - już słynną rowerową trasą do Pławnej...

...oczywiste, że stary jeleń - symbol miasta z południa - i magiczna galeria Dariusza Milińskiego to stały punkt odpoczynku i konsumpcji...

...wyłapuję z tego miejsca nawet Arkę Noego (Muzeum religii)...

...do Lubomierza ruszamy główną, by zobaczyć muzeum przesiedleńców - czynne na telefon a czas, gna nas ku miastu słynnego z festiwalu filmów komediowych. Hejnał(muzyka z filmu "Sami Swoi") zagra za półgodziny, nie czekamy....

...odremontowany rynek zachwyca estetyką, ciszą i sennym spokojem w samo południe...

...freski kościoła zachwycają, o dziwo otwarte wrota tego przybytku pierwszy raz od wielu lat zapraszają nas do środka...

....rzut oka na to małe miasteczko i w drogę...

...urokliwa trasa do Ubocza, zatrzymuje nas na chwilę - podziwiamy....

....z Ubocza jakby bliżej do Świeradowa i gondolowego wyciągu.....

..jak na wyciągnięcie ręki. Wspinamy się na Gradówek skąd pozwalam sobie na szalony pęd z wiatrem- pobijam rekord prędkości nahtah-a choppera na zjeździe 75km/h, hura....;)))

...z Gradówka grzejemy 15km z górki z 300 metrową przerwą w połowie tej trasy - wiatr we włosach zanosi nas pod Czerwonego Raka....

...zahaczamy jeszcze "Bahama Beach" półdzikie kąpielisko...

...i "dolinę węży" - stary, zapomniany kamieniołom we Włodzicach...

...i zamiast węży, głazy kryły się w zaroślach a grzyby rosły dookoła...


...wycieczka udana, przejechana ze smakiem a kolejna, już puka do rowerowych ram.;)))