O jeden most za blisko
Dzień pierwszy - dojazd autem drogami wojewódzkimi przez Rawicz i Gostyń, by zwiedzić zamek w Kórniku.
Pada deszcz, prawie cały dzień i jest zimno ale czasu nie marnujemy i zaliczamy galerie Malta i słynne termy Maltańskie, wodne masaże i geotermalne solanki odprężają nas po podróży - sen przychodzi szybko i odlatujemy.;)))

Most rowerowo-pieszy do galerii Malta
Dzień drugi - skoro świt ruszam na trasę, Dudysia z kuzynką wychodzą zaraz po mnie na tramwaj do palmiarni, spotkamy się dopiero wieczorem....

...a mnie hulaj dusza po mieście nieznanym...

Trójwymiarowy mural
...jest zimno i słońce z trudem przebija żaluzje obłoków, wbijam się w miasto w poszukiwaniu tego starego...

...i znajduję, zamiast rynku, Ostrów Tumski. Owszem, miał być ale później, ten jeden most wedle mapy "postawili nie tam gdzie powinni"....;)))

...ale koniec końców znalazłem te dwa mosty, za którymi rynek starego miasta, prezentował swoje wdzięki...

...turystyczny świat gęstniał przed ratuszem w oczekiwaniu na taniec koziołków - nie czekałem, półgodziny wydawało mi się dużo za dużo, to błądzenie przed dotarciem do pierwszego celu, zabrało mi trochę czasu....

...lecę przez plac Wolności w poszukiwaniu trasy na drugi koniec Poznania...

...mapa mnie solidnie zwodzi, o czym jeszcze nie wiem ale metodą prób i błądzenia docieram - dzięki napotkanym amatorom hulajnóg - do parku Sołeckiego, skąd trasa rowerowa (w większości szutrowa) i konwersacja z biegaczami, wyprowadzają mnie na właściwy kierunek do drugiego celu....

...jezioro Kierskie, duże, dużo wody i przyjemna trasa powrotna - blisko brzegu, choć drzew wiele rosło pomiędzy.
Nim jednak zabiorę się na powrót, docieram do Kiekrza. Przy zakupie świętomarcińskiego rogala - najlepszego tego dnia - dowiaduję się o pierogarni, szamam smacznie poznając przy tym turystkę z Wrocławia...

...powrót do Poznania obfituje w kilka pomyłek i awarii lecz odnajduje ulicę Dąbrowskiego i gnam w kierunku trzeciego celu - jezioro Swarzęckie - i tu zdarzył się problem, ulica Dąbrowskiego się skończyła, mapa pokazywała mi dalszy kierunek jazdy inną ulicą niż nazwy na tablicach miejskich i zonk, popytałem i tak trafiłem do parku Cytadela w Starych Winogradach (mapa wylądowała w sakwie)....

...park pozwiedzałem a dalej pojechałem na czuja...

...przekroczyłem mostem Wartę, delektując się widokami miasta....

...i zbiegiem okoliczności znalazłem się nad jeziorem Maltańskim, załapując się na zachód słońca...


...na Swarzęckie wody brakło czasu więc postanowiłem objechać Maltańskie dookoła, łapiąc w kadr obiekty do sportów wodnych (czyt. kajakarskich), zjeżdżalnie igielitową dla narciarzy i tor saneczkowy. Mrok już opanował okolicę i foty straciły ostrość, wracam na kwatery, koniec wrażeń - tak myślałem ale to już inna bajka.;))))