Zdobywanie miast

Wtorek, 19 maja 2009 · Komentarze(2)
Kategoria fotowypad
Po godzinie strachów, ruszyłem w końcu do najbliższego mostu w Lubiążu. Ciemno, że oko wykol, światła trochę osłabły i to tak, że gwiazdy mocniej świeciły. Jedno, to najważniejsze, zruszyło się po jeździe kostką gdy "Charona" szukałem i migało cała drogę. Sen, morzył mnie coraz bardziej, kawa mi pachniała w powietrzu a CPN, dopiero przy głównej trasie na Środę Ślaską. Krótki odpoczynek z kawunią i czternastokilometrowy odcinek męki. Ruch wahadłowy(remont nawierzchni)i zbliżający się ranek zaczął potęgować ruch(główna droga), sen, mimo kawy, opadał na powieki niczym zmora złośnica. Koniec końców, dotarłem do tej Środy w poniedziałek:) i ruszyłem do Kątów Wrocławskich a z tamtąd, do domu z otartym tyłkiem, bolącymi kolanami, zmęczeniem ogólnym totalnym i pod wzmagający się zachodni wiatr. Do Jawora, myślałem że padnę. Za Jaworem wiatr zelżał i ostatnie 50km poszło jak spłatka. Umęczony ale szczęśliwy.:)


Piękno zieleni zawsze zachwyca, tym bardziej, że to już blisko domu


Poniedziałkowy ranek w Środzie


Na trasie do Kątów Wrocławskich

Komentarze (2)

Świetna wyprawa! No i nie dziwię się, że Twój rower budzi taką sensację. Za każdym razem, gdy zaglądam na Twój blog podziwiam go coraz bardziej. Pozdrawiam :)

niradhara 08:03 piątek, 12 czerwca 2009

Wow, ależ trasa! Szacunek! :)

Morpheo 18:25 wtorek, 19 maja 2009
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!