Torzym-Rzepin-Cybinka
Sobota, 15 października 2022
· Komentarze(0)
Kategoria W towarzystwie, wyprawa
Początkiem roku tego - 2022 - urodził się pomysł trasy jak w tytule, śnił mi się nocą za dnia nie schodził z ust, trwał wytrwale, buszował po myślach, gnębił i gdy nastała godzina "0" zachorowałem, potem pogoda nie dała szans i wreszcie tego dnia, doszło do realizacji tak jak planowałem i w dodatku z kumplem Darkiem.
Udało się nad wyraz, dzięki Darek za towarzystwo i dzięki Marek - bracie ! Bez Ciebie to by było kłopotliwiej ...

....pierwszym być winno zdjęcie z Torzymu lecz na wylocie z tej miejscowości nie było tablicy - zaginęła a wracać już nam się nie kalkulowało...

...5 kilometrów przed Cybinką kolega łapie drucik i tracimy kilkadziesiąt cennych minut na zmianę dętki.
Gdy już wsiedliśmy na nasze rumaki, zaczęło padać i to nie chudo a przy tej tablicy już kończyło lecz jeszcze w deszczu fotę robiliśmy...

...po dotarciu do Polecka kolejny postój, akurat tuż przed naszym przyjazdem prom odbił od brzegu...

...zaokrętowani czekaliśmy jeszcze na kolejnych przejezdnych ale okazało się, że tylko te dwa rowery były transportowane na drugi brzeg...

...gdzieś na horyzoncie przecierało się niebo i liczyliśmy na słońce ale jak się okazało, były to płonne nadzieje.
Ciemne chmury, częsta mżawka nie pozwoliły na foty lecz tylko na jazdę a ta po 110 km zaczęła być uciążliwa.
Skurcze w lewym udzie a potem i w prawym mocno dały mi w kość, ratowałem się magnezem od Darka i elektrolitami
zakupionymi w Żaganiu - przetrwałem - pomogły mi banany którego ostatniego, wtryniłem na rondzie przy PZZ-ach w Bolcu...

...i tak w kompletnych ciemnościach dotarłem do domu i to była już ostatnia chwila dla telefonu prawie mi padł
i dla ratowania mapy od razu poszedł pod ładowarkę a łóżko złapało mnie w swe okowy i dzień zakończyłem
z bananem na ustach, pogrążony w głębokim śnie...;)))
Udało się nad wyraz, dzięki Darek za towarzystwo i dzięki Marek - bracie ! Bez Ciebie to by było kłopotliwiej ...

....pierwszym być winno zdjęcie z Torzymu lecz na wylocie z tej miejscowości nie było tablicy - zaginęła a wracać już nam się nie kalkulowało...

...5 kilometrów przed Cybinką kolega łapie drucik i tracimy kilkadziesiąt cennych minut na zmianę dętki.
Gdy już wsiedliśmy na nasze rumaki, zaczęło padać i to nie chudo a przy tej tablicy już kończyło lecz jeszcze w deszczu fotę robiliśmy...

...po dotarciu do Polecka kolejny postój, akurat tuż przed naszym przyjazdem prom odbił od brzegu...

...zaokrętowani czekaliśmy jeszcze na kolejnych przejezdnych ale okazało się, że tylko te dwa rowery były transportowane na drugi brzeg...

...gdzieś na horyzoncie przecierało się niebo i liczyliśmy na słońce ale jak się okazało, były to płonne nadzieje.
Ciemne chmury, częsta mżawka nie pozwoliły na foty lecz tylko na jazdę a ta po 110 km zaczęła być uciążliwa.
Skurcze w lewym udzie a potem i w prawym mocno dały mi w kość, ratowałem się magnezem od Darka i elektrolitami
zakupionymi w Żaganiu - przetrwałem - pomogły mi banany którego ostatniego, wtryniłem na rondzie przy PZZ-ach w Bolcu...

...i tak w kompletnych ciemnościach dotarłem do domu i to była już ostatnia chwila dla telefonu prawie mi padł
i dla ratowania mapy od razu poszedł pod ładowarkę a łóżko złapało mnie w swe okowy i dzień zakończyłem
z bananem na ustach, pogrążony w głębokim śnie...;)))