Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi nahtah z miasteczka Raciborowice G. k/Bolesławca. Mam przejechane 79006.97 kilometrów w tym 5465.08 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 19.41 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcejo mnie. button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
Statystyki zbiorcze na stronę

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy nahtah.bikestats.pl

Archiwum bloga

Dane wyjazdu:
79.00 km 11.00 km teren
03:50 h 20.61 km/h:
Maks. pr.:43.80 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

CD. wczorajszaj trasy

Środa, 12 sierpnia 2009 · dodano: 12.08.2009 | Komentarze 0

Powróciłem na szlak Miedzi w miejscu, gdzie wczoraj przerwałem i pomknąłem przez Lubków, Tomaszów na Kraśnik a stamtąd do Dąbrowej i na Krępnice. Za Krępnicą, na wjeździe na autostradę, pogadałem z bikerem, który ostatni raz zamierzał przejechać się nowo wybudowaną autostradą.Przed Bolesławicami skręciłem ze szlaku Miedzi i Kamienia na stykające się w tym miejscu szlaki Bory Dolnośląskie i Śląsko-Łużycki. I od tego moment non stop przez 30km przez lasy. 11km leśnym duktem który w pewnym momencie zamienił się w drogę piaskową rodem z pustyni lub plaży. Nie szło jechać mam tył ciężki i co rusz zapadałem się. Niemiłe było pchanie ale cóż było począć. Na szczęście trwało to może z jakiś kilometr lub półtora. Gdy wjechałem do Kliczkowa z za zamku wyłoniły się ciężkie ołowiane chmury. Nie miałem wiele czasu, ale chęć przejechania szlaku Borów Dolnośląskich pchnęła mnie na Osieczów i do Dobrej. Szybki zjazd do Bolca i wskok na szlak Miedzi. W Łaziskach zrezygnowałem kontynuowanie jazdy obranym szlakiem i pojechałem na Wartę w połowie drogi między Łaziskami a Wartą złapała mnie taka ulewa, że zanim założyłem ponczo to z butów wylewała mi się woda. Nie czekałem już aż przestanie padać i wróciłem w deszczu. W tym roku przejechałem chyba ze 300km w padającym, ciągłym, mokrym i zimnym deszczu. Ale nie żałuję.:)))
Kategoria na szlaku



Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!