Niebiosa mnie ochrzciły

Niedziela, 21 marca 2010 · Komentarze(0)
Kategoria krótki wypad
Piękna, poranna pogoda, słonko, chmury, wiatr i.... guma. Mały gwoździk, taki, jakich używałem do obrazów cierpliwości - obrazów nitką i gwoździem malowane. Jeszcze nie wyjechałem a już awaria, jak się z nią uporałem, to spadł deszcz rzęsisty. Cóż, zrobiłem spokojnie obiad, wyręczając żonkę zajętą decoupage-owaniem - czyt. dekupażowaniem - wydmuszek gęsich.
Po obiedzie, słońce rozświetliło okolicę tak mocno wiosennie, że puściłem się "galopem", asfaltem w kierunku Bolca. Dojeżdżając do Warty, ciemna chmura stanęła mi na drodze, dmuchając wiatrem i lekkim deszczykiem. Przeczekałem tą krótką wietrzną nawałnicę i pojechałem kilka set metrów dalej, centrum Warty deszczowe, zrezygnowany zawróciłem, już wiedziałem, że zaciągające się na południu chmury, nie pozwolą mi na dalsze wojaże. Wracałem szybko a potęgująca z minuty na minutę ulewa, strugami zalewała mnie i mojego Lowracera. Przemoczony stanąłem w progu mieszkania a rodzinka ze śmiechem i udawanym niedowierzaniem, nabijała się ze mnie, że chyba się spociłem wchodząc po schodach bo taki mokry byłem a to niebiosa mnie chrzciły.:)

Komentarze (0)

Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!