Musiałem pojeździć

Wtorek, 30 marca 2010 · Komentarze(0)
Kategoria Po pracy
Wyjechałem na krótką przejażdżkę do Iwin. Wracając, skręciłem na Żeliszów a na górce za trafo, słońce zachęciło mnie do kontynuowania tej krótkiej jazdy. No i tu, zaczyna się przygoda. W Żeliszowie na krótkim zjeździe, licznik pokazał 55km/h a pod koła wyskoczył mały, głośno szczekający piesek, omijając go zjechałem na pobocze i już widziałem mocną kraksę przed oczami, gdy mała koleina, wyrzuciła mnie z powrotem na jezdnię. Było tylko wielkie ufff. Uradowany tym zdarzeniem i jazdą prułem przez wieś niczym strzała, ścigany z szokowanym spojrzeniem mieszkańców. Przejechałem Żeliszów, Jaroszewice i w drapałem się na szczyt Wartówki. I tu znów, na stromym zjeździe, najpierw, wyskoczył mi samochód na czołówkę, w ostatniej chwili wymijając mnie a pół kilometra dalej, jakieś 20m przedemną przebiegł mi drogę dzik, tak tak dzik ale jaki dzik. On był większy od mojego roweru razem zemną wzięty. To był prawdziwy szok. Już spokojnie zjechałem do Warty i przez Iwiny do domu. Wrażeń było dość jak na tak krótką przejażdżkę. Ufff!:)))

Komentarze (0)

Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!