Wpisy archiwalne w miesiącu

Październik, 2011

Dystans całkowity:714.42 km (w terenie 0.75 km; 0.10%)
Czas w ruchu:30:48
Średnia prędkość:23.20 km/h
Maksymalna prędkość:60.10 km/h
Liczba aktywności:13
Średnio na aktywność:54.96 km i 2h 22m
Więcej statystyk

Wytłaczanki

Poniedziałek, 3 października 2011 · Komentarze(0)
Kategoria nocna jazda
Uzbierało się trochę wytłaczanek po jajkach, więc kuzynowi je podrzuciłem. Na taki pomysł wpadłem, bo to świetny pretekst do jazdy rowerem, nawet w ciemną noc. Lampka jaką zdobyłem na giełdzie rewelacyjna, ZOOM jaki ma wbudowany sprawdza się w stu procentach. Jeszcze jedną taką kupię i światła jak w samochodzie.;)

Ciepła noc, z początku żałowałem, że w krótkich spodenkach nie pojechałem, ale tylko z początku.:)

Dla kurażu

Niedziela, 2 października 2011 · Komentarze(0)
Kategoria nocna jazda
Po powrocie z giełdy w Cieplicach pod samymi Sudetami, krótki nocny wypad dla sprawdzenia nowego przedniego "reflektora". Jak na razie rewelacja.:)

Sześć Miast

Sobota, 1 października 2011 · Komentarze(0)
Kategoria wyprawa
W ciepłe popołudnie wyjazd przed siebie. Trasa na południe - Sędzimirów, Nowa Wieś Grodziska, Pielgrzymka tam chwila zastanowienia i kierunek Jerzmanice i Złotoryja gdzie pokręciłem się po rynku ku uciesze weselników.

Pogoda w pełni dopisywała a ochota do jazdy wielka więc ruszyłem do Jawora, po drodze zwiedzając stary ogród w Sichowie gdzie miejscowy klub piłkarski urządził boisko.W Jaworze zjadłem co nieco również na rynku i pognałem na Świerzawę.

Ale o ile pogórze Złotoryjskie dałem radę przejechać przyzwoicie to już z Jawora zaczęły się nieliche podjazdy. W Chełmcu pchałem, w Myślinowie pchałem przejeżdżając w pobliżu wąwozu Myśliborskiego, którego zwiedziłem już nie raz.

Za Myślinowem zaczęły się już lekkie zjazdy i zaraz trafiłem na Czartowskie Skały i do Świerzawy poszło jak z płatka. Dalej przez Sędziszową do Sokołowca i starą utartą trasą na Proboszczów ale przy cmentarzu, skąd widok na wulkany wspaniały, zastanowiłem się nad dalsza jazdą i podjąłem decyzje jazdy przez Rząśnik do Bełczyny skąd do Bystrzycy na szczycie góry znowu pchałem, za to zjazd do Wlenia to kilka kilometrów z prędkością ponad 50km/h a nawet miejscami 60km/h.
We Wleniu zapadły już ciemności i pozapalałem wszystko co miałem i co mogło świecić. Przy wylocie z Wlenia duży podjazd z ostrzeżeniem o spadających głazach-Wolno bo wolno ale dałem radę. W Łupkach pod sam most na Marczów, ledwo ledwo.
Zjazdy były szybkie lecz z duszą na ramieniu. Ciemności skrywały niespodzianki w asfalcie a lampki dawały ile mogły, lecz walkę z autami wygrać nie mogły. Jakoś wdrapałem się po tych zjazdach do Pławnej i trasą rowerową do Lwówka, ostrożnie dobrnąłem. Po posiłku które zresztą urządzałem co godzinę(jeden grzesiek) Uznałem po dobrej chwili wahania, że bezpieczniej będzie pojechać przez Bolesławiec.

Fakt,że główną drogą i asfaltem pewniejszym od tych boczniówek wiejskich przeważył szalę mimo ,że musiałem nadłożyć drogi o jakieś 18km. Bolesławiec przejechałem z nostalgicznym sentymentem, omijając Kozią Górkę i Aleją Tysiąclecia przez Kruszyn i Łaziska do Warty gdzie prowadziły mnie już mocno świecące Plejady i Capella w Woźnicy a tak w ogóle gwiazdy jakoś mocno świeciły.

Trzy i pół godziny w nocnych ciemnościach i chłodach, które zmusiły mnie do założenia chusty na głowę. Pogoda dopisała, strategia jazdy udana i ciekawa przygoda.:)
Miasta; Złotoryja, Jawor, Świerzawa, Wleń, Lwówek, Bolesławiec.