Pobrykałem trochę w terenie. Najpierw, wskoczyłem przez pola małorolnych - tuż za Wartą - na szlak Jakubowy i tak pociągnąłem na Kozią Górkę, przez lasy, wśród pól i ugorów, nie zakwitłych jeszcze owocodajnych sadów i działek opustoszałych na czas świąt.
Z Koziej Górki z bocznym, południowo - zachodnim wiatrem pomknąłem na Wartówkę i tuż przednią w lewo w las i przez zaorane pole, wśród którego wiła się polna dróżka, prosto na kolejny skraj lasu, gdzie, wśród zaczynających kwitnienie drzew, skryte ruiny zamku Templariuszy skrywają swe tajemnice.
Zrobiłem parę fotek murów i fosy okalającej te pradawne ruiny. Fosa nadal ma wodę a cały teren wokół zamku, jest podmokły i bagnisty. Po chwilowym zachwycie nad naturą, która ukryła tę zamierzchłą przeszłość i zazdrośnie strzeże, ruszyłem Złotym Szlakiem Rowerowym Warty Bol. okrążając stary pałac, gdzie obecnie rezyduje przedsiębiorstwo rolne.
Dotarłem na staw osadowy skąd widać krzyż monument w Wilczym Lesie pejzaż na Wartę Bol. Iwiny, za którymi piętrzy się ferma wiatrowa w Zagrodnie (widać 8 wiatraków) oraz- co oczywiste- Grodziec zamek na wulkanie.
Z wałów widok jest jeszcze bardziej porywający a dochodzi do tego panorama Sudetów, widok na Góry Kaczawskie i Fudzijamę (Ostrowiec Proboszczowiecki) kolejny wulkan. Okrążyłem staw i polami dotarłem do asfaltowej rzeki Raciborowice-Ustronie.
Przeskoczyłem na drugą stronę i skrótem Raciborowice - Żeliszów wyskoczyłem w Racidołkach, koło starej byłej biblioteki. Słonecznie i zimny wiatr.
Po drodze spotkałem ryjowisko dzików, zryły polną drogę na odcinku 200m. Na stawie próbowałem podjechać do stada żurawi, niestety wyczuły mnie szybciej niż moja szybkość operowania aparatem mogła by je zaskoczyć - stracone.
W lesie usłyszałem ciszę i spokój uśpionej natury, która powoli budzi się ze snu. Widoki po horyzont zachwycały jak zawsze i chyba zawsze już będę się jarał nimi, choć często je widzę a niczego nowego tam nie ma, tylko pory roku zmieniają szatę pól, lasów, łąk i nieba i to mnie wciąż zaskakuje i to nad podziw.:)


