Ostatni test przed sobotą. Chyba szalonym, bo bez wyjeżdżenia rowerka, porywam się na nieznane wody, jednak na wyprawę do Berzdorfsee padło na Nyskena, obaw jako takich nie mam a ciekawość ogromną i pytania; jak się to małe, dwukołowe cudo sprawdzi? Ile usterek, niedociągnięć? Czy coś po drodze nie odleci? Czy z wrażenia ja odlecę? A może z zawodu albo nie zadowolenia? I jeszcze jedno, czy dam radę tym u kulać 50km? Jedno jest pewne pod górkę wjeżdża łatwo ale nie wyjedzie bo staje dęba( zbyt mocno do tyłu cofnięte siodełko, to kosztem skrócenia rury z suportem) lecz na górki go nie robiłem, wszystko działa jak należy a na wyprawę dociążam go serwisem bo w razie czego mus mieć coś pod ręką.;) Na pocieszenie, trasa na chrzest bojowy jest nizinna - ponoć!;)
Przednie blaty;24,34,42 korby 150mm - prędkość po płaskim maks 23km/h, zmiana na blaty 28,38,48 korby 175mm i prędkość 29km/h po płaskim. Tył, tradycyjnie nakręcana siódemka więc najmniejsza zębatka to 14-ka. Nysken wycyrklowany, brakuje mu jeszcze testu dystansu i foty na profil do bikestats-u i jako tako może śmigać.;)
Poobiedni wypad do Iwin, Teściowej urodziny a wszystko pod czereśnią z czarnymi, słodkimi owocami.
Kawka, ciastko, morze napojów chłodzących i w trasę, Drugie spotkanie z Tomkiem i jazda po stałej trasie. Na drogach bikerów bez liku, ręka bolała od pozdrowień.;)
Dzień całkowicie rowerowy.;)
Poranny wypad, gorąco, trasa w kierunku Kraśnika, w kierunku ciemniejących chmur. W Kraśniku zachodzi słońce, na wyjeździe do Łąki dopadają mnie pierwsze krople letniego deszczu. Jadę, w Łące zaczyna się uspokajać, w Bolcu boczniówkami dojeżdżam do głównej i równoległą do niej prę do cmentarza Kutuzowa przed wjazdem dopada mnie ulewa i na pół godziny mus czekać pod wiata przystanku. Wreszcie się uspokaja i w deszczu schodzącym po drabinie, jadę na herbatkę do siostry. Pitu, pitu przy zielonej z pączkami jej roboty kolejne pół godziny. Biorę wskazówki w kierunku średniowiecza i jadę na spotkanie z mrokiem przeszłości. Dojeżdżam i nieczynne więc pstryk fotę z dalsza i powrót a za plecami błękit i parówa przedemną.;)
Oto gród słowian z dalsza....
...i trochę z bliższa.;)
Powrót szybki pod wiatr, sporo bikerów i na całym powrocie tylko słońce i mocny wiatr ale taki co kręcił nie zdecydowanie, lato jest superskie.;)
P.s. po drodze spotkałem TomSawyer-a zamieniliśmy dwa słowa i umówiliśmy na sobotę do Berzdorfersee, może coś z tego będzie, nowa wycieczka wskazana a w zanadrzu mamy jeszcze wypad do Kromlau łącznie z Geoparkiem i Bad Muskau. Mam nadzieję, że Nysken będzie gotowy na takie wypady.:)
Czas nad wodę, wybraliśmy Krępnicę, trasa stała i spokojnym tempem dotarliśmy pełni optymizmu. Woda była i ludzi było lecz od strony naszego przybycia woda nie ciekawa - zupa - więc nie pchaliśmy się na zapchane miejsca plażowe i ruszyliśmy na rynek w Bolcu na lody a tam n1cram. Pogadali lody zlizali i powrót stałą do R. Mówili, że gorąco a na rowerze idealnie, tylko jechać.;)
Jeszcze są, poziomkowe truskawki, duże, soczyste, słodziutkie i może jeszcze będą przez tydzień. Wczoraj jak zastaliśmy ich brak to się smętnie zrobiło, bo jakby nie patrzeć, sezon truskawkowy jest wybitnie wspaniały.;)
Rowerem w poziomie to moja pasja, składam "poziomki" i pasjonuję jazdą po okolicznych trasach lub dalej, zwiedziłem Dolny Śląsk pierwszą z nich.
To mało znany i doceniany rower jak również jego wygoda. Tam gdzie się pojawiam wzbudzam sensację ale dzięki temu, świat się uśmiecha. Uwielbiam przyrodę, lasy, jeziora, widoki po horyzont a przede wszystkim jazdę poziomką gdziekolwiek. :)