Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi nahtah z miasteczka Raciborowice G. k/Bolesławca. Mam przejechane 79006.97 kilometrów w tym 5465.08 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 19.41 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcejo mnie. button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
Statystyki zbiorcze na stronę

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy nahtah.bikestats.pl

Archiwum bloga

Dane wyjazdu:
43.72 km 0.00 km teren
01:43 h 25.47 km/h:
Maks. pr.:45.10 km/h
Temperatura:9.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:7-NIMANT

W noc ciemną

Sobota, 1 listopada 2014 · dodano: 01.11.2014 | Komentarze 0

Po standardowym objeździe cmentarzy  w kilku miejscowościach z rodziną, przyszedł czas na rower.
Nie spiesząc się wypiłem popołudniową kawkę i zebrałem się na nocny wypad.
Cmentarz w Tomaszowie zaliczyłem spotykając brata na moście i TomSawyer-a który cyknął mi fotę. Potem był Kraśnik Górny i Kruszyn - tam foty nie wyszły.
Wyjeżdżając z Łazisk na poligon dopadł mnie chłód, momentalnie zeszły mgły. Do Warty jeszcze było okej ale już na wyjeździe poczułem osłabienie.
W bidonie tylko woda, rodzynki skończyły się jeszcze w Kraśniku(było ich tylko na jeden łyk) grześków pozbyłem się na poprzednich wycieczkach a tu zostało pięć kilometrów do domu. Zjazd w Iwinach pozwolił na chwilę oddechu ale na zakręcie, kiedy trza było docisnąć pedały,  poczułem jak odcina mi prąd, spadek mocy katastrofalny, z każdym metrem zbliżającym mnie do celu słabłem, odliczając pozostały dystans , jeszcze cztery, jeszcze trzy, dwa, jeden kilometr i w końcu moja górka.Tak moja górka, tylko że pod nią musiałem rower wepchać a nogi jak z waty, zacząłem się trząść i z osłabienia i z zimna ale w końcu dotarłem pod drzwi, jeszcze rower do piwnicy i na drugie piętro. Zdarłem ciuch na wieszak i do kuchni zatankować moc utraconą, wyssaną chłodem przejmującym, nie spodziewanym, zdradliwym.
W końcu usiadłem nasycony do telefonu i potwierdziłem jutrzejszą wycieczkę z Tomkiem.:)
Fota w Tomaszowie, cykał TomSawyer.:)


Kategoria nocna jazda



Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!