Wiosna dziś poszalała, nawet komar mnie upie....ł. Po zmianie przednich amorów na sztywny widelec, dałem czadu, jechało się super. Warto było dziś się zebrać i pobujać.;)))
Trasa; stała przez Kraśnik Kol. i Kruszyn.
...a takiego widoku do aparatu odmówić sobie nie mogłem, bo góry choć ładnie pozowały, to biel szczytów, nie pozwolił wyłapać piękna.;)))
Przyjemność z jazdy była dziś nieziemska, jechało mi się wybornie, Ciepło było, bezwietrznie a zachodzące słońce w postrzępionych chmurach malowało pejzaże. W głowie ogrom myśli, to poematy zachwytu ulotne, uleciały zostawiając gołe dane wyjazdu.;))))
O 5.00 już nie spałem, ćwiczenia, śniadanie i co, za oknem "huragan" ale termometr pokazuje 9'. Nie ma siły na siedzenie w domu kiedy spać się nie chce. Dopadam rowerek i w trasę - pizga nie miłosiernie, jadę 14km/h, wiatr daje centralnie w twarz. W Iwinach dopada mnie nocna bestia, nie ma ucieczki, spowalniany wiatrem i pod górkę nie mam szans, bronię się ręką, świadomy, że mogę ją stracić, robię uniki w stylu slalom rozpaczy i nadchodzi ratunek - samochodowy - ktoś do pracy pewnie, bestia odpuszcza, wilczurowaty kundel spuszczony z łańcucha na noc opanował główną szosę z Bolca do Złotoryji i prześladował rowerzystów. Dzisiaj byłem chyba jedyny taki szalony, ale nic to, po walce z bestią wjeżdżam na rowerową i walka z wiatrem przybiera na sile, momentami spowalnia mnie do 10km/h mimo, że prosta jak stół ale w głowie motywacja, powrót będzie super lajt a fota filiżanki będzie moja..... ....i jest, rynek w Bolcu i przewrócona filiżanka z ławeczką w środku dla amatorów filiżankowych aromatów.;))) Cykam fotę i wracam, zaczyna powoli świtać, jadę z wiatrem i to jest rozkosz, jedzie się jakby miało skrzydła. Wracam na kawkę a tu pierwszy gość, Ojciec w odwiedzinach, opróżniamy filiżanki aromatycznych napojów i czas się wziąć za ubieranie choinki, toż to dziś wigilia - naprawdę!!!.;)))))
Taka lajtowa przejażdżka stałą do Koziej Górki w Bolcu, zwiedziłem nowe dywany obwodnicy i tą samą drogą z powrotem a po drodze kolejny szok - na zakręcie przed Wartą kolejny wypadek, objazd przez Raciborowice nie służy zamiejscowym.
Zima bajeczna, parę fot zrobiłem ale połowa gdzieś mi przepadła, została tylko końcówka. Kombinowałem z ustawieniami i włączyłem formatowanie, teraz kojarzę. Poznaję aparat i taki sobie zrobiłem prezent a szron dziś namalował bajkowy świat, eeech ...
Chmury i wcześniejszy deszcz nie rokowały na cokolwiek a jednak o 18-tej nie padało, lekki wiaterek i suche ulice zaprosiły na nocną przejażdżkę. Było ciemno i pochmurno, za to ciepło, przyjemnie. Pędziłem na Bolec główną, pomny spotkań z dzikami, których w tym rejonie megastada grasują nachalnie po polach i łąkach zapuszczając się w pobliże domostw, nie ryzykowałem zapuszczania się w dzikie ostępy, gdzie zdany bym był wyłącznie na słabnącą lampkę z Lidla. Zgasła oczywiście w momencie największej potrzeby - czyli w ciemnicy przed wsią - tym razem byłem zabezpieczony i wiozłem drugą - naładowaną. Wymiana zajęła dwie sekundy i mocno już doświetlony ruszyłem napawając się urokami nocy. Jasna kołdra chmur nad Bolesławcem, podświetlona świetlną łuną ulicznych lamp, ledwo skrywała iskry kosmosu, wynurzające się na czyste tło nieskończonej czerni wszechświata. Zatrzymałem się na chwil parę, bo nad horyzontem Wielka Niedźwiedzica jasno spoglądała na Małą a po lewej Capella czarowała swoim jaśniejącym urokiem, Perseusz jak zawsze gonił Kasjopeję a Andromeda - dziś piękniejsza od ostatniego spotkania pokazała wreszcie swoje cudo, skrywane od wielu tygodni za woalem mgieł i smogu - tajemniczy owal, niczym klejnot ze snów, lecz wtajemniczeni znają bezczelność tego uroku, tego czegoś co podąża w naszym kierunku ustawiając swój urokliwy powab na torze kolizyjnego spazmu. Czysta perwersja, miliony lat w strachu przed nieuchronną agonią w szale tańca gwiazd. Wjechałem do Bolca, przemknąłem jego ulicami, minąłem w milczeniu K. i Ł. i wyskoczyłem na poligon, zniknąłem w ciemnicy między wsiami, chmury gęsto zasłoniły niebiańskie fajerwerki.....
...ale przed Wartą parę chmur postrzępił coraz mocniejszy wiatr i widok zaskoczył mnie ogromnym księżycem, wyłaniającym się z nad wierzchołku lasu Wału Okmiańskiego - telefon poszedł w ruch i było zaje...;)))
Późna pora ale brak czasu i potrzebne testy Nimanta przed paradą w sobotę zmusiły mnie do wyjścia w ciemną noc, ciepłą noc, gwiaździstą i księżycową....
...nawet zrobiłem fotę....
...a nawet dwie i z księżycowym rogalem, aczkolwiek słabo widocznym na zdjęciu.;)))
Wczesna pobudka, spacer z pieskiem szybkie śniadanko, jeszcze fota z okna......
.... i w trasę.....
....to już foty z kamerki, z pozycji kierownicy w czasie jazdy - mostek w Raciborowicach Dolnych....
.....widok z widokowego w Iwinach.....
....zjazd z Koziej Górki - Bolesławiec....
...Aleja 1000lecia - Bolesławiec....
...Kruszyn....
...z Łazisk do poligonu....
...do Łazisk po prawej poligon....
...przed Wartą, po prawej pożar słomy w przedsiębiorstwie Kuduka....
...pożar bardziej z bliska...
....Warta....
....jeszcze raz widokowy w Iwinach, Karkonosze super widok....
....i szampan pod szóstkę z przodu, taki mini mini bo cyrklowałem po cichu na siódemkę ale czasowo nie dałem rady więc skromne co nieco, bo rok mimo wszystko udany.:)))
Rowerem w poziomie to moja pasja, składam "poziomki" i pasjonuję jazdą po okolicznych trasach lub dalej, zwiedziłem Dolny Śląsk pierwszą z nich.
To mało znany i doceniany rower jak również jego wygoda. Tam gdzie się pojawiam wzbudzam sensację ale dzięki temu, świat się uśmiecha. Uwielbiam przyrodę, lasy, jeziora, widoki po horyzont a przede wszystkim jazdę poziomką gdziekolwiek. :)