Piąty dzień zlotu, słońce, słońce i jeszcze raz słońce, poranek ciepły i promienisty...
....zjeżdżamy do Raciborowic pod wiejskie kino Kujawy - najstarsze w Polsce, chwila postoju i jedziemy do Iwin na na rowerową...
....peleton rozciąga się na całej długości odcinka z Iwin do Warty...
...siły koncentrujemy na końcu drogi rowerowej i w czterech grupach, wpadamy na rynek w Bolesławcu...
.....po kawie i lodach przejazd przez miasto pod wiadukt - najdłuższa w Europie tego typu budowla....
....po zaklejeniu jednej gumy ruszamy do Kliczkowa i Doliną Kwisy do zamku, chwilowy postój przy Diablej Tamie, spala na panewce z powodu interwencji ratunkowej(tonący amator pontonów) przed zwiedzaniem zamku, mamy catering w Folwarku Książęcym... ....po lodach w zamku ruszamy na szlak Łużyce-Bory i szutrem do Krępnicy, po drodze zahaczamy o leśną przystań gdzie znalazło się paru chętnych na kąpiel ...
...po drodze w Kruszynie postój przy Lewiatanie , zakupy i naprawa usterki w jednej poziomce i powrót przez Iwiny i Garnczary....
...na zamek wchodzę ostatni wraz z pierwszymi kroplami deszczu, zdążam jeszcze nabrać pierogów na talerz i rozpętała się nawałnica, była tak gwałtowna, że owe pierogi wcinałem stojąc na ławce a woda zalewała wszystko dookoła....
...trwało to chwilę krótką a w ognisku zrobiła się kałuża zagaszając je skutecznie.........................cdn.
....nawet wspinamy się drogą krzyżową do kapliczki na szczycie punktu widokowego na Śnieżkę...
...z Pławnej wracamy przez Lwówek do Czerwonego Raka na catering...
....po sutym posiłku, zajeżdżamy do Bahama WAKE zażyć kąpieli...
...chwila nad wodą koi nasze spocone ciała ale na horyzoncie ciemne chmury zbierają się do kupy i czas ruszać. W Lwówku na stacji paliw dopada nas ulewa gdzie na kwadrans schroniliśmy się pod dachem ale chmura wolnym tempem przemieściła się na zachód i dalej wracaliśmy w słońcu i w słońcu wdrapywaliśmy się na zamek.............cdn.
Trzeci dzień zlotu, kładę się o trzeciej nad ranem, o szóstej jestem już na nogach, to zasługa namiotu - pomyślałem - i zabrałem się do roboty. Dziś wymagająca trasa, przed nami "Kraina Wygasłych Wulkanów" od podszewki....
...wczesny ranek, na zamku cisza, mgły po wczorajszej nocnej ulewie snują się dookoła, dodając jeszcze większego uroku i magii....
...w namiotach jeszcze spią gdy pierwsze promienie przebijają listowie zamkowych drzew. Mam mało fot, czasu na robienie brakło. Po śniadaniu 9,30 zwijamy się z dziedzińca i ruszamy w Dolinę Skory przez wioskę Don Kichota i objazdem, by ominąć badziewną drogę....
...docieramy do Złotoryi, półgodzinny postój w rynku i ruszamy do Lidla na zakupy a stamtąd mega podjazdem...
...na ten punkt widokowy - po prawej wulkan Wilkołak a w głębi Śląska Fudżijama, oczywiście jak mega podjazd to i mega zjazd do Skansenu Górniczo-Hutniczego. Tam konsumujemy zakupy w Lidlu, bo restauracja nieczynna, zwiedzamy, cykamy i jedziemy do Krotoszyc do pałacowego ogrodu na kawę. Powrót widokową drogą z Ernestynowa przez N.W.Złotoryjską i na zamek.....
...kolacja i pogaduchy do białego rana..........cdn
Drugi dzień zlotu zapowiada się rewelacyjnie, budzę się wcześnie i ogarniam do śniadania wiele spraw. Wyjazd na trasę zaczynamy o wyznaczonej porze, słońce przebija się przez chmury ale prognozy nie są optymistyczne, mimo tego ruszamy, prowadzę grupę pod Fudżijamę, zaliczamy Dino w Pielgrzymce....
...i w Proboszczowie wjeżdżamy na szutry prowadzące pod wulkan. Część poziomkowiczów wdrapuje się na szczyt a na zejściu dopada ich deszcz..
....catering załatwiony przez Michała od sponsorów ładuje nam baterie na ful, pączki i kiełbaska z ogniska wyborne. Zaczyna mocniej padać zbieramy się .....
...jeszcze wspólna fota i powrót w ulewie, część rowerzystów zwozimy busem na zamek, tak leje ale część jedzie w deszczu. Jest ciepło i bezwietrznie a taka przygoda tylko podniosła nam poziom adrenaliny i zarazem endorfin;))).............cdn.......
Dzień dwudziesty dziewiąty; Śniadanie ze "szwedzkiego" stołu smakowało wybornie, najedzeni, prawie wyspani, ruszamy na trasę zlotu, zwiedzać, podziwiać, poznawać.....
...w sile około pięćdziesiąt rowerów, rządzimy szosami okolicy Spały;)))....
...olbrzymi zalew Sulejowski na rzece Pilicy robi wrażenie. Chwilę oglądamy zmagania żagli na tym akwenie, rozkoszując się goframi z bukietem owocowych smakołyków i lodami w kolorowe paski;))))...
...podziwiamy największe w europie kopalnie kwarcowego piasku, najczystszego na świecie...
...dziury są ogromne i są przyczyną m.in. stanu wody w rzece...
....i jakości wody w "niebieskich źródłach" przy których ulokowała się karczma rybna gdzie zjedliśmy smacznego pstrąga..
Żubrów niestety nie zobaczyliśmy - powód - wybiła ich zaraza w zeszłym roku. Po krótkim odpoczynku ognisko i zmagania z komarami, noc przywitała nas gwiazdami i ciepłym oddechem odległej Afryki, co było zapowiedzią gorącej nocy i jeszcze gorętszego dnia jutrzejszego.
Żegnamy się z niektórymi "poziomkowiczami", bo niektórzy wyjeżdżają w drogę powrotną, jeszcze przed świtem, na swych poziomkach wspaniałych.;))) I my również nie zostajemy do ostatnich iskier w ognisku, rano trzeba uciekać przed żarem z nieba i zdążyć przed popołudniowymi korkami na autostradach.;))))
Dzień dwudziesty ósmy; 12 zlot poziomek - SPAŁA 2019
Przyjeżdżamy w piątek popołudniu, pakujemy się na kwaterę ale nie łapiemy się na popołudniową wycieczkę z całą grupą, jedziemy w pięć poziomek z Białym Łabędziem do Inowłodza...
....i kościół Św. Idziego na wzgórzu widokowym na dolinie Pilicy, ufundowanego przez księcia Władysława Hermana na cześć syna Bolesława Krzywoustego - przyszłego Króla Polski...
...poniżej stał ich pomnik, skierowany w stronę rzeki....
...krążymy po Inowłodzu i szukamy Synagogi, łatwo ją znaleźć ale w środku ulokował się sklep spożywczy, szokuje nas to ale co zrobić takie czasy...
...przyjazd mieliśmy szutrową drogą rowerową ale żeby zdążyć na powitalne ognisko, pocisnęliśmy główną. Ruch był tak duży, że w połowie drogi zmusił nas do wjechania z powrotem na szuter...
...na kwaterze zwanej "MIŚ" wszystkie poziomki już zaparkowane a właściciele ....
Sieradz 2014 - Zlot Rowerów Poziomych w ramach Open Bike Festiwal. Byłem tam z żoną i jeździła na poziomkach i było super.:) Miniatura poziomki, symbol zlotu Beatka na Batavus-ie Rynek w Sieradzu wspólna fota przy fontannie Krótka drzema w muzeum parowozów w Zduńskiej Woli mieć takie koła w poziomce ;) Chwila oddechu przy punkcie widokowym nad rzeka Wartą
Rowerem w poziomie to moja pasja, składam "poziomki" i pasjonuję jazdą po okolicznych trasach lub dalej, zwiedziłem Dolny Śląsk pierwszą z nich.
To mało znany i doceniany rower jak również jego wygoda. Tam gdzie się pojawiam wzbudzam sensację ale dzięki temu, świat się uśmiecha. Uwielbiam przyrodę, lasy, jeziora, widoki po horyzont a przede wszystkim jazdę poziomką gdziekolwiek. :)