Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi nahtah z miasteczka Raciborowice G. k/Bolesławca. Mam przejechane 84005.25 kilometrów w tym 5643.27 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 19.49 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcejo mnie. button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
Statystyki zbiorcze na stronę

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy nahtah.bikestats.pl

Archiwum bloga

Dane wyjazdu:
129.21 km 0.00 km teren
05:00 h 25.84 km/h:
Maks. pr.:56.70 km/h
Temperatura:19.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:816 m
Kalorie: 3783 kcal
Rower:7-NIMANT

Znikający punkt

Sobota, 23 marca 2019 · dodano: 23.03.2019 | Komentarze 12

Rano było fajne, rodzinna kawka z żoną i synami, przygotowania do wyjazdu bez spiny i w drogę, późno ale pod błękitnym niebem iście wiosenne temperatury, nawet te z wiatru.;)))
Po drodze spotkanie z kolegą, zapalonym bikerem z Bolca - emeryci na rowerach mają fajnie, czas ich nie ogranicza tylko moc w nogach i zdrowotne fanaberie.;)))...


...lecę do Krępnicy, bo gdzieś w zakamarkach neuronowych połączeń zobaczyłem Kliczków ale w Dąbrowej wpadam na genialnego pomysła, by zajechać go od tyłu i tak tnę główną do Golnic i na Parkoszów (kolega TomSawyer latał tam nie dawno i jego wpis mnie urzekł więc wybór padł nie przypadkowo)....


...po drodze przejazd pod mostem A4-ki...


...i koło Falklandów (dawnego ośrodka wypoczynkowego dla wojska)...


...do mostu, którego dawno dawno temu podziwialiśmy z koleżanką z Legnicy - sentymentalne odwiedziny.;)))
Zawracam i tnę asfalt do Trzebienia i na CPN Orlen - bagietka z pieczarkami wyjątkowo ohydna, w środku zimna a skórka twarda i gorąca, tfu... splunąłem zimną częścią, obgryzłem to,to gorące z keczupem i w drogę, teraz wiem dlaczego oferowali mi do tego kawę za pół ceny.
Nie wracałem po stresa, bo było tak pięknie, że psuć sobie dzień przez zimne grzyby nie było sensu, zagryzłem jakimś starym batonem fitness wygrzebanym z kufra i na główną...


...do Szprotawy - fontannę ze złotą rybą już mam to dla odmiany ratusz i....


...pomnik milenium ale z tyłu jakieś paskudy reklamy więc poprzycinałem, bo pomnik jak dla mnie to historyczna perełka, jak ta w Małomicach...


...ale najpierw cudo techniki dla superbohaterów, bo niewątpliwie ktoś, kto zamyka się w takiej puszce i pruje powietrze przekraczając barierę dźwięku, posiada zdolności i odwagę bohaterów Marvela ...


...i ta zapowiadana perełka w Małomicach (tablica upamiętniająca spotkanie wielkich wodzów w Szprotawie Iławskiej) zapewne po tych kamieniach stąpał nasz pierwszy oficjalny król a teraz są podstawą  tablicy pamiątkowej...:)



...Dalej pruję asfalt i rowerowy wiatr, który jest spotęgowany przednio-bocznym wiaterkiem z lekka upierdliwym. Fot nie robię, delektuję się jazdą, bo kiedyś tu już cykałem a po za tym nie było obiektów wartych wyciągania telefonu, bo aparat wziąłem ale został w piwnicy.
Jadę więc sobie przed siebie zmagając się z wiatrami, czuję że jest pod górkę na dodatek, na liczniku mam 27km/h i nagle, słyszę delikatny szum-gum i zobaczyłem w ostatniej chwili jak przemyka obok mnie na żółto ubrany "szoszon" - cześć, cześć - i tyły całe moje a on spokojnie, z każdym metrem do przodu.
Kilometrowe, proste odcinki i tylko coraz mniejsza żółta plamka, choć mój licznik się "zawiesił"i ciągle pokazywał 27km/h
to ów "szoszon", na betonowo twardych gumach, niknął za zakrętem, bym go na krótko zobaczył jak znika za kolejnym, który był już dwa kilometry dalej i tak w Przejęsławiu, znikający punkt zniknął bezpowrotnie a mnie, pozostała droga do Kliczkowa.
Bolec obwodnicą obskakuję i stałą do domu - prysznic, żurek, kawa i wpis. Piękny dzień.;)))









Kategoria wycieczka


Dane wyjazdu:
25.53 km 1.40 km teren
01:12 h 21.28 km/h:
Maks. pr.:39.80 km/h
Temperatura:14.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:126 m
Kalorie: 747 kcal
Rower:9-NYSKEY

Wzgórze Zielonka

Czwartek, 21 marca 2019 · dodano: 21.03.2019 | Komentarze 2

Cóż, do wyjścia na rower zmusiłem się, choć późno na zegarze było ale dałem radę, nie poddałem się zbrodniczej działalności zmęczenia i lenistwa. Najpierw testuję Nyskee (sprofanowana poziomka, najpierw skrócona teraz przedłużona, pokombinowana nie chce dać się urobić pod moje potrzeby i tak, małymi kroczkami doprowadzam ją do poziomu poziomek;))) )....


...w końcu dosiadam Nyskey-a i jadę;))) pierwsza fota na rowerowej w Iwinach i tyle z fot które udało mi się złapać.

Dalej jadę pod wrażeniem ciszy i treli ptasiej symfonii.
Z rowerowej lecę na "Złoty Młyn" i na wzgórze Zielonka, podziwiam widoki  po horyzont i "zielone morze" z "wyspą białego zagajnika" i tam, zauważam jak w otoczenie, idealnie wkomponował się Capreolus - dziki mieszkaniec tych terenów, by po chwili moja migocząca lampka, spłoszyła całe stado, które wbiegło pomiędzy białe drzewa i tyle je widziałem.
Nie chciałem zjeżdżać w dolinę Tomaszowa, kuknąłem na wszystkie wioski z których powoli unosił się "smog wieczornego odpoczynku" i zawróciłem do szosy i na Tomaszów.
 W Lubkowie, czerwony dom lśnił w poświacie złotopurpurowego widnokręgu, szkoda, że nie wziąłem aparatu, zmierzch odkrywał piękne widoki a kulminacją był powrót u wrót. Tuż, tuż po zmroku, gdy wdrapałem się na swoją górkę, czerwonawa tarcza srebrnego globu, zaszokowała swoim wdziękiem wychylając się znad wschodniego horyzontu a aparat na komodzie.;)))




Kategoria krótki wypad


Dane wyjazdu:
49.48 km 11.65 km teren
02:48 h 17.67 km/h:
Maks. pr.:48.10 km/h
Temperatura:16.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:325 m
Kalorie: 1694 kcal
Rower:9-NYSKEY

Nieśmiały wypad

Niedziela, 17 marca 2019 · dodano: 17.03.2019 | Komentarze 9

Słonecznie, błękitnie, przejrzyście czyli pogodnie a suma tych plusów to wyjście - na rower. Idę, choć słabym jeszcze ale gdy nacisnę pedał jeden, drugi, gdy w ruch ruszą korby, gdy łańcuch otrze się o zęby a pod bieżnikiem opon zachrzęści kurz dnia, moc budzi się w mięśniach - przypominają sobie do czego służyć mają i jadę....


...a na dzień dobry widok, który koi i sprawia westchnienie i zapomnienie, o wirusowym szaleństwie z ostatnich dwóch tygodni i jadę...


...zachwycony, podziwiam i kieruję się na rekonesans "rowerostrady" z ciekawością jak postępy prac idą a ów widok jaki powyżej, będzie można podziwiać z ławeczki przy drodze rowerowej koło kamionki. Układają podwalinę czyli kostkę pod kolejny przystanek dla rowerzysty;))) i - jadę...


...9,15 przekraczam most w Iwinach, wody w rzece niewiele ale widok na zieleń będzie ładny...


...nie taki jak tu - droga rowerowa na odcinku gminy Bolesławiec w budowie a krzewy i drzewa owocowe zniknęły - jarzębina czerwona, grusza, jabłoń, śliwka, brzoza i wiele innych wycięte w pień i zrobiło mi się smutno:(....


...a było tak - na całej długości odcinka od pól Kuduka aż do Kruszynka. Fota archiwalna z listopada 2018....


...wpadam na obwodnicę a widok gór nie przerwanie przez całą trasę towarzyszy wytrwale...


...oczywiście mostu nad ową obwodnicą nie odpuszczam i gdzie wpadam na pomysł by zaliczyć "małpi gaj"...


...a tam pomnik przyrody "aleja przyleśna", starodrzewie, ścieżka koedukacyjna i .....


....jakby inaczej mogło być - wieża Jenny - zapomniany punkt widokowy na Bolesławiec. Wracam na rowerową i do ul.Jeleniogórskiej, przejazd przez Bolesławieckie bulwary i na obwodnicę, spotkanie ze starą kumpelą z lat pracy w zakładzie. Chwila rozmowy  i powrót na rowerostradę ...


...granicą pól zielonego i  zaoranego biegnie droga rowerowa(w budowie), kiedyś piękna, dzika alejka. Dziś jadę starym szlakiem Św. Jakuba, rowerową pojadę jak zaleją asfalt - dopiero:( ...



...przez część drogi miałem pod wiatr i to nie chudy, tak mocny, że na jednym ze zjazdów mogłem uzyskać bez pedałowania 50km/h a jechałem pedałując z prędkością 27km/h masakra a zaczęło wiać coraz mocniej jak przekroczyłem most w Iwinach.
Pierwsza wycieczka w tym miesiącu zaliczona.;))))





Kategoria Regionalnie, R-A-D-Z


Dane wyjazdu:
33.24 km 0.00 km teren
01:33 h 21.45 km/h:
Maks. pr.:57.90 km/h
Temperatura:6.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:236 m
Kalorie: 1023 kcal
Rower:7-NIMANT

Hiady, plejady.....

Wtorek, 26 lutego 2019 · dodano: 26.02.2019 | Komentarze 5

Nocny wypad do...plan był śmiały, za śmiały jak na ograniczone zasoby czasowe i mocy, dzwonię do Daniela i jadę na spotkanie okukać Challengera - Focus....


..ale moje proste drogi mają zakrętów wiele, skręt w lewo i do Ustronia, skąd zjazd idealnym asfaltem na spotkanie w Żeliszowie....


...oględziny nowego nabytku, chwila rozmowy i w trasę do Bolca....



...jazda pod rozgwieżdżonym niebem a przy chwilowym postoju w szczerym polu, gdzie  ciemność spowiła świat, podziwiam konstelacje gwiazd - Orion wymiata a zanim Hiady, Plejady, Perseusz, Kasjopeja ale czasu nie ma, by zagłębić się w Mlecznej Drodze i roztrząsać, która piękniejsza lub bardziej tajemnicza jest.;)))

Kategoria nocna jazda


Dane wyjazdu:
30.32 km 7.20 km teren
01:43 h 17.66 km/h:
Maks. pr.:39.40 km/h
Temperatura:7.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:219 m
Kalorie: 1054 kcal
Rower:9-NYSKEY

Purpurowy krzyk nocy

Poniedziałek, 25 lutego 2019 · dodano: 25.02.2019 | Komentarze 2

Luzy zlikwidowane, nakrętki dokręcone, przyczepka załadowana - na oko, bez wagi jakieś 20kg łącznie - i  w trasę, na rowerową.....


...przyczepka spisuje się bez zarzutu do 20km/h, powyżej, zaczyna delikatnie bujać ale wyłapuje jeszcze jeden luz - na osi koła, po za tym obieram odpowiednią taktykę jazdy i problem zażegnany, można się bujać- tzn. ciagąć;)))....


...wpadam na rowerową i to jest to - beztroska;)))....


...no cóż, trwało to raptem 150m kiedy natykam się na czysty wandalizm, droga nie skończona a już wyrywają barierki i to z korzeniami (czyt. fundamentami) - echhhh!!!....


...ciągam tę przyczepkę, tę jedyną do końca rowerowej i wtapiam w magie purpury zachodu, czerwona noc mami mnie do "zbożowego" ronda (no sorry ale przez gardło nie chce mi przejść ten polityczny chłam, sorry nooo!)

Niestety, iluminacji tego widoku nie uchwyciłem telefonem a aparat, mimo że zabrałem go ze sobą to nie posiadał karty pamięci, została w laptopie a było tak pięknie.:))))



Powrót - choć ciemności spowijały cały świat dookoła - odbywał się pod światłami niezliczonych światów odległych a przodował jak zawsze, Syriusz pod Orionem płynący.;)))




Dane wyjazdu:
36.46 km 0.00 km teren
02:11 h 16.70 km/h:
Maks. pr.:36.30 km/h
Temperatura:7.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:170 m
Kalorie: 1265 kcal
Rower:9-NYSKEY

Klekusiowo i leszczynowy sad

Niedziela, 24 lutego 2019 · dodano: 24.02.2019 | Komentarze 5

Poobiedni wypad na drogi gminy, pierwsze ślady bieżnika kierujemy do Klekusiowa.....


...dwa nieloty na straży muszą być, stały obraz Klekusiowa...



...czerwony beret pilnuje wytrwale białych bocianów w wśród których, przechadzają się trzy czarne...


...nowi lokatorzy dochodzą do sprawności, prostując skrzydła, dwa bieliki zamknięte w wolierze gościły dziś srokę, biedna próbowała przejść przez oko siatki i nic, po sutej, orlej wyżerce stało się to nie wykonalne...


...opuszczamy Klekusiowio, na pożegnanie dwie alpaki wychodzą nam pomachać ale są daleko a nam śpieszy się na towarowy, "zdążyliśmy";)))....


...i już jesteśmy przy leszczynowym sadzie, będzie urodzaj na laskowe orzechy...


...wracamy na kawę do Teściowej i łapiemy się na fajerwerki a w okularach magia...


...powrót w bajkowej scenerii...


...czarujący powrót a piekarnia mami nas zapachami, jeszcze chleb i dom...



...łykend zakończony, piękny łykend.;)))







Kategoria Regionalnie, z żoną


Dane wyjazdu:
34.16 km 17.10 km teren
02:15 h 15.18 km/h:
Maks. pr.:42.00 km/h
Temperatura:0.5
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:295 m
Kalorie: 1790 kcal
Rower:9-NYSKEY

Czarny szlak

Sobota, 23 lutego 2019 · dodano: 23.02.2019 | Komentarze 4

Zimno, wiatr słaby ale jeszcze zimniejszy. Zaczepiam przyczepkę z pełnym obciążeniem i jazda, po kilometrze przypominam sobie, że nie włączyłem cyclodroida ale mam licznik więc dane będą z niego. Po wjeździe na asfalt zaczyna się chybotanie, mocne chybotanie na boki, zawracam, by odstawić ją, dziś nie pojedzie.
Wczorajsze kosmetyczne przycinanie wystających śrub po wymianie na samokontrujące, spowodowało poluzowanie na osi łożysk a luzy są nie wybaczalne, bo to główna przyczyna nie stabilności przyczepki.....Wracam na trasę....


...obieram kierunek zamek i starą błotnistą drogą do czarnego szlaku, sam szlak wydaje się prawie pionowy, leśna, zmarźnięta ściółka, koleiny po ciągnikach nie pomagają ale pnę się najpierw do asfaltu a potem szosą....


....do bramy zamku, widok na wjazd cykam od wewnątrz - lepsze światło....


...jest i zamek, nie liczne samochody i dwa kramy świadczą, że ruch turystyczny zimową porą nie zamarł...


...strzelam fotę na dziedzińcu, zamieniam parę słów ze sprzedawcą półszlachetnych kamieni i słowo ze sprzedawczynią pitnego miodu i przedniego wina. Zjazd ostrożny, piach i sól zalega na drodze a o poślizg równie łatwo co na lodzie...


...góry zamglone, widok piękny lecz aparat tego nie wyłapuje, jedynie Rosocha wdzięczy się w Chełmach (Park Krajobrazowy)ale dalej to już mleko, pozostaje mi biały kościół i zjazd do "szlaku miedzi i kamienia"....


...kamienisty szlak opuszczam w kierunku Radziechowa i szutrem do Wału Okmiańskiego skąd widok na Równinę Chojnowską.
Na zdjęciu nie widać ale od lewej; dostrzegam bloki osiedla w Chocianowie, wysoki budynek w Polkowicach, komin ciepłowni w Lubinie, stare budynki w Chojnowie i komin ciepłowni w Legnicy i oczywiście na pierwszym planie wiatraki Jadwisina, Modlikowic i Zagrodna...


...nie traktuję widoku zoomem, ta przestrzeń mnie pociąga, horyzont zawsze jest magiczny i kryje tak dużo "światów" do
spenetrowania...;)))






Dane wyjazdu:
35.11 km 0.00 km teren
01:32 h 22.90 km/h:
Maks. pr.:41.30 km/h
Temperatura:7.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:125 m
Kalorie: 965 kcal
Rower:7-NIMANT

Antidotum

Środa, 20 lutego 2019 · dodano: 20.02.2019 | Komentarze 1

Trzeci dzień ciężkich bojów w robocie, postawił mój stan fizyczny w położeniu kontuzjowanym - kręgosłup; przedźwignięty lędźwiowy, nadwyrężony szyjny, prawe kolano przeciążone, lewe pocałowane dziesięciokilowym młotem (siniak blisko rzepki, na moje szczęście ) a pomysły na skuteczne antidotum, można by pomyśleć, że się skończyły ale nie, nie tak łatwo i nie tak prosto, największe antidotum na ból czekało w piwnicy.
Dopijam kawkę i w drogę, lekko nie jest ale gdy dopadam rowerowej w Iwinach, wszystko ze mnie uchodzi; stres, ból, niemoc, wszystko to, idzie w niepamięć i znowu jestem ja i kosmos, wiatr we włosach i uzdrawiająca energia matki ziemi.
Tnę powietrze, ślad toczę po asfalcie i zagłębiam się w ciemność nocy pochmurnej - odlatuję.....;)))



...jeszcze dwa dni ostrej tyry i łykend - przetrwam!;)))



Dane wyjazdu:
34.40 km 0.00 km teren
01:23 h 24.87 km/h:
Maks. pr.:44.80 km/h
Temperatura:10.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: 80 m
Kalorie: 904 kcal
Rower:7-NIMANT

Poniedziałek

Poniedziałek, 18 lutego 2019 · dodano: 19.02.2019 | Komentarze 0

Moc jakaś mnie ogarnęła po dwóch godzinach odpoczynku - niespodzianka. Wskakuję na Nimanta i ruszam a w lusterkach wyjaśnia się przyczyna tej mocy w "pełni", gnam do przodu pod błękitem, gnam w kierunku coraz bardziej purpurowego słońca i liczę - jeden, dwa, pięć, dziesięć, trzynaście.
Trzynaście wstęg białych na niebie, wijących się niczym ogon komet nie zliczonych za metalicznym połyskiem samolotów.

Czyste niebo lecz o czystości powietrza mogę zapomnieć - nozdrza, wręcz rozróżniają dym z jakiego materiału został wydobyty, "wiater" niezbyt mocny, nie rozwiewał, nie pomagał a wyż cisnął w dół całą, wypaloną w piecu chemię.
Zaliczam ronda trzy rowerową ścieżką i wracam, rozkoszując się pierwszymi światłami gwiazd a moc nie wyczerpana, ciśnie mi na gębę banana, ostatnie spojrzenie na pełnię i ....................................................;)))





Dane wyjazdu:
27.56 km 4.00 km teren
01:55 h 14.38 km/h:
Maks. pr.:41.40 km/h
Temperatura:15.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:247 m
Kalorie: 1215 kcal
Rower:9-NYSKEY

W poszukiwaniu żurawi

Niedziela, 17 lutego 2019 · dodano: 18.02.2019 | Komentarze 0

Widziałem stado żurawi w piątek więc w niedzielne przedpołudnie ruszyliśmy poszukać "turystów", niestety żaden nie zatrzymał się u nas, poleciały dalej;)))... fot nie daję - jakiś problem z blogiem....:)


PROBLEM Z KONTEM ZAKOŃCZONY...dodam więc foty dnia, bo był to piękny dzień;)))...


...wstałem rano wcześnie, zamek nie przestaje szokować, korzystam z chwil przed wiosennych, kiedy wschody zaczynają się na linii strzału obiektywu;)))...


...mielę kawę, zaparzam i komponuję przed rowerowy koktajl mocy;)))....


...i jedziemy na poszukiwanie żurawi - kierunek staw poflotacyjny od południowej strony - czyli do Wartówki,
mijamy ich żerowiska na polach bezkresnych...


...mijamy głębokie jary, parowy, wąwozy (pewnie wszystkie trzy znaczą to samo) i wejście do pieczary w stoku stromym ale żurawi nie ma...


...zaliczamy staw i nic tylko horyzonty i cisza, słoneczna, lekko chłodna, niedzielna sielanka;)))