Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi nahtah z miasteczka Raciborowice G. k/Bolesławca. Mam przejechane 77106.51 kilometrów w tym 5338.27 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 19.45 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcejo mnie. button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
Statystyki zbiorcze na stronę

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy nahtah.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

Nordic Walking

Dystans całkowity:149.13 km (w terenie 100.25 km; 67.23%)
Czas w ruchu:10:43
Średnia prędkość:8.55 km/h
Maksymalna prędkość:44.00 km/h
Suma podjazdów:626 m
Suma kalorii:6107 kcal
Liczba aktywności:14
Średnio na aktywność:10.65 km i 1h 31m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
4.00 km 4.00 km teren
h 0:00 km/h:
Maks. pr.: km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

Dziki Gon

Sobota, 17 sierpnia 2019 · dodano: 17.08.2019 | Komentarze 3

Poranny wypad z rodzinką na wycieczkę - jedziemy autem na Grodziec, zamek na wulkanie przyjmuje brać rycerską i urządza turniej....


...wchodzimy na zamek...


...i przy okazji zwiedzamy...


...rycerze jeszcze odpoczywali ...


...ale ruch żebraków ....


...i czeladzi, spory...


...nie zabawiamy tam jednak długo i lecimy na Fudżi, na szczycie oglądamy krater z bliska...



...widoki wymiatają, trafiła nam się idealna pogoda...


...wymęczeni wspinaczką wracamy na obiad.........a dziki gon, to legenda o jeźdźcy bez głowy, który pędził na koniu w stronę Ostrzycy, dręczony swym przekleństwem wprost w ramiona demonów góry.:)





Dane wyjazdu:
20.46 km 6.00 km teren
01:35 h 12.92 km/h:
Maks. pr.:31.70 km/h
Temperatura:31.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:146 m
Kalorie: 976 kcal
Rower:9-NYSKEY

Troć

Środa, 19 czerwca 2019 · dodano: 20.06.2019 | Komentarze 2

Dzień dziewiętnasty; Wpadam na kwaterę tylko na chwilę, smaruję łożyska i zabieram Dudysię na rybkę pod zamkiem Drahim na brzegu jeziora Żerdno.....


.....z napełnionymi brzuchami, objeżdżamy jezioro drogą brukowaną z końskim łbem...


....spędzamy tam chwilę i decydujemy się.....


...na kawę w Czaplinku, pijemy w scenerii jachtowego portu i rozmawiamy z trzema kawalerami z odzysku o poziomkach;))))...


...po powrocie do Starego Drawska, próbujemy dostać się na parkowy cypel lecz tablica prywatne, hamuje nasze zapędy, cykamy fotę naszego cypla i wracamy z zakupami...


....na kolację przy zachodzącym słońcu ale najpierw idziemy popływać, takie schłodzenie ciała orzeźwia nas i wprowadza w przemiły nastrój.;))))



...na rybnym obiedzie wyłączam gps-a, orientuję się po kilometrze, uff kolejny raz się udało, rowerowy licznik mocno szwankuje i mogę liczyć na konkrety tylko z telefonu.;)))



Dane wyjazdu:
10.54 km 10.00 km teren
01:59 h 11:17 km/h:
Maks. pr.:6:11 km/h
Temperatura:-3.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:125 m
Kalorie: 1614 kcal
Rower:

Lodowa pustynia

Wtorek, 5 lutego 2019 · dodano: 05.02.2019 | Komentarze 1

Ferie się przedłużają a zima "czyma" i nie daje się, ślisko i jazda rowerem niebezpieczna więc pozostają kije.
Idę, kierunek, trzy kroki od cywilizacji, przez lodową pustynię, przez wzgórza, przez pola białe od miedzy do miedzy wędruję....


...kije testuję w formie "zasłoń słońce" jednym końcem...


... na góry zwracam tęskny wzrok i zoomem traktuję...


...i idę, najpierw przez popowodziowy staw wyschły, zasypany puchem białym, porośnięty samosiejką brzozy,
wspinam się na wał zarośnięty i w pola idę...


...na wzgórza nigdy nie przebyte - bo rolne - stopę stawiam...


...a tam, w ciszy, w samotni wędrownej, przypomina mi się wiersz z czasów gdy nahtah był "apaczem"...

..."ŚWIAT ZAMARZŁ, BIAŁYM POKRYTY PUCHEM
W MARTWEJ POGRĄŻYŁ SIĘ CISZY
CZASEM ORŁA KRZYK, WSKRZESZY ŻYCIA DŹWIĘK
NA CHWILĘ! PO CZYM MILKNIE NA WIDOK ZDOBYCZY
BIEL, OSTROŚCIĄ PORAŻA
ZIMNO SŁABSZYM KONAĆ POZWALA
NAJWYTRWALSI, NIEMOC BIORĄ ZA PAN BRAT
TCHNĄ W ŻYCIE MOC PRZETRWANIA
W DNIU ŚMIERCI ZIMNA
KATA SŁONECZNEGO URODZAJU"....


...a jeszcze wcześnie rano, polowałem na pierwszy promyk dnia, co zajęło mi półgodziny...;)))



...wędrówka przez pola uświadomiła mi trud jaki wkładają wędrujący po górach, wspięcie się na metrowej wysokości miedzę, okazało się nie lada wyczynem a wędrówka przez śnieg ze wzgórza na wzgórze dała mi nieźle popalić, choć kilometrów tyle co kot napłakał.;)))







Dane wyjazdu:
5.86 km 5.86 km teren
01:06 h 11:15 km/h:
Maks. pr.:5:24 km/h
Temperatura:-6.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: 80 m
Kalorie: 907 kcal
Rower:

Niebiańska cisza

Niedziela, 20 stycznia 2019 · dodano: 20.01.2019 | Komentarze 0

Mroźny poranek, piękny, czarowny, pogrążony w kompletnej ciszy.
Smog zawisł na horyzoncie, błękit pochłonął świat a pod stopami chrzęścił zmrożony śnieg, wszędzie koleiny, wyciśnięte przez ciężki sprzęt...


....wdrapałem się na borsuczą górę i podziwiałem - choć kolce krzewów utrudniały wdrapywanie się na szczyt ale było watro.;))))



....przedobiedni spacer był strzałem w dziesiątkę.:)


Dane wyjazdu:
0.00 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.: km/h
Temperatura:0.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

I na kijach

Poniedziałek, 2 października 2017 · dodano: 02.10.2017 | Komentarze 4

Rano rowerem, po południu na kijach. 374  bazaltowe stopnie schodów na szczyt Fudżijamy pokonane....


....widoki wspaniale, dalekie. Na szczycie tłok, schodzimy kilkadziesiąt metrów niżej i rozkładamy mini biwak kawowy...



....krótki odpoczynek i kawa z ciachem zachęciły nas do szybkiego skoku na tamę Pilchowicką. Achy, ochy i fota za fotą, dziewczyny szalały.
Zjeżdżamy pod tamę, krótki spacer i jazda do pałacu Lenno, kawę już piliśmy więc mijamy lokal restauracyjny i wchodzimy na zamek, odremontowana baszta i mury robią wrażenie ale wszystko pozamykane, na dziedziniec i basztę wstęp wzbroniony - remont - i nici z fantastycznych widoków  z zamku nad Wleniem.....



....w drodze powrotnej pocieszamy się w Pławnej, parkujemy przy galerii Milińskiego i wdrapujemy się na szczyt drogi krzyżowej a tam ciemności zapadają, schodzimy a po drodze Zamek  Śląskich  Legend, już ledwo widoczny i zamknięty jak Arka Noego - późna pora już była...



.....i na koniec spotkanie z bikerem na amerykańskim cruiser bicycles, ładny dizajn i takim by się pojeździło.;))) 





Dane wyjazdu:
8.00 km 8.00 km teren
h 0:00 km/h:
Maks. pr.: km/h
Temperatura:22.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

Smrk

Niedziela, 6 sierpnia 2017 · dodano: 07.08.2017 | Komentarze 2

Chwilowo wyłączony z rowerowania wpadłbym w łykendową stagnację, pomysł na nie siedzenie w czterech ścianach zaświtał w Jej głowie, no to nie zastanawialiśmy się długo - telefon jedna chętna i....


... w drogę, do Świeradowa i gondolą w góry...


...cel - Smrk, najwyższy szczyt gór Izerskich po czeskiej stronie...


...napawaliśmy się widokami a były bajeczne. Wyjeżdżaliśmy z domu pod kołdrą gęstych, ciężkich chmur ale z minuty na minutę chmur ubywało  a pejzaże od wielkiej dziury w Turoszowie na zachodzie po Ostrzycę na wschodzie i Bolesławiec na północy wymiatały. Dalej, już mgły nieczyste zakrywały widnokrąg...


...na kijach wędrówka po górach jest super, powietrze, widoki, cisza. Z rana mało turystów a na szlakach zero tłoku....


...i w takim towarzystwie miłym.
Wróciliśmy gondolą na dół, chwila zwiedzania parku w centrum i zjazd do Lubomierza na"Łzy Kargula" czyli pizza wielka, że jedna starczyła na nas troje, to połowę zażyczyliśmy sobie taką a drugą  "Zemstę Pawlaka"
dla kurażu i po takiej dawce ognia buchnął żar z moich ust - uf - ostro było.;)))

Powrót objazdami, bo Lwówek zablokowany więc cały dzień do nocy, zleciał jak z bata strzelił.;)))



Dane wyjazdu:
0.00 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.: km/h
Temperatura:-3.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

Zima

Niedziela, 13 listopada 2016 · dodano: 13.11.2016 | Komentarze 0

Mróz, słońce,szron, bezwietrznie - pięknie i rześko ........

ZIMA

"świat zamarzł, białym pokryty puchem
w martwej pogrążył się ciszy
czasem, orła krzyk wskrzeszy życia dźwięk
na chwilę! po czym milknie na widok zdobyczy
biel, ostrością poraża, zimno słabszym konać pozwala
najwytrwalsi, nie moc biorą za pan-brat
tchną w życie moc przetrwania
w dniu śmierci zimna
kata słonecznego urodzaju"
                                     z tomiku "wiersze 15-lecia"





....schowałem telefon do kieszeni i w tym momencie parę metrów niżej ode mnie zerwało się do ucieczki stado dzików.
Chodząc po tych terenach aparat trzeba mieć w gotowości....


....kamionka zimą jest zawsze piękna....


...i tu również miałem schowany aparat gdy stado saren, dosłownie z pod nóg zerwały się i zniknęły w zaroślach....



...Dudysia w akcji a gdzieś w oddali śpiew żurawi zadziwiał swoją mocą - że jeszcze nie odleciały? A może paru maruderów pozostało na zimę?;)))
Kategoria Nordic Walking


Dane wyjazdu:
33.88 km 0.00 km teren
01:21 h 25.09 km/h:
Maks. pr.:44.00 km/h
Temperatura:15.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:7-NIMANT

Zdobyłem "Afrykę"

Niedziela, 19 października 2014 · dodano: 19.10.2014 | Komentarze 3

Rowerowy wypad na ścieżkę geoturystyczną po dawnej kopalni Babina w Łęknicy w obrębie Łuku Mużakowa nie wypalił przez czynniki nie zależne od nas. Pozostało nam zrobić wypad autem pod sam obiekt i odbyć wycieczkę pieszo, pomysł ten pozwolił nam zabrać ze sobą kuzynkę Beaty a mnie osobiście zrealizowanie obejścia jeziora "Afryka" dookoła i postawienie swej stopy na cyplu o nazwie "grzbiet słonia".
Ostatnie kolory jesieni - niknące w szalonym tempie  zakańczania rocznego cyklu życia - łowiliśmy bezkrwawo w swe obiektywy, by utrwalić piękno natury na czas nadchodzącej zimy.
Piękno które doświadczaliśmy podczas wędrówki od jeziora do jeziora, pozostawiło w nas uczucie, że dusza  w postaci naczynia jest przepełniona doznaniami  widzianymi w raju przez przodków i zadałem sobie pytanie czy do tego naczynia jeszcze się coś zmieści?
Odpowiedź  nie czekała, przyszła wraz z parującą, ciepłą, zieloną herbatą, którą uwielbiam raczyć swój organizm.
Piękno w duszy blednie, traci wyrazistość i jak smak herbaty niknący w ustach, codziennie trzeba spożywać ów napój by organizm utrzymać w dobrej kondycji, tak dusza musi mieć piękno za pokarm by trwać w doznaniach graniczących z ekstazą popychającą do działania.:)
Cykaliśmy fotę za fotą czerpiąc energię z kolorów otoczenia jezior i ich samych, zachwycaliśmy się szutrowymi drogami w komponowanymi w leśne ostępy, podziwialiśmy inżynierię wykonania tego kompleksu turystycznego i z szacunkiem bez hałasowania posuwaliśmy się wolnym tempem by nie przeoczyć czegoś wartego zobaczenia.
Beata i Wiola nie zaryzykowały przedzierania się przez chaszcze wokoło "Afryki" a mnie popychało mocno by je obejść. Pierwsze kroki w las natknęły mnie na lochę z już takimi średniej wielkości potomstwem.
Usłyszałem tylko dwa chrumknięcia i w odległości jakieś dwudziestu metrów trzy dziki uszły w las.
Stanąłem jak wryty ale bez paniki i próbowałem wyjąć aparat ale w dłoniach miałem kijki nordic walking a zwierz nie będzie czekał w pozie i umknął.
Ruszyłem po cichu dalej wzdłuż brzegu podziwiać czerwień wody i erozję pokopalnianych odpadów na przeciwległym brzegu....cdn jutro.
No to dziś - wedle obietnicy - dalszy ciąg.
....... przedzierałem się  to zaroślami to brzegiem jeziora, momentami taplając w błocie nasiąkniętym wodą o smaku octu, w końcu szedłem już tylko brzegiem obserwując erozję brzegu. Ciekawe formacje spowodowane ulewnym deszczem lub tu dzież wiatrem mocnym, wprawiały mnie w zachwyt z odczuciem pobytu w jakimś odległym egzotycznym świecie, gdzie pewnie nigdy nie będzie mi dane być.
 Wędrowałem tak do celu (wieża widokowa) bacznie obserwując czy w mieniącej się na rudawo a czasami złocisty kolor wodzie jakieś żyjątka pokażą swą  egzystencję lecz tylko martwa toń,  zionęła z głębin jeziora zwanego "Afryka".
Osiągnąłem najpierw mały cypel a nie doczekawszy się foty ze strony towarzyszek, ruszyłem do największego zwanego "grzbiet słonia".
Wdrapałem się na wysoki wał i doszedłem do samego końca gdzie wypatrzyłem jak z lasu wyłaniają się Beata i Wiola niczym "amazonki" polujące z fleszem w ręku.
Schodziły schodami nad brzeg u podnóża wieży cykając mi fotę za fotą, zadowolony z osiągniętego celu zawróciłem by po drodze  natknąć się na łeb psiego smoka z filmu "Niekończąca się opowieść".
Towarzyszki wycieczki spotkałem na ławeczce za wieżą przy której sporo turystów oblegało tę fortyfikację w celu zdobycia jej i wydarcia widoków z nad horyzontu. dostałem jabłko i ruszyliśmy na łowy do Łęknicy na bazar.
Powrót przez Przewóz gdzie okukaliśmy wieżę po dawnym zamku  z czasów Księstwa Żagańskiego w którym był więziony jego słynny Książę.
Wróciliśmy pełni energii, zostawiając Wiolę w Bolcu , obiad i kawka dodatkowo zmobilizowała mnie na nocny wypad rowerem na stałą do Bolca. Beata, że nie lubi nocnych eskapad została przy obróbce zdjęć.
Noc była przepiękna a gwiazdy skrzyły się na niebie aż po linię horyzontu, ujawniając swe tajemnice o wielkości kosmosu.
Z północy na południe od Perseusza po Skorpiona galaktyka przecinała czerń nocy a najjaśniejsza z gwiazd to Antares w Wolarzu  i konstelacja Pegaza  co Andromedę za sobą ciągnął a w niej nam sąsiednią galaktykę wędrującą na kolizję z naszą, tej nocy można było ją zobaczyć gołym okiem - fakt, że to ledwo widoczna mgiełka ale widoczna.;)
Zatrzymywałem się na poligonie i na widokowym w Iwinach, one zawsze wprawiają mnie w podziw i zmuszają do kontemplacji ale kark od tego boli więc powrót szybki i do łóżka spać.:)

Foty  za jakiś czas;)

Jakiś czas minął oto one.;)


Mini zatoczka a za mną dziki

Nahtah w akcji


Moja kobieta


Psi smok jedna z wielu rzeźb ale każdy widzi swoją wyobraźnią


za jeziorem formacja pod którą byliśmy, obok pomost i schody nad sam brzeg jeziora


Pierwszy cypel, ze szczytu fota taka, nawet plaża mini by była tylko woda nie do kąpieli


Brzegiem ciekawiej się szło

Kijów nie zostawię;)

Na grzbiecie słonia