Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi nahtah z miasteczka Raciborowice G. k/Bolesławca. Mam przejechane 84956.88 kilometrów w tym 5647.77 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 19.51 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcejo mnie. button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
Statystyki zbiorcze na stronę

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy nahtah.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

z żoną

Dystans całkowity:15859.03 km (w terenie 2078.90 km; 13.11%)
Czas w ruchu:1000:44
Średnia prędkość:15.81 km/h
Maksymalna prędkość:69.60 km/h
Suma podjazdów:9870 m
Suma kalorii:104746 kcal
Liczba aktywności:416
Średnio na aktywność:38.12 km i 2h 24m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
32.93 km 0.00 km teren
02:07 h 15.56 km/h:
Maks. pr.:30.60 km/h
Temperatura:9.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:7-NIMANT

Brrrr....

Niedziela, 9 listopada 2014 · dodano: 09.11.2014 | Komentarze 0

Upragniony dzień wolny a może i trzy w kupie, spokojny poranek, bez pośpiechu zebraliśmy się na planowaną wycieczkę do Osłej. Na dworze mglisto, mokro i chłodno, pomimo niekorzystnej aury wyjechaliśmy w trasę, szybko ją weryfikując. Osła i Groble stały się nie osiągalne w ten wilgotny, chłodny dzień, uderzyliśmy na Tomaszów przez Lubków zahaczając pałace w jednym i drugim.
Szczytnicę pod wiatr i do Wilczego Lasu parę fot w lesie i do Lubkowa znaleźć pomnik z I wojny światowej.
Do Iwin  boczniówką Lubkowa i tak do Raciborowic. Im bliżej domu tym słońce mocniej zaczynało wychylać się zza unoszących mgieł, które towarzyszyły nam przez całą drogę.:)

Upływający czas, zabiera coraz więcej z jesiennej palety barw ale jeszcze jest na co kuknąć i czym pozachwycać.:)


Droga do lasów na wale Okmiańskim


Dudysia pomknęła D34 kawałek dalej by złapać parę fot


Pięknie położony dywanik na trasie do Lubkowa obligował do esów i floresów


Kategoria z żoną


Dane wyjazdu:
90.09 km 3.46 km teren
05:07 h 17.61 km/h:
Maks. pr.:44.00 km/h
Temperatura:17.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:7-NIMANT

Pierogi w Galerii Milińskiego

Niedziela, 2 listopada 2014 · dodano: 02.11.2014 | Komentarze 2

Pławna po raz kolejny ale pierwszy raz z TomSawyer -em.  Pogoda piękna, wymarzona i jak na listopad szokująca. Trasa;  z R. do Żeliszowa i na styku z Jaroszowicami koło boiska spotkanie z Tomkiem ale za nim wyjechaliśmy mu na przeciw, to spotkaliśmy bikera z głośnikami-kolumnami od mini wieży, jedna fota i na spotkanie.
Już wspólnie, w trójkę przez Suszki do Włodzic i dalej przez Rakowice do Lwówka. Na rynku małe co nie co na ruszt(przepyszny sernik żony Tomka) i na trasę rowerową do Pławnej gdzie liść gęsto ścielił się pod kołami szeleszcząc jesiennie.
Pierogi oczywista sprawa - przepyszne, kawa musowo i jakby inaczej w drodze powrotnej droga krzyżowa. Powrót z górki aż do Lwówka i kierunek na Mierzwin przez Rakowice, Włodzice, Ocice.
W Mierzwinie w prawo na szuter leśny i do Bolca na zabobrze. Obwodnicą do ronda przy PZZ-tach gdzie rozstaliśmy się z Tomkiem choć ochota była dociągnąć do setki.
Żal było się rozstawać ale noc zbliżała się wielkimi krokami, życzyliśmy sobie rychłego spotkania i rozjechaliśmy się zadumani i szczęśliwi po wyśmienitej wycieczce. Kruszyn, Łaziska i poligon przelecieliśmy w spokoju ale główna Bolec-Złotoryja  ruchliwa mimo, że to niedziela.
Zdążyliśmy przed nocą  ale w Warcie gdzie kupowałem chleb musiałem założyć mocniejszą lampkę i w tym momencie minął nas Robert ze swoja rodzinką wracający autem z wycieczki.
I kto by się spodziewał, że jeszcze w tym roku zrobimy jednorazowo tyle kilometrów.;)


Zaparkowaliśmy koło chaty Jepetto (czyt.dżepetto) który tworzył swojego Pinokia


Nowy artefakt w galerii - batyskaf z XIX wieku którym naukowcy poszukiwali Ducha Gór
w jeziorze pod Śnieżką a za nim rower TomSawyer-a


Z Tomkiem na drodze krzyżowej


I z Dudysią - z lewej za rowerami, ścieżka serpentynowa na szczyt gdzie kapliczka a za mną schody, taki skrót dla umęczonych.;)


Jeszcze pierogom fotę w ostatniej chwili udało sie cyknąć, tak szybko je pochłonęliśmy.;)




Dane wyjazdu:
42.17 km 1.20 km teren
02:28 h 17.10 km/h:
Maks. pr.:37.60 km/h
Temperatura:10.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:7-NIMANT

Kruszyńskie pomniki

Niedziela, 26 października 2014 · dodano: 26.10.2014 | Komentarze 3

Powtórka pogodowa z wczoraj i jazda na rowery na dotlenienie niedzielne.
Trasa; R. Iwiny, Lubków, Szczytnica i stawy Beatki, Tomaszów, Kol. Kraśnik, Kruszyn i zarośnięty staw obok którego w lesie, zarośnięty obelisk stoi z lat 1914-1918 a metrów set dalej rosyjski pomnik oficerów poległych w bitwie pod Godnowem (teraz Kruszyn) w 1813roku z wojskami Napoleona.
Dalej za szkołą pomnik Nataloszki, huzara, który własną piersią osłonił dowódcę i zginął a na dokładkę pomnik w Łaziskach poległych mieszkańców Łazisk w pierwszej wojnie światowej - nazwiska samych Niemców. Powrót prostą stałą z Łazisk czyli Wartę, Iwiny i R.
Ciepło i miło super jazda.:)


Nad stawem z dzieciństwa Beatki w Szczytnicy


Obelisk w lesie nad stawem koło Kruszyna dawny Godnów, to tu robiłem pożegnalną bibę dla kumpli przed pójściem do wojska;)


Stara wierzba przy mostku nad małą rzeczką, za którą jest staw rybny utworzony ze źródełka, wypływającego paręset
metrów dalej. To w tym stawie utonął czołg podczas drugiej wojny światowej i sobie leży taki złomek.;)


A przed mostkiem wspomnianym wyżej, pomnik oficerów carskiej Rosji, poległych w bitwie z Francuzami pod Godnowem
Oczywiście pomnik był wyższy a zakończeniem był krzyż prawosławny i dookoła płotek kuty ze stali, ładnie ozdobiony



Pomnik huzara Nataloszki, w dobrym stanie, brakuje płotku ze stali kutej i mostek do niego prowadzący
jest mocno zniszczony. W dobie koniunktury złomu stal była w cenie i niszczycielska moc pseudobiznesu
zabrała estetykę z historii regionu.


Pomnik poległych w pierwszej wojnie światowej



Kategoria z żoną


Dane wyjazdu:
41.37 km 11.05 km teren
02:50 h 14.60 km/h:
Maks. pr.:42.00 km/h
Temperatura:11.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:7-NIMANT

Po runo leśne

Sobota, 25 października 2014 · dodano: 25.10.2014 | Komentarze 0



Leniwie zwlekliśmy się z łóżka, jakieś po ósmej minut parę było. Śniadanko i porządki zajęły nam dwie godziny, nie wyłączając z tego kawusi i czekolady.
Krótkie przygotowania i w drogę. Sobota rozpieściła nas słonecznym i bezwietrznym dzionkiem, jeszcze po drodze małe zaprowiantowanie i - i gdzie by tu po drałować i przypomniała nam się droga przeciwpożarowa nr25. a więc na Żeliszów i Jaroszowice.
Przed Żeliszowem miła niespodzianka nad polami, wzdłuż drogi szybowały myszołowy bo na orły za małe były i sześć ich było i majestatycznie to robiły.
W lesie między Jaroszowicami a Bolesławcem kawałek za zjazdem do Łazisk zaczyna się droga ppoż nr25.
W lewo skręcić  i jak szuter szeroki prowadzi, jechać aż do drogi głównej na Jelenią Górę oczywiście nie skręcamy, przeskok przez nią i wzdłuż strzelnicy (nie boimy się zakazów, tyczą się głównie tego co za płotem z drutu) i tak do pierwszej wsi.
Z prawej widać Bożejowice ale tam nie jedziemy, mimo że drogi wiodą kuszące.
Szeroką autostradą szutrową, gnamy przez leśne ostępy prosto do Otoku, (w Otoku skręcamy w lewo na kostkę i do Kraszowic) my z powodów oczywistych nie wkraczamy na kocie łby i prujemy prosto, błądzimy by uzyskawszy sprostowanie i wskazówki od tubylca wrócić na one łby co do kocich porównują.
W Kraszowicach odkrywamy zaporę, jedną a zaraz drugą i jeszcze ze szczytu podjazdu próbujemy ogarnąć żwirownię ale zarośla nad  Bobrem i bliżej żwirowni,  uniemożliwiają czynności na jakieś foty.
Jedziemy dalej mijając skręt na drogę ppoż nr27 i mijamy obojętnie ruiny pałacu, skąpanego w promieniach jesiennego
słońca.
Pakujemy się w skrót szutrowy do Włodzic i zatrzymujemy się na mostku w lesie, romantyzm pochłania Dudysie, nie czekając ucieka w las na foty, kuknąłem przeglądowym okiem na techniczne sprawy rowerów i ruszyłem za Nią, biegała od drzewa do drzewa i wzdłuż strumieni leśnych, niczym rusałka, łowiła naturę do swego aparatu, cyknąłem i ja ale speszony kiepską jakością wycofałem się powoli i bezszelestnie nad cicho szemrzący strumień przy moście.
Po chwili jechaliśmy dalej, odpuszczając sobie zaporę we Włodzicach i znów główna na Jelenią, przeprawiliśmy się przez nią w las na Drogę Gwarków.
Las ma urok i magię ma las i przyciąga nierzeczywistym pięknem.
Powrót szutrami, do końca lasu bajeczny pęd ale po wyjeździe z niego zaczęły się kałuże, kałuże olbrzymie, slalom nie pomagał kto mógł jechał po wodzie i na wodzie a kto nie mógł to w wodzie;)
Żeliszów osiągnęliśmy na wysokości remontowanego klejnotu ewangelickiego a ostatnie pięć kilometrów, słońce do grzało jakby mocniej, by zniechęcić nas do powrotu, niestety, plan upichcenia przed kolacją jutrzejszego obiadu by ranek rowerowy mógłbyć, zmusił nas do stawienia oporu i bezpardonowego powrotu w pielesze nasze.
Pogoda marzenie, jesień w bajecznych kolorach i zaje.... jazda "łykenedu";)

Wpatrywałem sie jak urzeczony w ptaszyska


Magiczne, urocze, bajeczne........


drogi urzekające


zapopra nad którą jeszcze nie byliśmy a obok często przejeżdża/liśmy/łem


nad wodą i po wodzie


w wodzie


tiruś kompan - jaklo osłonka na uchwyt lampki;) już parę ząbków ułamał od dosadnego przepraszania pieszych ;)
Kategoria z żoną


Dane wyjazdu:
39.33 km 5.00 km teren
02:31 h 15.63 km/h:
Maks. pr.:42.00 km/h
Temperatura:19.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:7-NIMANT

Spotkanie na szczycie

Niedziela, 12 października 2014 · dodano: 12.10.2014 | Komentarze 4

Męczący tydzień i brak odpoczynku w formie soboty, do tego nocny niż z deszczem, spotęgował wyczerpanie baterii witalnych do tego stopnia, że patrzenie na rower wyzwoliło żal do wszystkiego i wszystkich.
Dopiero obiad z rodzinką i kawka u Teściowej sprawiła, że wciągnąłem na siebie rowerowy ciuch i mozolnie aczkolwiek do przodu w rowerowy ruch.
Kierunek gliniak w Kruszynie - prowadziła Dudysia - trasą przez Lubków na Tomaszów i tu zaczyna się inna opowieść w tej samej bajce.
Od strony Tomaszowa zbliżał się biker w seledynowej kurtce i jakoś tak zwolnił i z lewa na prawą, nie pewnie, zjechał by nas zatrzymać.
Z daleka pierwsza myśl - Tom czy Robert nie pewni przez moment ale Dudysia pierwsza wydedukowała, że Tomek bo Roberta zna z pracy i jego sylwetkę.
Chwilka pogawędki i propozycja kontynuowania wspólnej wycieczki, humory wróciły do normy i wycieczka udała się wprost rewelacyjnie.
Wypoczęci i w super nastrojach rozstaliśmy się z Tomkiem po oprowadzeniu Go po kilku atrakcji w R.:)
Trasa; przez Iwiny, Lubków, Tomaszów, Kraśnik Kol. gliniak koło Kruszyna, Bolesławiec obwodnica, Kruszyn, Łaziska, Ożarów, Stare Jaroszowice, Żeliszów, Raciborowice kamionka i punkt widokowy na krainę wokoło Raciborowic.:)


Gliniak i miejsce dawnego kąpieliska - tu brakuje pięciu metrów cypla. Teraz ostoja natury.


 Z Tomkiem pod wiaduktem przy obwodnicy, przypadek sprawił, że pomylony kierunek jazdy doprowadził nas przez działki -
drogą którą jechaliśmy wszyscy pierwszy raz  - pod ten wiadukt za którym jest basen strażacki i tory kolejowe.:)


Dane wyjazdu:
55.84 km 18.00 km teren
04:02 h 13.84 km/h:
Maks. pr.:37.30 km/h
Temperatura:20.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

Asuan

Niedziela, 5 października 2014 · dodano: 05.10.2014 | Komentarze 4

Parowskie stawy i  ścieżka turystyczno-przyrodnicza z początkiem i końcem w Węglińcu. Nasza wycieczka zaczęła się w Kliczkowie i zahaczyła tylko część trasy przy stawach, od Asuanu - ostoi przyrodniczo-turystycznej do punktu widokowego nad stawem Wolno Starym powstałym około XV wieku ze starodrzewiem akacjowym. Po drodze minęliśmy staw Wolno Nowy, staw Czapli i stawy Kolejowe Górny i Dolny pomiędzy którymi zrobiliśmy przystanek konsumpcyjny by podziwiać piękne widoki, mnóstwo ptactwa i atrakcję  w postaci siedmiu orłów Bielików, cztery latały nisko paręnaście metrów nad wodą a trzy wysoko, bardzo wysoko, że lornetka przydała się do ich podziwiania.
Nad stawem Czapli, Robert wypatrzył muszle małży, parę sztuk zabrałem do domu. W wodzie ogrom narybku, który w popłochu wyskakiwał ponad wodę w ucieczce przed naszym zbliżaniem się do linii brzegu. W mętnej wodzie można było wypatrzeć  większe ryby, które dalej w stawie wyskakiwały ponad wodę polując na muchy.
Nad pierwszym stawem - Asuan -  zbiornikiem wyrównawczym dla pozostałych stawów na rzece Czerna Wielka,  spotkaliśmy grupę miłośników lasu z leśniczym z Węglińca, którzy remontowali drewniane atrakcje Ostoji, nad którym można  zobaczyć żeremie bobrów, łabędzie, kaczki, czaple, żurawie. Dostaliśmy od nich mapy i zachętę do zwiedzenia innych stawów. Drogi jak autostrady a szutry nie z tej ziemi. Lasy piękne kolorowe i woda jak na pojezierzu Lubuskim.
Cisza spokój, bezwietrznie, słonecznie tylko rano było mglisto i chłodno a mglistą atrakcję wykorzystaliśmy nad zaporą w Kliczkowie. Do Kliczkowa przyjechaliśmy samochodem i zaparkowaliśmy na parkingu przed zamkiem.
Powrót niezbyt ochoczy, urokliwe Bory Dolnośląskie czarowały nas magią lasu i wody i ptactwa i ryb i dzikiej zwierzyny, bo ślady dzików, towarzyszyły nam od momentu wjechania do Ołoboku (wsi będącej bramą do tego raju) a z opowieści leśniczego dowiedzieliśmy się o wilkach w tych lasach.:)
Powrót wskazany, stawów wszystkich nie zobaczyliśmy.:)


Orły Bieliki, Dudysia uchwyciła w kadr dwa, tylko dwa


Pamiątka przy Ostoji Asuan


Asuan
 

Staw Wolno Nowy


Dane wyjazdu:
19.16 km 4.65 km teren
01:21 h 14.19 km/h:
Maks. pr.:35.20 km/h
Temperatura:15.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:2-NUGGET

Sezon jesienny...

Sobota, 4 października 2014 · dodano: 04.10.2014 | Komentarze 4

...,czas rozpocząć jazdę a zaczęliśmy z Dudysią od Święta Miodu i Wina na zamku Grodziec, to zawsze jakiś wstęp do wypadów w teren.:)
Kategoria z żoną


Dane wyjazdu:
71.45 km 7.15 km teren
04:04 h 17.57 km/h:
Maks. pr.:39.40 km/h
Temperatura:20.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:7-NIMANT

Kliczków

Niedziela, 28 września 2014 · dodano: 28.09.2014 | Komentarze 4

Do Kliczkowa po raz wtóry i zawsze coś do odkrycia. Tym razem zaporę a drogowskazem "pole namiotowe", wjazd w lewo od wjazdu na zamek - proste ale jak często przeoczone.:)
Trasę rozpoczęliśmy w Iwinach po kawce u teściowej, poranek nie wchodził w rachubę bo raz - musiałem się wyspać, bo dwa - odpocząć, bo trzy - dokończyć montaż linek w Nimancie po smarowaniu, bo cztery - wszmać konkretny obiad z rodzinką i bez pośpiechu i szalonej gonitwy jaką miałem w tygodniu, spokojnie wybrać się na wycieczkę. Pogoda nam sprzyjała, nam i wszystkim bikerom bo sporo ich na trasie było.:)
Trasa: z R do Iwin i do Łazisk przez Wartę, oczywiście główną zapchaną samochodami, w Łaziskach do Kruszyna i chodnikiem rowerowo pieszym na obwodnicę Bolesławca. Na  ul. Mostowej do Bolesławic, przed Krępnicą w las (to już szutry) i kierunek do krzyżówki przy lesie Bukowym. Parę fot i pięknie pachnącym lasem do głównej na Kliczków i do Zapory oczywiście foty i na zamek na ulubione lody Dudysi. Kolejka i oporna obsługa zniechęciła nas do czekania więc ruszyliśmy z powrotem. Trasa ta sama, powrót dość szybki w R. piekarnia i zmęczeni do domu.:)


Mała, zgrabna i taka ładna zapora w Kliczkowie


Obowiązkowo pod zamkiem a lodów nie było.;)
Kategoria z żoną


Dane wyjazdu:
20.15 km 0.00 km teren
01:11 h 17.03 km/h:
Maks. pr.:29.30 km/h
Temperatura:15.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:2-NUGGET

I chmury nas zawróciły

Czwartek, 25 września 2014 · dodano: 25.09.2014 | Komentarze 0

Plany trasy tradycyjnie ale pogodowo do bani, w połowie trasy chmury ciężkie i ołowiane stanęły  w horyzoncie i nawet nie przewidując, wiedzeni instynktem i wydarzeniami dni ostatnich zawróciliśmy a deszcz dogonił nas na prostej w R.:)
Kategoria z żoną


Dane wyjazdu:
103.25 km 3.40 km teren
06:19 h 16.35 km/h:
Maks. pr.:40.60 km/h
Temperatura:23.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:2-NUGGET

Wyprawa

Niedziela, 21 września 2014 · dodano: 21.09.2014 | Komentarze 0

Czocha - zamek, dzisiejszy cel wyprawy.
Towarzystwo - Dudysia, n1cram.
 Do Bolca autem i w Bolcu najpierw Lidl - celem zdobycia lampki rowerowej(zapomnij), rynek -  przyjrzeć się przygotowaniom do MTB i w drogę.
Trasa; z Bolca  przez Suszki, Włodzice do Lwówka i przez Gradówek do Gryfowa i znowu Lidl i przez rynek do Wieży i do zamku Czocha. I przed i po zwiedzaniu deszcz nas dopadł,  półgodzinna przerwa w jeździe ale potem nawet i słonko wyszło.
Powrót przez Leśną, Lubań, Nowogrodziec i do Mierzwina i skrótem leśnym po szutrze do Bolca. Ciepło, pochmurno, bez wietrznie
( jedynie przy wyjeździe z Lwówka trochę nam powiało) super wyprawa.:)
Kategoria z żoną