Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi nahtah z miasteczka Raciborowice G. k/Bolesławca. Mam przejechane 79006.97 kilometrów w tym 5465.08 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 19.41 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcejo mnie. button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
Statystyki zbiorcze na stronę

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy nahtah.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

wczasy

Dystans całkowity:3322.34 km (w terenie 605.51 km; 18.23%)
Czas w ruchu:226:04
Średnia prędkość:14.70 km/h
Maksymalna prędkość:69.60 km/h
Suma podjazdów:5166 m
Suma kalorii:62304 kcal
Liczba aktywności:56
Średnio na aktywność:59.33 km i 4h 02m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
51.35 km 10.00 km teren
03:49 h 13.45 km/h:
Maks. pr.:57.10 km/h
Temperatura:27.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: 1719 kcal
Rower:9-NYSKEY

4 w skali Beauforta

Wtorek, 4 lipca 2023 · dodano: 13.07.2023 | Komentarze 0

Zachodnia ściana zaliczona, wybrzeże zaliczone, czas na wschodnią.....


....rowerowanie zaczynamy w Krynicy Morskiej, krótki oblot miasteczka i pakowanie się na tramwaj morski....


.....zaraz po wyjściu z portu pakujemy się na fale, nam się mówi, że 4 w skali Beauforta ale fale przybierały na sile, fala za falą.
W porcie po drugiej stronie, dowiadujemy się, że statek dał sobie półgodziny postoju, by przeczekać nawałnicę ale większa liczba nie padła, bo ten typ jednostki może pływać do skali  maks 6....


...płyniemy w towarzystwie Natali, rowerzystki podróżującej do Braniewa, czyli w naszym kierunku....


....do naszej kompani dołącza bosman i przekrzykując wiatr i fale bijące o burtę, toczymy dyskusję o morskiej pracy...


....do portu wpływamy przy słonecznej aurze i tu, rozstajemy się z naszą współtowarzyszką podróży. Ona ma czas, bo w jedną stronę a my mus wrócić na statek...


...rozkminiamy rynek w Tolkmicku i jazda na Frombork. Dudysia po szutrach na Mierzeji ma problem z rękami, więc wybieramy szosę.
Pomysł nie trafiony, pniemy się pod nielichy podjazd prawie 7km i ledwie docieramy na szczyt...


...nasze pierwsze metry na Green Velo a na wzgórze katedralne mamy już tylko z górki....



....po drodze, tuż przy szlaku, skansen maszyn rolniczych i szuter, Dudysi zrzedła mina....


...na nasze szczęście krótki odcinek i docieramy do Fromborka...krótkie zwiedzanie i zjazd na rybkę...


...Kopernikański mural przy plaży objeżdżam z ciekawości, bo to wszystko dopiero się buduje...


...po lodach w stylu holenderskim jedziemy wałami przeciwpowodziowymi do miejscowości Kadyny,
przekonani, że czasu sporo wracamy nie śpiesznie gdy na kilometr przed portem tel. z info - czekają na nas jeszcze 10 min i odpływają.
Rozpędzamy nasze wehikuły i stawiamy się w ostatniej chwili....


...i koniec bajki o nad morskich wojażach, czas nam na zlot.....



L
Aplikację włączyłem w Krynicy i zarejestrowała przepłynięcie zalewu, czyli minus 15km, choć rower był w ruchu...;)))

link do wpisu Dudysi

Frombork

Kategoria wczasy


Dane wyjazdu:
84.05 km 52.00 km teren
06:23 h 13.17 km/h:
Maks. pr.:29.90 km/h
Temperatura:26.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: 2232 kcal
Rower:9-NYSKEY

Mierzeja Wiślana

Poniedziałek, 3 lipca 2023 · dodano: 12.07.2023 | Komentarze 0

Dzień trzeci - zdobywamy Mierzeje Wiślaną, ostatni odcinek wybrzeża ....


...jazda blisko plaż, obliguje nas do częstych zjazdów ze szlaku, szum morza wciąga...


...z lasu wprost w objęcia przekopu....



...rozkminiamy tę "megalityczną budowlę" w Nowym Świecie na wszystkich dostępnych wjazdach...



...wszędzie beton, ciekawe czy będzie tak trwały jak budowle starożytnych?...



...trasa wymiata, jedzie się wyśmienicie, choć to same szutry...


...czasem trza pobiegać ....;)))....



....zwierzyny ci tu mnogo, może by tak dziczyznę na kolacje...;)))....


....i oto jest, ostatni odcinek Bałtyckiego wybrzeża w Polsce zdobyty....


...czas na powrót a tu baterie we wszystkim co miałem do nagrywania padły a power bank na kwaterze został....




...ale licznik w rowerze wytrzymał i dane się zachowały w ściśle uporządkowanej prawidłowości....;)))

link do wpisu Dudysi

Na koniec Polski

Kategoria wczasy


Dane wyjazdu:
80.83 km 11.60 km teren
05:41 h 14.22 km/h:
Maks. pr.:25.40 km/h
Temperatura:25.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: 2009 kcal
Rower:9-NYSKEY

Wyspa Sobieszowska

Niedziela, 2 lipca 2023 · dodano: 11.07.2023 | Komentarze 0

Drugi dzień nad morzem i już zmieniamy plany. W nocy lało jak z cebra i lało do 10 rano więc Mierzeja odpadła i postanowiliśmy przeprawić się na wyspę...


...a zaczynamy od wjazdu na EuroVelo10 i do Mikoszewa przez lasy, głównie szutrem...


...po drodze odwiedzamy deptak nad wielką wodą w Stegnie, chłoniemy jod, niesiony morską bryzą. Słońce już pali i ten wiaterek staje się oczywistym wybawieniem...


....deptak wypełniony muzycznymi ławeczkami a Dudysia z oczywistą, muzyczną pasją postanowiła odetchnąć, głęboko ale nie zaśpiewała...


....mijamy Jantar  gdzie plażowiczów tak mnogo, że nie zatrzymujemy się i lecimy do Mikoszewa


...z biegu, okrętujemy się na pokładzie, pogoda dopisuje ale na środku Martwej Wisły wiaterek dokazuje...


...na wyspę zjeżdżamy wprost w ramiona ddr i jazda prosto przed siebie, wzdłuż leniwie płynącej Królowej Polskich rzek...


...a droga wiodła prosto wałami przeciwpowodziowymi, bujne trawy chyliły kłos przed wiatrem,
który wzmagał się wraz z uciekającymi metrami z pod naszych kół...


...objeżdżamy spory areał ddr-ką i trafiamy na mini port wiślany dla jachtów...lody i chwila oddechu na pomostach tej miejscówy i dalej do promu...


...a prom już czekał i tym razem wjeżdżamy z biegu na pokład. Za Dudysią polowała foka lecz duża odległość i aparat nie wyłapał...


...ostatnie spojrzenie na wyspę Sobieszowską i do brzegu. Przed nami zbierały się czarne chmury a wiater doł coraz mocniej...


...na nasze szczęście to my je goniliśmy, goniliśmy z wiatrem jadąc w pełnym słońcu...


...w porcie zatrzymałem licznik w telefonie, zorientowałem się po kilku kilometrach..




Data i czas w prawym górnym rogu, nie oddaje stanu faktycznego - po prostu nie przestawiłem po wyjęciu baterii.;

Poniżej odnośnik do wpisu Dudysi.

Na Wyspę Sobieszowską



Kategoria wczasy


Dane wyjazdu:
5.50 km 0.00 km teren
00:29 h 11.39 km/h:
Maks. pr.:25.00 km/h
Temperatura:24.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: 390 kcal
Rower:9-NYSKEY

Sztutowo

Sobota, 1 lipca 2023 · dodano: 10.07.2023 | Komentarze 0

Długo wyczekiwany wyjazd na ostatnią część trasy EuroVelo10.....


...i wreszcie na miejscu po całym dniu zmagań z dojazdem przez zamek w Malborku...


...przywitanie z morzem, jakieś lody i na kwaterę - po odpoczynek przed jutrzejszą trasą....

...mapa się nie wgrała, bo takie krótkie trasy chyba nie rejestruje...;)))
....poniżej link do wpisu Dudysi


Urlop czas zacząć







Kategoria wczasy


Dane wyjazdu:
59.90 km 9.70 km teren
04:36 h 13.02 km/h:
Maks. pr.:32.80 km/h
Temperatura:20.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: 2178 kcal
Rower:9-NYSKEY

16 południk geo...

Wtorek, 28 czerwca 2022 · dodano: 29.06.2022 | Komentarze 0

Śpimy długo, za oknem leje, przez okno do pokoju wlewa się chłód, pobudka trwa i trwa a leniuchowanie

w łóżku nam nie przeszkadza. Z wolna wstajemy, oporządzamy, robimy wpis i koniec końców wychodzimy na ten
chłodny, pochmurny, już niestety późny ranek - czas na przygodę....


...pierwsze tego dnia spotkanie z spienionymi, wzburzonymi wodami morza....


...a na plażach tylko "piaski Bałtyku i wiater"....


....niezrażeni pogodą, która co jakiś czas pochlapie nas kapuśniaczkiem, lecimy przed siebie
po drodze latarnia w Gąskach...



....a na R10 spotkanie z południkiem - szesnastym, poniekąd geograficznym;)))...


....Mielenko, Gąski, Sarbinowo, Mielno, przelatujemy pośród tłumów turystów.....


...i nasz cel nad jeziorem Jamno - wrota przeciw sztormowe a za wrotami plaża naturystów, akurat pusta w taka pogodę....



...wracamy do portu Mielno na rybną zupę, gorącą, grzejącą - rozgrzała nie tylko nas ale i pogodę.
Słońce uderzyło z pełną mocą i stało się ciepło....



...od razu na plażach zaroiło się turystami a błękit przegonił wszystkie chmury....


...na zachód wybieramy się o czasie...


....i trwamy w magicznym zatrzymaniu...


.....a słońce niknęło w oczach...


...by ostatecznie wznieść kurzawę purpurowego światła i pogrążyć świat w mroku....


...dziś mapa wpisana, udało się bez niespodzianek.;)

Kategoria wczasy


Dane wyjazdu:
36.26 km 2.00 km teren
02:58 h 12.22 km/h:
Maks. pr.:26.80 km/h
Temperatura:31.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: 1758 kcal
Rower:9-NYSKEY

Gęsiogród Gęgawy i wyspa "Kormoran"

Poniedziałek, 27 czerwca 2022 · dodano: 28.06.2022 | Komentarze 0

Z rajdu w Warcie wpadamy w ramiona kolejnej wyprawy - Ustronie Morskie i Kołobrzeg - szlakiem Eurovelo 10:13....


.....przywitanie z Bałtykiem i na szlak...


.....z Ustronia do Kołobrzegu po lewej stronie rowerowej ulokował się "fangorn" bagnisty - urokliwa natura starodrzewia w wodzie....


....samotny biały żagiel ciągle tnie morskie fale, spowity błękitem planety, mknie  w bezkresy zapomnienia....


....z kładki rozdzielającej morze od jeziora ptasiej ostoi wyłapuję stado licznej rodziny Gęgawy...


....Dudysia oczarowana miejscem szuka wyspy "Kormoran" czyli ptaków nurkujących i o dziwo parę set
metrów dalej, na rozstaju dróg znajdujemy szuter i miejsce do obserwacji tajemniczej wyspy....



....wisienka na torcie szykuje nam się już po powrocie, na plażę wpadamy w samą porę, ustawiamy się w szpalerze
gapiów i niczym gekony z wyspy Galapagos, zwróceni w stronę słońca, w cichej zadumie łapiemy ostatnie promienie dnia...


...mewy zlatują się na nocną wachtę, ostatni samolot przecina gęstniejące od zachodu chmury a mnie
z plaży wygania chmara malutkich muszek. Wracamy na odpoczynek po ciemku, widowisko zakończone.....;)

Pobyt w Kołobrzegu zajmuje nam awaria koła w "białym łabędziu" (pęknięta obręcz tylnego koła)
w oczekiwaniu na serwis jedziemy na lody na plażę, pierwszego loda musiałem wymienić, bo mnie optakał srak - poniekąt mewa...
po drodze wyładował mi się telefon i skasowało mapę trasy i tyle.:)

Kategoria wyprawa, wczasy


Dane wyjazdu:
44.86 km 9.40 km teren
03:13 h 13.95 km/h:
Maks. pr.:31.40 km/h
Temperatura:5.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:468 m
Kalorie: 2090 kcal
Rower:9-NYSKEY

Swarzędz

Poniedziałek, 11 listopada 2019 · dodano: 11.11.2019 | Komentarze 3

Dzień trzeci - Szaro, buro i ponuro i zimnica. Zmarzłem rano i zmarzłem popołudniu....

 

...ale plan objechania Swarzędzkiego jeziora wypalił, jazda trasą eurovelo9, pokrywającą się ze szlakiem cystersów była wisienką na torcie tego wypadu...


...w większości tego odcinka trasy, jazda odbywała się po leśnych szutrach...


...i obfitowała w perełki, chociażby takie jak ten Platan klonolistny....


...słońca jak na lekarstwo a światło lub bardziej jego brak, uniemożliwia fotograficzne podziwianie przyrody.
Przelatuję przez Swarzędz, zaliczając oczywiście rynek i zjeżdżam na kwaterę, delektując się jazdą skrótem przez las z napotkanymi miejscowymi bikerami - prowadzą leśnymi ścieżkami i przez stary cmentarz.
Pakuję manatki do auta i ruszam na paradę...


....w rynku tłumy, ścisk niemiłosierny i ludzi przybywa...


...szukam dziewczyn a przebić się przez ten tłum nie sposób i jeszcze trafiam na tyły ułanów, obchodzę ich dookoła, by lepszą fotę złapać i wpadam...


...na szeregi rzymian, bejsbolistów, i wszystkich uczestników parady na ulicy Św.Marcina, grzęznę przy jakiejś pizzerii, przyciśnięty przez tłum gapiów i zostaję do końca, bez możliwości jakiegokolwiek ruchu...


...po paradzie, spotykam dziewczyny i powrót. Wracam pierwszy aleją przy jeziorze do restauracji i zamawiam posiłki.
Ostatni rzut okiem na Maltańskie jezioro i wracamy A2 i S3...



....wyprawa zaliczona, udana nad wyraz........;)))


Dane wyjazdu:
62.25 km 11.90 km teren
03:48 h 16.38 km/h:
Maks. pr.:35.50 km/h
Temperatura:8.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:458 m
Kalorie: 2332 kcal
Rower:9-NYSKEY

O jeden most za blisko

Niedziela, 10 listopada 2019 · dodano: 10.11.2019 | Komentarze 2

Jezioro Maltańskie - czyli Poznań.
Dzień pierwszy - dojazd autem drogami wojewódzkimi przez Rawicz i Gostyń, by zwiedzić zamek w Kórniku.
Pada deszcz, prawie cały dzień i jest zimno ale czasu nie marnujemy i zaliczamy galerie Malta i słynne termy Maltańskie, wodne masaże i geotermalne solanki odprężają nas po podróży - sen przychodzi szybko i odlatujemy.;)))


Most rowerowo-pieszy do galerii Malta
Dzień drugi - skoro świt ruszam na trasę, Dudysia z kuzynką wychodzą zaraz po mnie na tramwaj do palmiarni, spotkamy się dopiero wieczorem....


...a mnie hulaj dusza po mieście nieznanym...


Trójwymiarowy mural
...jest zimno i słońce z trudem przebija żaluzje obłoków, wbijam się w miasto w poszukiwaniu tego starego...


...i znajduję, zamiast rynku, Ostrów Tumski. Owszem, miał być ale później, ten jeden most wedle mapy "postawili nie tam gdzie powinni"....;)))


...ale koniec końców znalazłem te dwa mosty, za którymi rynek starego miasta, prezentował swoje wdzięki...



...turystyczny świat gęstniał przed ratuszem w oczekiwaniu na taniec koziołków - nie czekałem, półgodziny wydawało mi się dużo za dużo, to błądzenie przed dotarciem do pierwszego celu, zabrało mi trochę czasu....


...lecę przez plac Wolności w poszukiwaniu trasy na drugi koniec Poznania...


...mapa mnie solidnie zwodzi, o czym jeszcze nie wiem ale metodą prób i błądzenia docieram - dzięki napotkanym amatorom hulajnóg - do parku Sołeckiego, skąd trasa rowerowa (w większości szutrowa)  i konwersacja z biegaczami, wyprowadzają mnie na właściwy kierunek do drugiego celu....


...jezioro Kierskie, duże, dużo wody i przyjemna trasa powrotna - blisko brzegu, choć drzew wiele rosło pomiędzy.
Nim jednak zabiorę się na powrót, docieram do Kiekrza. Przy zakupie świętomarcińskiego rogala - najlepszego tego dnia - dowiaduję się o pierogarni, szamam smacznie poznając przy tym turystkę z Wrocławia...


...powrót do Poznania obfituje w kilka pomyłek i awarii lecz odnajduje ulicę Dąbrowskiego i gnam w kierunku trzeciego celu - jezioro Swarzęckie - i tu zdarzył się problem, ulica Dąbrowskiego się skończyła, mapa pokazywała mi dalszy kierunek jazdy inną ulicą niż nazwy na tablicach miejskich i zonk, popytałem i tak trafiłem do parku Cytadela w Starych Winogradach (mapa wylądowała w sakwie)....


...park pozwiedzałem a dalej pojechałem na czuja...



 ...przekroczyłem mostem Wartę, delektując się widokami miasta....


...i zbiegiem okoliczności znalazłem się nad jeziorem Maltańskim, załapując się na zachód słońca...



...na Swarzęckie wody brakło czasu więc postanowiłem objechać Maltańskie dookoła, łapiąc w kadr obiekty do sportów wodnych (czyt. kajakarskich), zjeżdżalnie igielitową dla narciarzy i tor saneczkowy. Mrok już opanował okolicę i foty straciły ostrość, wracam na kwatery, koniec wrażeń - tak myślałem ale to już inna bajka.;))))





Dane wyjazdu:
62.74 km 11.60 km teren
03:06 h 20.24 km/h:
Maks. pr.:46.40 km/h
Temperatura:24.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:554 m
Kalorie: 2061 kcal
Rower:9-NYSKEY

Ostroróg

Sobota, 22 czerwca 2019 · dodano: 22.06.2019 | Komentarze 0

Dzień dwudziesty drugi; Kończył się wczorajszy dziwnie przemęczony dzień, kończył się pogodą wręcz wymarzoną. Długo siedzimy i oglądamy wspaniały widok na jezioro Drawsko, słońce powoli zachodzi, kiełbaska grilluje się a wiaterek roznosi zapach dookoła naszej osady, a cisza była balsamem dla uszu, po wodzie, echo niosło odgłosy kończącego się dnia, błogostan.

Siedziałem z mapą w ręku i planowałem trasę na dziś, gdy spod krokwi altanki....

Araneus Diademus
Araneus Diademus © nahtah
... na żer opuszczał się "araneus diademus" a obok cztery inne, w sumie w całej altance otaczało nas kilkanaście wypasionych pająków, wytrwale czekających na ostatnie promienie zachodzącego słońca, to tak jak my, razem czekaliśmy, tylko one w mroku toczyły bój a my szliśmy spać, by swój bój zacząć z pierwszymi promieniami.;))))...


....budzę się wcześnie ale to norma, o 6,00 jestem po ćwiczeniach, o siódmej budzę Dudysię i idziemy do sklepu, śniadanko kawa i  norma, o dziewiątej jadę na trasę. Widoki takie, że nie chce się ruszać na szlak. Na jeziorze spory ruch, regaty tuż tuż....


...ale nie daję się błogiemu lenistwu i lekkiej rześkiej bryzie wiatru od jeziora, wyruszam na szlak i tyle mnie widzieli.
Obieram już znaną mi trasę i się gubię, naprawiam błąd w myśl zasady, że się nie wracam i szukam alternatywy do powrotu na obrany kurs. Jezior, jeziorek jest tu tyle, że cykam fotę temu urokliwemu akwenowi ale nazwy ni w ząb nie pamiętam a na mapie nie ma...


...alternatywa znalezienia drogi powrotnej na szlak trochę mnie zmęczyła - leśne dukty, koński łeb, kamienisty szuter i piaszczyste podjazdy doprowadziły mnie na szosę, która bezlitośnie pięła się pod górę i to nie chudą.

Będąc na szczycie szukałem punktu  widokowego na jezioro Komorze - jednego z trzech  z Krainy Zaklętego Trójkąta, jego wody ukazują mi się dopiero po zjeździe nad jego brzeg...


...trasę mam wytyczoną w kierunku wsi Łubowo i Nobliny, bo chcę zobaczyć jezioro Niewilno i wieś Ostroróg.
Tam spostrzegam, że czas jest mi nie przychylny, upływa w zastraszającym tempie.
Skracam trasę i grzeję w kierunku Broczyno...


...ale w Ostrorogu kończy mi się mapa i lecę na czuja w myśl zasady ciągle w prawo, bo tam cel mojej wędrówki ale trafiła mi się droga z betonowych jumbów, po której nieźle się grzało i tak wyszło, że nadłożyłem drogi i trafiłem do Motarzewa...


...lecę szlakiem rowerowym i z betonówki wpadam na szuter i zakrętami pokonuje spory odcinek, by przed wsią wypaść zza zakrętu wprost na zemstę Stalina (Barszcz Sosnowskiego) - ludzie tej wioski albo są nieświadomi zagrożenia albo nie wiedza toczy ich skromny grajdołek, to kuszenie losu, bo  rowerzysta, który chciałby się wywrócić w te roślinki lub nie daj Boże użyć w celach higienicznych, przestałby być rowerzystą.:(((


...we wsi Machliny wskakuje na DK 163 i grzeję przy sporym ruchu turystycznych aut, do Kamiennej Góry teleportować już mi się nie chciało;)))...


...pokonawszy spory odcinek ruchliwej DK, przelatuję przez most rozgraniczający jezioro nenufarów (j. Młyńskie) i jezioro Czaplino w Czaplinku i cały Czaplinek bez mrugnięcia okiem i formalnością dojeżdżam do kwatery, zabieram Dudysię i idziemy na Silawę, miejscową rybkę a na zamku delektujemy się kawą - nie mieli ciasta za to my mieliśmy chleb na zakwasie i malutki słoiczek z miodem akacjowym, kawa w tym zestawieniu była wyborna a sceneria komturii Czaplińskiej dodała temu wszystkiemu pikanterii. I oczywiście widoki na jezioro Żerdno (dawniej Srebrne) wymiatały. ;)))



....a teraz, oczekiwanie na zachodzące słońce i zasłużony odpoczynek przed niedzielą.;)))))












Dane wyjazdu:
19.31 km 4.00 km teren
01:34 h 12.33 km/h:
Maks. pr.:32.10 km/h
Temperatura:23.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:112 m
Kalorie: 966 kcal
Rower:9-NYSKEY

Sławogród

Piątek, 21 czerwca 2019 · dodano: 21.06.2019 | Komentarze 0

Dzień dwudziesty pierwszy; Zaczął się ów dzień od mocnego deszczu, przestało padać gdzieś tak po ósmej, po kawce wyprowadziłem rowery do smarowania a tu niespodzianka, przednie koło Białego Łabędzia na niskim ciśnieniu.

Mus nie mus kleję dziurkę od kłujki, pewnie kolca jakiegoś w lesie i w między czasie czyszczę, smaruję, oliwię czyli szykuję rowery do dzisiejszego wypadu, niestety, wyjazd opóźnia się do południa więc postanawiamy po drodze zahaczyć restaurację Stary Drahim - rybka była przepyszna, o cenie mówić nie będę, raz w życiu mogliśmy zaszaleć;)))

Syci i zadowoleni,  jedziemy na szlak wokoło jeziora Komorze ale na punkcie widokowym na zamek Drahim zaczyna kropić deszcz a Dudysia skarżyć się na dziwne odgłosy w napędzie Białego Łabędzia.
Stajemy pod drzewem liściastym, szerokim i próbuję rozkminić problem, okazuje się, że obrana trasa nie pasuje "Łabędziowi" wracamy na kwaterę, trochę kombinuję przy rowerku, pijemy drugą kawkę i postanawiamy podjechać do Czaplinka, mimo, że rower Dudysi szwankuje...


...zajeżdżamy pod Czapliński "Sławogród" osadę słowiańską z pradziejów i kolejna niespodzianka, dziś gród wynajęty na prywatne potrzeby i nieczynny dla turystów;)))..



...więc wracamy da miasta i szukamy ddr-ki, zajeżdżając na chwilę na widokowy punkt przy stalowej ławeczce...


...wjazd na rowerową przy samej wodzie jest mega zaje a widoki jachtów zbierających się na jutrzejsze regaty przy naszych pomostach w Starym Drawsku wymiatają ale nie mam zbliżeń.
Okazało się wczoraj na wieczór, że nie załaduję baterii aparatu, bo padła ładowarka a inne nie pasują, zostaje telefon.;)))



...wyjazd z Czaplinka obfituje w drobny deszczyk a na powrocie przed S. Drawskiem, ciemne chmury nie rokowały na poprawę niebiańskiej sytuacji więc przyśpieszamy.
Na miejscu okazuje się, że tylko parę kropel spadło z tej chmury ale za to od jeziora wieje, jachty przybijają do portu i jezioro pustoszeje.
Wchodzimy do mieszkania a tam szerszeń olbrzym próbuje  wydostać
się przez szybę, pomagam mu ręcznikiem spychając do otwartego okna, zajarzył i odleciał.;)))

 Dzień się jeszcze nie skończył, zachód słońca przed nami i jakiś grill jak wiatr pozwoli.;)))