Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi nahtah z miasteczka Raciborowice G. k/Bolesławca. Mam przejechane 84956.88 kilometrów w tym 5647.77 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 19.51 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcejo mnie. button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
Statystyki zbiorcze na stronę

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy nahtah.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

z żoną

Dystans całkowity:15859.03 km (w terenie 2078.90 km; 13.11%)
Czas w ruchu:1000:44
Średnia prędkość:15.81 km/h
Maksymalna prędkość:69.60 km/h
Suma podjazdów:9870 m
Suma kalorii:104746 kcal
Liczba aktywności:416
Średnio na aktywność:38.12 km i 2h 24m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
102.32 km 4.00 km teren
06:08 h 16.68 km/h:
Maks. pr.:39.40 km/h
Temperatura:23.2
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:2-NUGGET

Lasami przez całą trasę

Czwartek, 11 czerwca 2015 · dodano: 11.06.2015 | Komentarze 1

Bory Dolnośląskie, trasa tylko lasy, lasy i lasy. Dojazd samochodem do Kliczkowa i przez Osiecznicę, Parową, Ruszów do Iłowy gdzie ogród pałacowy - piękny, foty i do Żagania do kolejnego pałacu. Powrót przez Świętoszów...........
A zaczęło się dziurą w dętce(koło przednie) zrobiłem, zapakowałem rowery do i na auto i wyszła druga dziura, nerw mnie wziął, zakleiłem ale doszedłem do wniosku, że dętka za duża i się zawija przy zakładaniu i ją dziurawi, szczęściem mam zapasową, kupioną na w razie czego,  jest wielkości odpowiedniej.
Po takiej nerwówce i opóźnieniu z tego wynikłego ruszamy do Kliczkowa, pogoda dopisuje, aut pod zamkiem dużo ale miejsce na parkingu czeka, montuję rowery i w drogę.
Miało być na Świętoszów lecz wybieramy trasę na Parową, zapach lasu - żywica ściętych drzew i kwiatów kręci naszymi zmysłami, fot mało bo tylko lasy....



...trasa do Iłowej....


....trasa do Żagania, był taki moment, że udało się zrobić fotę bez tir-ów i aut bo ruch główną do A18  masakryczny...



... w Ruszowie wjeżdżamy do parku, piękny miniaturowy spacerniak...


...miłe miejsce na niedzielny odpoczynek...


...w Iłowej bydło wszelakie na pastwiskach pasące i tak docieramy do celu wycieczki....

PIĘTNAŚCIE MOSTÓW IŁOWSKIEGO PARKU PAŁACOWEGO


Brama jak do chińskiego ogrodu a to wjazd do ogrodu wyspowego i jego....

.... piętnastu mostów i mosteczek...



...nawet trasy szutrowe dla rowerzystów, ładniej niż w Bad Muskau, bo tak bardziej skondensowane...


... za Dudysią rozległe szutry parku...


... gdzieś tam w głębi tego kompleksu  parkowego, wyspa - kolejna zresztą -  wyspa samotnej kaczki, samotnej bo tylko jedna tam była;)


były taż i inne monumenty jak ta okalająca zacisze z fontanną po środku....


...i taki most nad ruchliwą ulicą z kocich łbów, w formie chińskiej pagody...


...jeszcze rzut ze szczytu tego przybytku, dokładnie wycyrklowanego w linii prostej do pałacu...
pałac i jego piękno zapewne lepiej i dosadniej uchwyciła Dudysia - zapraszam na jej blog



A to już pałac w Żaganiu, na zwiedzanie parku brakło czasu...


Posejdon - władca oceanów i jego syreny,  morskie nimfy, niby takie słabe a tyle udźwignąć potrafią;)...


...był widok z tyłu musi być i z przodu. Mało mocarny ten władca, raczej wygląda na bóstwo miłości niż potęgę siły i zniewolenia, chociaż te trzy zniewolił.;)

Po intensywnym zwiedzaniu - bo czas się kończył a pora późna - jeszcze nam się kawki zachciało, przy okazji lody wtryniliśmy bo nic innego słodkiego nie mieli w kawiarence przy pałacu. 
Za to zyskaliśmy nie złego pałera
.
Po drodze urwało mi się oparcie, czterdzieści kilometrów w dziwnej pozycji jechałem a na kocich łbach przy wyjeździe z Żagania puściły ząbki uchwytu pod siedzeniem i pozycja jeszcze bardziej się udziwniła.
Za A18-ką zaczęła się płyta która nas dobiła
i zmęczenie zaczęło się potęgować.
Powrót przez Świętoszów i pod kołdrą chmur które zjawiły się nie wiadomo skąd. Dotarliśmy do Kliczkowa o dziewiątej wieczorem i na pocieszenie z sakwy, wydobyłem dwa jabłka.
Zjedli, zapakowali i do dom wrócili.;)
Zmęczeni ale szczęśliwi.
Wycieczka planowana tylko do Iłowej a wyszała dalej i zaliczyliśmy kolejne miasta Lubuskiego.
Wszystko przez to, że nie chcieliśmy wracać główną gdzie TIR- y rządziły. I jeszcze jedno, po drodze zahaczyliśmy o stawy hodowlane ale tylko nakręciłem filmik, gdy rechot żab rozległ się w intensywnym koncercie na gardeł set, symfonia natury, miałem go wrzucić lecz wyszły nići może się uda Dudysi, która zrobiła mi kolaż z mostów Iłowej.;)


Kategoria z żoną


Dane wyjazdu:
42.63 km 10.30 km teren
02:30 h 17.05 km/h:
Maks. pr.:44.30 km/h
Temperatura:20.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:7-NIMANT

Przed deszczem

Niedziela, 7 czerwca 2015 · dodano: 07.06.2015 | Komentarze 6

Poranek zachmurzony nie rokował  polepszenia, mimo ciemnych chmur napływających z zachodu ruszyliśmy na trasę przed obiadem i zapowiadanym deszczem. Trasa regionalna często uczęszczana, szutry Wału Okmiańskiego i asfalty naszej gminy. Po drodze widoki....


.... w tym pasmie górskim ukryty szczyt Rosochy - kto zgadnie który to?;)


Dalszy ciąg tych samych górek - przydałaby się panorama.


Po drodze trafiły nam się truskawki więc w kufrze wylądowały 2 kilogramy.

Pochmurno ale bez deszczu i z delikatnym wiatrem, oczywiście nie obyło się bez problemów technicznych, Nugget nie może dojść do siebie po tym remoncie ale spokojnie, na urlopie będzie jeździć sam a mi przypadnie rola trzymania kiery.;)
Kategoria z żoną


Dane wyjazdu:
43.05 km 0.00 km teren
02:21 h 18.32 km/h:
Maks. pr.:38.00 km/h
Temperatura:27.8
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:2-NUGGET

Posmakować upał

Sobota, 6 czerwca 2015 · dodano: 06.06.2015 | Komentarze 0

Po robocie w spiekocie czas na upalne emocje rowerowe, trasa - jedna z częściej uczęszczanych a na niej dużo znajomych bikerów, i tych starych i tych całkiem nowych i co niektórych niespodziewanych a upał taki, że buty pogubiłem i stopy chłodziłem.;)


Mus częściej tak - by opalić.;)


Kolory lata, tylko robactwa wszelkiego mnogo, można się najeść.;)


Kategoria z żoną


Dane wyjazdu:
101.84 km 18.85 km teren
06:53 h 14.80 km/h:
Maks. pr.:47.20 km/h
Temperatura:25.7
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

Fudżijama

Czwartek, 4 czerwca 2015 · dodano: 04.06.2015 | Komentarze 2

No dobra! teraz czas na  wpis, trochę nie normalnie bo przed spaniem ale.;)
 Piękna pogoda, słonecznie....pitu pitu takie tam pompatyczne  gadanie, po prostu, wsiedli my na rowery i pojechali do Grappy - prostackie - to chyba zmęczenie po długim dniu pracy ale......;)

.... może zacznę tak, plany były już w zeszłym roku i przyszedł oczekiwany czas na taką  właśnie wycieczkę - na Fudżi przez Grappę. Wczesny ranek obiecywał wspaniałą pogodę, promienie słońca odbijające się w lustrze w przedpokoju z rzuciły kołdrę z naszych rozespanych ciał i wygoniły do łazienki czas na przygotowanie rekordowy a potem jazda, jeszcze w chłodnym powiewie poranka ale słońce już dawało czadu.
Przemknęliśmy przez R, cykając fotę w Górnym R. i skrótem z Sędzimirowa do Nowej Wsi Grodziskiej i na Kolonię dalej Czaple i jej piaski.....


....Grodziec mus ująć bo to  magiczna góra...


W Czaplach totem Czapli wymiata, rok temu był ładniejszy...


...widoki i jeszcze raz widoki, kochać przestrzeń bo tam za górami, za lasami......


...cudne krainy i ich mieszkańcy - to skamieniały Valar, teraz Anioł pilnujący ciszy i spokoju w Grappie....


...a te kopytne stworzenia to również współmieszkańcy tego zacnego przybytku...


...i jego "wodopój" pod parkiem linowym....


...można tak zwiedzać, grilla rozpalić i do nocy lecz my gnani  zewem podróży ruszyliśmy ku nieznanym nam szlakom ku górze majestatycznej....


...dzikie drogi ze starodrzewiem kusiły na rozstajach do błądzenia. Przechytrzyliśmy jednak wabiące piękno natury  i obranym szlakiem....



...pod górę dojechaliśmy a tam niespodzianka, trochę się zmieniło od naszego ostatniego tu pobytu - pełna kultura, widać dbają o turystę.;)


Foty z góry na którą nie wchodziłem można zobaczyć u Dudysia za to zieleń tylko u mnie;)...


...widoki, chabry i zamglone Karkonosze....


...mówili, że gdzieś tam jest dworek i był ale dawno temu i tylko napis pozostał;)....


...za to był pałac w Płakowicach i jego ogród pałacowy....


... wyjazd z Lwówka to już czysta cywilizacja......


....ale w Rakowicach bajeczny zalew....


...jeszcze kierunek Nowogrodziec i Dudysia co telefonem mus pitu pitu, drażniąc mnie bezpodstawnymi postojami;)
I to by była nasza wycieczka, rozkosznie długa i obfitująca w uroki widokowe, spokój, świąteczną ciszę i trele ptactwa, przyjemność dla ucha.;)

Trasa; R. Sędzimirów, Kol. Nowa Wieś Grodziska, Czaple, Nowe Łąki, Twardocice, Proboszczów. Bełczyna, Radomiłowice, Górczyca, Sobota, Dworek, Lwówek, Rakowice Wielkie, Rakowice Małe, Ocice, Nowogrodziec, Zabłocie, Brzeźnik, Mierzwin, Bolesławiec, Kruszyn, Łaziska, Warta, Iwiny, R.:)







Dane wyjazdu:
61.32 km 9.10 km teren
03:36 h 17.03 km/h:
Maks. pr.:39.20 km/h
Temperatura:20.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:7-NIMANT

Bez plakatów

Niedziela, 24 maja 2015 · dodano: 24.05.2015 | Komentarze 2

Początkowo byłem  sfrustrowany  brakiem plakatów, tyle miejscowości po drodze a plakaty wystrzelałem rano a w domu zero papieru do druku by choć swoje A4 posłać w świat. W drodze  przed siebie zadzwonił Tom, że w Tomaszowie brak i frustracja się wzmogła. Skutki kłopotliwego nastroju ustąpiły po rozmowie z TomSawyer-em, spotkanym po drodze, że net zrobi swoje, że fejs, że rundka z powiatem a po drodze dołączył n1cram dodając otuchy, iż bikerzy na co niedzielnych spędach, toczą dyskusje nad imprezą w R.
Tak więc wycieczka upłynęła w spokoju i zadumaniu nad ciszą, podziwem i takie tam pitu, pitu przerywane agitowaniem napotkanych bikerów a było ich całe stada, wręcz tłok.;)

Trasa; R. Iwiny, Lubków, Tomaszów, Kol. Kraśnik, Kraśnik Górny, Kraśnik Dolny, Dąbrowa, Krępnica, Bukowy Las, Bolesławice, Bolesławiec, Kruszyn, Łaziska, Warta, Iwiny, R.











Kategoria z żoną


Dane wyjazdu:
52.29 km 6.70 km teren
03:26 h 15.23 km/h:
Maks. pr.:46.00 km/h
Temperatura:20.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:7-NIMANT

To był dzień

Sobota, 23 maja 2015 · dodano: 23.05.2015 | Komentarze 3

Co tu dużo gadać-pisać, złapałem gumę a dziurę na szerokość łatki i..... i plany się zmieniły a dętkę - jaką dostałem w Kauflandzie dzięki uprzejmości dowozowej siostry  - ledwo upchałem w  oponę, byle dojechać do domu i pohulać jutro bo się okazało, że święto i niczego nie załatwię - życie.;)


Kategoria z żoną


Dane wyjazdu:
21.18 km 1.50 km teren
01:19 h 16.08 km/h:
Maks. pr.:45.00 km/h
Temperatura:19.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:7-NIMANT

Z plakatami ...

Piątek, 22 maja 2015 · dodano: 22.05.2015 | Komentarze 0

Po plakaty i z plakatami po regionie, szybkie krótkie kółeczko.:)


Kategoria z żoną


Dane wyjazdu:
47.88 km 0.00 km teren
02:45 h 17.41 km/h:
Maks. pr.:41.50 km/h
Temperatura:16.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:7-NIMANT

Kwiatów woń

Niedziela, 17 maja 2015 · dodano: 17.05.2015 | Komentarze 0

By zakwasów nie było po wczorajszym dziś kwiatki pojechali-m wdychać.


Wpierw do teściowej na ogródek, były i kwiatki przyziemne i ziemne grzybki i na drzewie bez pachnący, którym aromaterapie  urządziłem, duszę nasyciłem i na chwilę odleciałem.


W drodze na chrzciny nowego rowerka do szwagierki, 
widok oceanu żółtego szaleństwa
w łany żółte pognał,
to odurzająca woń kwiatów, 
i czarowna moc zapachu,
ustawił w pionie,
lecz to nie strach dla małych szkodników
i dużych ptaków
to w purpurze biker,
kontrast sprawił
i kolor  w mieszał dla zapachu
upajał bym tak zmysły do czerni nocy
lecz zimny wiatr przegnał na asfalt.
jechać kazał set metrów parę i
Herbatkę skosztować i pogadankę pitu pitu
 a powrót z wiatrem był
łykend zakończony.;)


Trasa: R. Iwiny, Lubków, Tomaszów, Kraśnik Kol. Krasnik Górny, Kraśnik Dolny, Bolesławiec, Kruszyn, Łaziska, Warta, Iwiny, R.



Kategoria z żoną


Dane wyjazdu:
104.62 km 11.30 km teren
06:59 h 14.98 km/h:
Maks. pr.:58.80 km/h
Temperatura:20.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:7-NIMANT

Wleń

Sobota, 16 maja 2015 · dodano: 16.05.2015 | Komentarze 6

Trasa Doliną Bobru czyli ER6 do Wlenia, to była wyprawa dla sprawdzenia, czy jest szansa  ominąć podjazdy w drodze na paradę do Jeleniej  i nie da rady a trasę - ze względu na fatalny szuter i dwa mocne podjazdy i jeden zjazd kamienisty - odradzam tym co szutry nie kochają.;)


Foty oczywiście nie oddają tego czym raczyliśmy oczy nasze w zachwycie a zaczęliśmy od takiego widoku po przebyciu już opatrzonych na trasie przez Suszki.


Wijąca się ER6 do Dębowego Gaju z Mojesza a na końcu jakaś hacjenda.


Pola rolne płotem grodzone, psuły widok na enklawy wysp, porośniętych dębami.


W Dębowym Gaju trafiliśmy na pałac pochłonięty przez naturę



Z Przeździedzy, ostatniej wsi przed Wleniem w głębi lasu, znalazły się schody do tego lasu, schodziło sie do drogi, przez drogę i do Bobru, który leniwie płynął tuż za plecami moimi gdy robiłem tą fotę. Hałas toczył się z tej wody  bo trafiliśmy akurat na spływ pontonowy.



Jeszcze fot drogi przebojowej i podjazd a na nim...


...gdy już sie tam w gramoliliśmy znowu przestrzenie i leśne enklawy ostoi natury.


Kolejny podjazd i pchanie, Dudysia dostała delikatny w k....rw i zachwytu mojego nie podzieliła....


podążając do kamienistego  zjazdu, po prawej baszta  dawnego zamku....


a ja dalej sie zachwycałem, w końcu mam ogromny sentyment do Karkonoszy.


Pałac  Lenno fotom odpuściłem, rynek we Wleniu również a w Pławnej załapałem tabun już nie dzikich wierzchowców


No i jakby tu nie cyknąć foty galerii Milińskiego, tym bardziej, że golasów  ozłocił ale o jeleniu zapomniał, i mu skóra zeszła.;)


Szwajcaria L.
z ręki podczas jazdy....


....i drzewko w zawijańcu nad przybytkiem rekreacyjnym w Rakowicach, będzie gdzie rowerkiem wodnym pohulać a może i popływać.;)

Powrót juz bez cykania i dość szybki boa na zachodnim firmamencie "Czarne Chmury Mordoru" zbierały sie do zadania wilgoci ziemi wyschłej.;)

Trasa; R. Żeliszów, Suszki, Włodzice, Rakowice Wielkie, Lwówek, Mojesz, Dębowy Gaj, Sobota, Górczyca, Przeździedza, Wleń, Pałac Lenno, Łupki, Pławna, Lwówek, Rakowice Wielkie, Włodzice, Kraszowice, Otok, Rakowice, Bożejowice, Bolesławiec, Łaziska, Warta, Iwiny, R.


Kategoria z żoną


Dane wyjazdu:
39.34 km 10.70 km teren
02:57 h 13.34 km/h:
Maks. pr.:51.10 km/h
Temperatura:20.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:7-NIMANT

D.15-27 ppoż

Piątek, 15 maja 2015 · dodano: 15.05.2015 | Komentarze 3

Ten, długi okres bez rowerowego zawieszenia, był koszmarem nie do zniesienia a pragnienia obcowania z rowerem w naturze, doprowadziły mnie do zwady z Nimant-em.
Obrawszy drogę na wprost, do ukrytych uroczysk przy Drodze Gwarków, trafiliśmy z Dudysią na bezdroże leśne co skończyło się wygięciem tylnej przerzutki a w konsekwencji, nieoczekiwane wzburzenie Nimanta, który rzucił się na mnie i pogryzł za brak poszanowania po tak długim okresie rozstania, on chciał pędzić a ja w leśne ostępy.
Ból był i przeprosiny a wszystko uszło w nie pamięć gdy zobaczyliśmy to;



Otoczona słodkim zapachem żółtego szaleństwa


droga z Ustronia na bezdroża, tam gdzie uroczyska


dotarliśmy i ujrzeliśmy piękno w lesie


rany świeże po szamotaninie w leśnych ostępach


mostek do wyspy spokoju


imprezownia leśników


wjazd do parku dendrologicznego - Uroczysko Piekiełko


zaraz po wyjeździe z Uroczyska Piekiełko w lewo a tam bajeczne widoki...


...góry były bajecznie magiczne..


...a piękna  i bestia padły sobie w ramiona...



a jeźdźcy rozpierzchli się po okolicy w poszukiwaniu westchnień...


..drogą ppoż nr.15 do Drogi Gwarków i po stu metrach, może stu pięćdziesięciu w lewo
i do ukrytego uroczyska gdzie od zachodu błękitem czarowało....


... a od wschodu zielenią mamiło...

i jeszcze góry były,
jako tło dla żółci u podnóża jego 
gdzieś przepadły
lecz przez całą trasę,
widoki czarowne i magiczne i takie przejrzyste były,
że fot tu zmieścić,
się nie dało by rady
a nasycony przepychem widoku
odpływam,
który to już raz
w tym roku.;)

Trasa;  R. Żeliszów, Ustronie, szutrem  i lasem do Uroczyska Piekiełko, Droga Gwarków, Drugie uroczysko, Droga Gwarków, Włodzice, Kraszowice, droga ppoż nr. 27,  Nowe Jaroszowice, Stare Jaroszowice, Żeliszów, R.




Kategoria z żoną