Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi nahtah z miasteczka Raciborowice G. k/Bolesławca. Mam przejechane 83832.12 kilometrów w tym 5583.47 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 19.50 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcejo mnie. button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
Statystyki zbiorcze na stronę

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy nahtah.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

wycieczka

Dystans całkowity:11215.69 km (w terenie 573.51 km; 5.11%)
Czas w ruchu:511:24
Średnia prędkość:21.93 km/h
Maksymalna prędkość:75.00 km/h
Suma podjazdów:7583 m
Suma kalorii:74831 kcal
Liczba aktywności:182
Średnio na aktywność:61.62 km i 2h 48m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
105.01 km 5.20 km teren
05:08 h 20.46 km/h:
Maks. pr.:75.00 km/h
Temperatura:19.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:857 m
Kalorie: 3377 kcal
Rower:7-NIMANT

Tajemnice Pławnej

Sobota, 12 października 2019 · dodano: 12.10.2019 | Komentarze 5

Od miesiąca umawiana wycieczka, dochodzi do skutku - DarDarDal to skład trzech bikerów podążających w kierunku Lubomierza przez Pławną, gdzie tajemnice miejscowości zatrzymują każdego, na dłuższy postój i refleksję nad dziełami miejscowego a uznanego w kraju i zagranicą artysty oraz miłośników wsi....


....zaczynamy od pałacu w Brunowie skąd jedziemy wprost na Lwówecki rynek....


...i obowiązkowy przejazd pod Szwajcarią Lwówecką - już słynną rowerową trasą do Pławnej...

 
...oczywiste, że stary jeleń - symbol miasta z południa - i magiczna galeria Dariusza Milińskiego to stały punkt odpoczynku i konsumpcji...


...wyłapuję z tego miejsca nawet Arkę Noego (Muzeum religii)...


...do Lubomierza ruszamy główną, by zobaczyć muzeum przesiedleńców - czynne na telefon a czas, gna nas ku miastu słynnego z festiwalu filmów komediowych. Hejnał(muzyka z filmu "Sami Swoi") zagra za półgodziny, nie czekamy....


...odremontowany rynek zachwyca estetyką, ciszą i sennym spokojem w samo południe...


...freski kościoła zachwycają, o dziwo otwarte wrota tego przybytku pierwszy raz od wielu lat zapraszają nas do środka...


....rzut oka na to małe miasteczko i w drogę...


...urokliwa trasa do Ubocza, zatrzymuje nas na chwilę - podziwiamy....


....z Ubocza jakby bliżej do Świeradowa i gondolowego wyciągu.....


..jak na wyciągnięcie ręki. Wspinamy się na Gradówek skąd pozwalam sobie na szalony pęd z wiatrem- pobijam rekord
prędkości nahtah-a choppera na zjeździe 75km/h, hura....;)))



...z Gradówka grzejemy 15km z górki z 300 metrową przerwą w połowie tej trasy - wiatr we włosach zanosi nas pod Czerwonego Raka....


...zahaczamy jeszcze "Bahama Beach" półdzikie kąpielisko...


...i  "dolinę węży" - stary, zapomniany kamieniołom we Włodzicach...


...i zamiast węży, głazy kryły się w zaroślach a grzyby rosły dookoła...



...wycieczka udana, przejechana ze smakiem a kolejna, już puka do rowerowych ram.;)))






Dane wyjazdu:
100.27 km 0.00 km teren
04:03 h 24.76 km/h:
Maks. pr.:51.80 km/h
Temperatura:18.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:569 m
Kalorie: 2882 kcal
Rower:7-NIMANT

Soboier

Sobota, 28 września 2019 · dodano: 28.09.2019 | Komentarze 3

Dopadam pozioma w sobotni poranek, dość późny, by ukulać coś dłuższego ale postanawiam wyżyć się na setce i udaje mi się wytyczyć trasę w miarę atrakcyjną i szybką.
Lecę rowerową na "jelenie rondo" i na bulwar, skok przez most i kierunek Krępnica, trasa tyczy się sama w miarę upływu kilometrów, każdy zakręt czy krzyżówka wskazuje mi gdzie mogę kierować koła Nimant-a ....


...i tak znalazłem się w lesie pomiędzy Dąbrową a N.W.K. a chwila przymusowego
postoju obliguje mnie do wejścia w las (mokry, bo w nocy lało) a tam, wszędzie grzyby lecz jadalnego znajduję jednego - tryumf - z tego tytułu robię fotę grzyba;)))....
Grzybowy las i poziomka
Grzybowy las i poziomka © nahtah
....i jeszcze jedną, bo las, bo poziomka, bo słoneczna pogoda i ruszam do Krzyżowej gdzie postanawiam kierować się na Groble i Witków, w Różyńcu grzałem ponad 45km/h i później pożałowałem, że stary dom, obrośnięty czerwonym dywanem pnączy i liści bluszczu nie padł łupem mojego aparatu ale tak przyjemnie się jechało, z wiatrem, po gładkim, nowym, asfaltowym dywanie;))) ....

Naleśnikowy wiatrak
Naleśnikowy wiatrak © nahtah
...kierunek na Chojnów był dobrym wyborem, bo musiałem przejechać przez Jerzmanice a stary wiatrak zawsze mnie pociągał. Ładne miejsce i smaczne naleśniki, takie tam jedliśmy z Dudysią - sentyment;)))...


...mijam Chojnów bokiem i lecę przez Brochocin do N.W.Z. skąd na trasie do Uniejowic ukazuje mi się widok na Wilczą Górę - potocznie zwaną Wilkołakiem....


...w Wojcieszynie wiosce Don Kichota, Sancho Pansa i jego osioł krzyczeli, że deszcz blisko, lecz nie posłuchałem i dojechałem do Pielgrzymki i musiałem się schronić w wiacie przystanku, chwilę lało, ubieram kurtkę i grzeję na wzgórze  "samotnego drzewa" łaska niebieska spływa na Grapę ukrytą pośród drzew a deszcz przybiera na sile, chmury odbijają się od gór nad Świeradowem i walą wprost na Złotoryję.
Ulewa jest tak silna, że przysłania "Fudżi" lecz mnie dopada końcówka chmur i w połowie podjazdu w N.W.G. kończy się opad i pojawiają pojedyncze promienie, magiczne, bo jeden z nich pada na zamek, wygląda to bajecznie ale trwa za krótko i nie zdążam cyknąć foty....


....wpadam do R. w kolejnym deszczu, to z tej małej chmury co szła za wielką ale przez wieś jadę pod błękitem, tylko z pod kół chlapie , bo szosa mocno mokra...



....pod dom zajeżdżam usatysfakcjonowany, kolejna setka ukulana a pięć dni rowerowej absencji spotęgowało głód rowerowy nie do opanowania. Rwę się do kolejnego wyjścia na krotki dystans lecz za oknem groźna, czarna, rozlana po horyzont chmura, ciągnie z zachodu wprost na okno pokoju w którym spisuję przygodę z przed obiadu.
Wzdychnąłem przeciągle, stawiając kropkę do tego wpisu.;))))




Dane wyjazdu:
81.46 km 0.00 km teren
03:15 h 25.06 km/h:
Maks. pr.:67.10 km/h
Temperatura:26.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:824 m
Kalorie: 2608 kcal
Rower:7-NIMANT

Trzy Zamki

Niedziela, 4 sierpnia 2019 · dodano: 04.08.2019 | Komentarze 2

Po wczorajszej eskapadzie myślałem, że dziś raczej nie ukulam więcej niż standardowe tam i z powrotem czyli 30km ale wczorajszy wieczór obfitował w fajerwerki...


...ten złapany widok zapadł mi głęboko w zakamarki neuronów i śniłem o wiecznie zachodzącym słońcu o purpurach horyzontów o tęczach nie uchwytnych....


...rano po kawce z żonką, obraz zachodu obudził zew, który wezwał mnie na trasę i to jaką trasę, pierwsze metry rowerowych gum kieruje na ER4 i do pałacu w Brunowie....


....nie cykam wiele fot, lecę na Lwówek i do Gryfowa przed którym wyłapuję gondolową w Świeradowie, mordęga przez Gradówek przychodzi mi z prędkością 8,5km/h to zasługa spd, ostatnio na zwykłych pedałach kulałem 7km/h...


...w Gryfowie odbijam na Rząsiny, górki tu, to już bez pardonu, w połowie pierwszej wyłapuję zamek Gryf nad Gryfowem górujący...


...pnę się powoli pod następną a widoki zapierają dech...


...i następną, co za teren - myślę wyjeżdżając z Rząsin...
Widok bajka
Widok bajka © nahtah
....na następnej robię sesję, bajka.....


...i ten niechudy podjazd - korba w poziomie...
Biały zamek
Biały zamek © nahtah
...wreszcie szczyt i - myślałem, że pomyliłem kierunki i widzę Grodziec na zachodzie ale na horyzoncie biały zamek na wulkanie - Landeskrone nad zalewem Berzdorfersee po niemieckiej stronie - 17km na południe od Zgorzelca....
Zamek Gryf
Zamek Gryf © nahtah
...a od południa piękniejszy widok na zamek Gryf...



...podjazdy podjazdami, wymęczyłem ale zjazdy kosmiczne, z Wolbromowa do Gościszowa grzałem 67km/h i na ostrym zakręcie jak zawsze samochód, ostre hamowanie, pisk opon i ufff przeszedłem na ślizg po lusterkach.;)))
Na obiad zdążyłem jeszcze gorący.;))))


Kategoria wycieczka


Dane wyjazdu:
102.46 km 0.00 km teren
04:31 h 22.68 km/h:
Maks. pr.:51.90 km/h
Temperatura:28.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:668 m
Kalorie: 3046 kcal
Rower:7-NIMANT

Chojnów

Sobota, 20 lipca 2019 · dodano: 20.07.2019 | Komentarze 0

Zaplanowana setka na dziś - czyli sobotę - zaczyna się od spotkania z Ojcem na rowerowej w Iwinach. Jedziemy razem po naszych rewirach i gadamy, kilometry lecą, czas stoi a pogoda dopisuje, sielanka. Rozstajemy się w Kruszynie ale przed ruszeniem na trasę, wpadam do Mamy powiedzieć dzień dobry i zamienić słówko......


...i ruszam z kopyta na główną, bo w plecy wieje wiatr i dwadzieścia kilometrów przelatuję w półgodziny.
Na wiatrak w Jerzmanowicach tylko rzucam okiem i pędzę jak oszalały, z licznika nie schodzi 35km/h...
Chojnowski rynek
Chojnowski rynek © nahtah
...i siadam na "ławeczce" w Chojnowskim rynku, szamam grześka, słucham szumu fontanny i delektuję promieniami słońca a po niebie obłoki wędrują, tudzież miejscowy lud w kawiarenkach kawkę popija, taka przedobiednia sjesta, albo po kościelna;)))....


...bogacz, to istota dysponująca nie ograniczonym czasem - jestem w połowie drogi do tego stanu rzeczy;)))
ruszam w kierunku Złotoryi przez Brochocin i znajduje nowa drogę (techniczny dojazd do farm wiatrowych)...
Enklawa ciszy
Enklawa ciszy © nahtah
...niemal zerowy ruch powoduje tu enklawę ciszy, spokoju i można spotkać stworzenia ze świata fauny...


...trasę kieruję przez wieś "Don Kichota" gdzie w wielu przy domowych posesjach i nie tylko, wiatraki "rosną" a obok opis przygód rycerza z La Manchy....


....oczywistością oczywistości jest, że obrana trasa jest nie przypadkowa, choć długi podjazd na szczyt widokowy posiada wyraz męczący, to na widoku tym szamam kolejnego batona i delektuję widokami "Krainy Wygasłych Wulkanów" z Królową tychże na pierwszym planie ze Śnieżką i Karkonoszami w tle...



...druga setka w monoblokach - jedzie się wyśmienicie a wpinanie prawego buta idzie mi coraz lepiej, bo lewy jakoś tak od razu zaskoczył.;))))





Kategoria wycieczka


Dane wyjazdu:
61.67 km 2.50 km teren
02:34 h 24.03 km/h:
Maks. pr.:58.90 km/h
Temperatura:19.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:557 m
Kalorie: 1929 kcal
Rower:7-NIMANT

"Wilkołak" w deszczu.

Niedziela, 14 lipca 2019 · dodano: 14.07.2019 | Komentarze 0

Poranek pochmurny, deszcz wisiał w powietrzu, czuło się wilgoć choć wiatru nie było.
Dziś obrałem kierunek południowy - czyli góry - na cel obrałem dolinę Kaczawy w Złotoryi przez Czaple a im bliżej celu tym pochmurniej, ciemniej, mroczniej aż w końcu zobaczyłem jak Wilczą Górę pochłania wilgoć, by na wyjeździe w kierunku Chojnowa doświadczyć potężnej ulewy.
Tym razem chowam się pod drzewo i korzystam z płaszcza przeciw deszczowego, idę na przeczekanie z nadzieją krótkiego, przelotnego opadu i tak się dzieje, chmura odchodzi i całkowicie pochłania "Wilkołaka".
Lecę przez Uniejowice gdzie urzeka mnie dolina Skory więc na moście w Zagrodnie skręcam na boczniówkę ala rowerowy rozmiar i delektuję się spokojem płynącej rzeki, taką bulwarowo-rowerowo-rekreacyjną trasę przegapiam w Złotoryi ale to przez deszcz - kiedyś muszę ją rozkminić.....


...wracając do Skory, dużo tam mostków i mosteczków a i kilka brodów się zdarzyło...




...trasa piękna i spokojna i przez wieś i przez pola i las ale wzdłuż rzeki...



Widoków dziś żadnych, pochmurno przez większość trasy, dopiero tuż przed metą pokazało się słońce i zrobiło się cieplej.;)))

Kategoria wycieczka


Dane wyjazdu:
100.08 km 27.60 km teren
05:40 h 17.66 km/h:
Maks. pr.:46.60 km/h
Temperatura:18.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:635 m
Kalorie: 3416 kcal
Rower:9-NYSKEY

Wietrzna walka

Poniedziałek, 22 kwietnia 2019 · dodano: 22.04.2019 | Komentarze 6

Wczoraj gościna, gościna, gościna czyli siedzenie i gadanie i dziś, wstałem jak połamany, zesztywniały nie do życia. Podjąłem decyzję, że dziś wyrwę rodzinkę i zrobimy parę, paręnaście kilometrów ale lodowaty wschodni wiatr zniechęcił wszystkich, cóż - na mej twarzy wykwitł szelmowski uśmiech, bo pojawił się nowy pomysł; jeździł będę po regionie mi bliskim tak długo, aż na liczniku pokaże się stówa, jak postanowiłem tak i zrobiłem....


...na początek kamionka i widoki regionu, oczywiście po dwukrotnym byciu w Iwinach, bo poranna przejażdżka, bo kawka u Teściowej...


...a dalej skrótem polnych dróg na staw flotacyjny....



....widoki się nie zmieniają, tylko przejrzystość powietrza...

Na spękanej od słońca ziemi
Na spękanej od słońca ziemi © nahtah
....zawitałem tam gdzie ostatnio urzędowały żurawie...


...zajrzałem do kamieniołomów piaskowca...


...i okukałem kaniony Wartówki...


...głębokie pozostałości minionej epoki...


...przemknąłem szlakiem Jakubowym, wodząc wzrokiem po zielonych wzgórzach  Tomaszowa...


...pędziłem aleją starodrzewia dębowego na Kraśnik...


...w małym zagajniku, drogą wzdłuż A4 przedzierałem się przez gąszcza, taszcząc "poziomkę" na plecach;)))...


... - "i prowadzisz mnie nad wody gdzie mogę odpocząć" -  przed mrówką skręcam w prawo i znajduję kilka stawów, czystych jak łza...


...wpadam do Bolca i bulwarową ścieżką dookoła Bobru, zaliczając wiadukt i mostów trzy...


...Bóbr pełny wody toczył je leniwie, gromadząc gapiów na brzegu...


...krążę i tak trafiam na ostatni kilometr przed domem - pięknie rozkwita.;)))


...udało się ale ostatnie 15km, to czysta walka ze wschodnim, już nie tak lodowatym lecz mocniejszym wiatrem, zdoił mnie z energii bardziej niż cała trasa ale nie dałem się pokonałem słabości i zrealizowałem poranne postanowienie.:)))))))))))))))))))




Dane wyjazdu:
112.92 km 0.00 km teren
04:47 h 23.61 km/h:
Maks. pr.:70.50 km/h
Temperatura:18.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:1042 m
Kalorie: 3553 kcal
Rower:7-NIMANT

"Gdzie jest Generał"

Sobota, 6 kwietnia 2019 · dodano: 06.04.2019 | Komentarze 4

Miniony tydzień dokopał mi solidnie, zaburzona równowaga, zgubiona harmonia, gdzieś to wszystko rozpłynęło się w natłoku obowiązków ale w piątek - w piątek zaczął się łykend. Sobotnie sprawunki poszły mi szybko i tuż po południu, wypadłem na trasę szukać utraconej równowagi....


...wybrałem kierunek Gryfów - a pierwsze wiosenne symptomy złapałem pnąc się mozolnie na szczyt Gradówka (miejscami 7km/h)...


...przed szczytem wyłapałem zamek Podskale, łapiąc oddech przed ostatnimi metrami na szczyt - ta skała za oborą to pozostałości zbójeckiego zamku...


...słońce dawało czadu ale smog królował dookoła i nie pozwalał na wiele, ten pomnik w Gryfowie musiałem cyknąć od tyłu, inaczej nici z foty były...


...zamek Gryf był tak zamglony, że z ostatniego, możliwie dogodnego miejsca (Złoty Potok)udało się co nieco wyciągnąć z tego widoku, o górach majaczących w zamglonej poświacie a byłem tak blisko "gondolowej"mogłem zapomnieć...


...pofolgowałem sobie za to w Suchej, zamek Czocha wdzięczył się pięknie....


...i łapałem jego atrakcje przez ogrodzenia, bo...


...najzwyczajniej w świecie pocałowałem klamkę...


...i tyle z zamku gdzie schował się Generał, stróża nie pytałem czy jest;))) ale kto oglądał film te wie.;)))
do Leśnej wpadam z prędkością 70km/h z wiatrem i z górki to się mknie, fot nie ma, jakoś umknęły...


...omijam wszelkie atrakcje, znajdujące się nie po trasie, bo to temat na wiele godzin jeżdżenia a czasu niewiele,
przez Lubań przeskakuję łapiąc fotę murów obronnych z biegu...


...wskakuję z głównej na Nawojów, przelatuję koło Grodziska z X wieku i przed Nowogrodźcem cykam fotę Kwisy w miejscu gdzie przeważnie jest sucho a dziś wody tyle, że wreszcie mogę zaobserwować przelewanie się jej prze jaz anty powodziowy...


...Nowogrodziec również przeskakuje bez fot i biorę kierunek Kierżno - przeżywam szok przestrzenny, bo wybrałem jazdę przez "Bory" z powodu wschodniego, upierdliwego wiatru a tam okazało się, że lasu przez kilometr jazdy ubyło w stopniu więcej niż znacznym. Nawet tego nie cykałem, uwieczniłem za to jeszcze to co pozostało, dalej też nie było za wesoło lasy miejscami mocno przerzedzone...



...góry są piękne, widoki piękne, podjazdy trudne ale zjazdy bardzo szybkie - z Gradówka 60km/h z Ubocza do Gryfowa poniżej 40km/h nie schodziłem, w Złotnikach Lubańskich przez wieś prułem ponad 50km/h a do Leśnej wpadłem z 70-tką na liczniku i wszystko pięknie, ładnie ale kolana dostały w d..e czyli góry nie dla mnie.;))))



Kategoria wycieczka


Dane wyjazdu:
129.21 km 0.00 km teren
05:00 h 25.84 km/h:
Maks. pr.:56.70 km/h
Temperatura:19.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:816 m
Kalorie: 3783 kcal
Rower:7-NIMANT

Znikający punkt

Sobota, 23 marca 2019 · dodano: 23.03.2019 | Komentarze 12

Rano było fajne, rodzinna kawka z żoną i synami, przygotowania do wyjazdu bez spiny i w drogę, późno ale pod błękitnym niebem iście wiosenne temperatury, nawet te z wiatru.;)))
Po drodze spotkanie z kolegą, zapalonym bikerem z Bolca - emeryci na rowerach mają fajnie, czas ich nie ogranicza tylko moc w nogach i zdrowotne fanaberie.;)))...


...lecę do Krępnicy, bo gdzieś w zakamarkach neuronowych połączeń zobaczyłem Kliczków ale w Dąbrowej wpadam na genialnego pomysła, by zajechać go od tyłu i tak tnę główną do Golnic i na Parkoszów (kolega TomSawyer latał tam nie dawno i jego wpis mnie urzekł więc wybór padł nie przypadkowo)....


...po drodze przejazd pod mostem A4-ki...


...i koło Falklandów (dawnego ośrodka wypoczynkowego dla wojska)...


...do mostu, którego dawno dawno temu podziwialiśmy z koleżanką z Legnicy - sentymentalne odwiedziny.;)))
Zawracam i tnę asfalt do Trzebienia i na CPN Orlen - bagietka z pieczarkami wyjątkowo ohydna, w środku zimna a skórka twarda i gorąca, tfu... splunąłem zimną częścią, obgryzłem to,to gorące z keczupem i w drogę, teraz wiem dlaczego oferowali mi do tego kawę za pół ceny.
Nie wracałem po stresa, bo było tak pięknie, że psuć sobie dzień przez zimne grzyby nie było sensu, zagryzłem jakimś starym batonem fitness wygrzebanym z kufra i na główną...


...do Szprotawy - fontannę ze złotą rybą już mam to dla odmiany ratusz i....


...pomnik milenium ale z tyłu jakieś paskudy reklamy więc poprzycinałem, bo pomnik jak dla mnie to historyczna perełka, jak ta w Małomicach...


...ale najpierw cudo techniki dla superbohaterów, bo niewątpliwie ktoś, kto zamyka się w takiej puszce i pruje powietrze przekraczając barierę dźwięku, posiada zdolności i odwagę bohaterów Marvela ...


...i ta zapowiadana perełka w Małomicach (tablica upamiętniająca spotkanie wielkich wodzów w Szprotawie Iławskiej) zapewne po tych kamieniach stąpał nasz pierwszy oficjalny król a teraz są podstawą  tablicy pamiątkowej...:)



...Dalej pruję asfalt i rowerowy wiatr, który jest spotęgowany przednio-bocznym wiaterkiem z lekka upierdliwym. Fot nie robię, delektuję się jazdą, bo kiedyś tu już cykałem a po za tym nie było obiektów wartych wyciągania telefonu, bo aparat wziąłem ale został w piwnicy.
Jadę więc sobie przed siebie zmagając się z wiatrami, czuję że jest pod górkę na dodatek, na liczniku mam 27km/h i nagle, słyszę delikatny szum-gum i zobaczyłem w ostatniej chwili jak przemyka obok mnie na żółto ubrany "szoszon" - cześć, cześć - i tyły całe moje a on spokojnie, z każdym metrem do przodu.
Kilometrowe, proste odcinki i tylko coraz mniejsza żółta plamka, choć mój licznik się "zawiesił"i ciągle pokazywał 27km/h
to ów "szoszon", na betonowo twardych gumach, niknął za zakrętem, bym go na krótko zobaczył jak znika za kolejnym, który był już dwa kilometry dalej i tak w Przejęsławiu, znikający punkt zniknął bezpowrotnie a mnie, pozostała droga do Kliczkowa.
Bolec obwodnicą obskakuję i stałą do domu - prysznic, żurek, kawa i wpis. Piękny dzień.;)))









Kategoria wycieczka


Dane wyjazdu:
101.69 km 0.00 km teren
04:34 h 22.27 km/h:
Maks. pr.:40.30 km/h
Temperatura:4.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:391 m
Kalorie: 2837 kcal
Rower:7-NIMANT

Czarny lód

Piątek, 8 lutego 2019 · dodano: 08.02.2019 | Komentarze 5

Koniec ferii, mus zakończyć z przytupem. Pogoda wyśmienita zaczynam od polowania pierwszych promieni nad zamkiem....


...duch światła pojawił się nie spodziewanie i nie zamierzenie, niespodzianka mocno ciekawa...


...przypatrywałem się sporą chwilę, oglądając taneczny spektakl niebiańskiego płomienia...


...pierwsze promienie jakby przestraszone gościem świetlistym, nie bardzo kwapiły się na wyjście z podnóża zamku ale wytrwale czekałem i się doczekałem a to był znak by wyjść na rower....

Zjazd z górki okazał się szokującym poślizgiem na czarnym lodzie, gołoledź skuła wszystko w sposób nie widzialny i sto metrów po wyjeździe na wycieczkę miałbym glebę. Uratowałem się przed upadkiem nadwyrężając kręgosłup, tak mną skręciło. Do samego dołu zjazdu hamowałem stopami, odpuszczając sobie hamulce...


...nie robiłem fot, jechałem pod błękitnym niebem i temperaturą obligującą na dłuższy wypad i na dłuższą medytację.
Wpadłem w trans, lecąc po stolnicy i tylko korby kręcone na potęgę, trzymały mą jaźń przy rzeczywistości. Odpłynąłem, myśli które z początku biegły szybko, zaczęły zwalniać, coraz bardziej i bardziej, aż umysł wyczyścił się z każdej skazy złapanej za dni minionych.
Z transu obudził mnie nierówny asfalt w Chocianowie i tyle z przyjemności, ale nawierzchnia nawierzchnią  za to wiatr w Żabicach dopadł moją wyprawę i tak przez 40km, walczyłem i z nim i z podjazdem, bo miałem wrażenie, że to 40-sto kilometrowy podjazd ale podjazdy też były i w połączeniu z wiatrem, to już masakra była jakaś...


...Chocianowa mapa nie złapała a tam miałem myśl, by do Polkowic skoczyć, dobrze, że tego nie zrobiłem, bo wiatr by mnie zabił;)))...


...dostałem właśnie telefon - ferie zakończone.;)))
Kategoria wycieczka


Dane wyjazdu:
80.14 km 0.00 km teren
03:51 h 20.82 km/h:
Maks. pr.:44.10 km/h
Temperatura:0.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:445 m
Kalorie: 2402 kcal
Rower:9-NYSKEY

Ferie

Czwartek, 31 stycznia 2019 · dodano: 31.01.2019 | Komentarze 0

Drugi dzień ferii wykorzystałem całkowicie rowerowo, plan był na pierwszą setkę ale ranne minus 4 zniechęciło mnie na tyle, że odczekałem, aż spadnie do minus dwóch a potem zmieniłem przednie koło na slick 26x1,3 i pojechałem w góry - durnota.
 Jazda osiem kilometrów pod górkę odbywała się po suchym asfalcie ufff! ale zjazd do Skorzenic i dalej droga do Chmielna przez Zbylutów miejscami oblodzona, zachowawcza jazda nie była zachwycająca.....


...ale pierwsza godzina upływała w pełnym słońcu więc było się z czego cieszyć....


...potem naszły chmury i tyle było tego słonecznego ciepła...


...gdzieś nad górami jakieś okno pogodowe a nade mną ciemno...


...w Nowogrodźcu nawet lokalne mgły wystąpiły...


...przez Kierzno, uznałem, że jazda może być trudna, bo to głównie lasy to i lodu na drodze więcej,  więc wybrałem główną z Parzyc do Brzeźnika a tam podjazd nie chudy, umordowałem się ale na szczycie widok na słowiański gród zrekompensował ten trud...


...w Bolcu kuknąłem na "siedmiu krasnoludków", na krwawice moją, właśnie zakończoną...


...jeszcze most nad obwodnicą - i tu wyszło słońce, endorfiny zagrały wybornie i zabrały mnie na "jelenie rondo"
(rondo na ul. Jeleniogórskiej) i tam, w mojej głowie, zaczęła się opowieść......

...."jestem nahtah marznąca stopa-pomyślałem, czując zimno w lewej stopie - strażnikiem zachodnich rubieży. Szprychą i gumą przeczesuję asfaltowe trakty i dukty szutrowe a kraina owa od rzeki Kwisy na zachodzie po rzekę Kaczawa na wschodzie, od wygasłych wulkanów na południu po ciemne gęstwiny borów na północy.
Na skale mieszkam niczym orzeł - ptasi król przestworzy - na skrzydłach wiatru niesiony, w promieniach słońca skąpany gnam przed siebie w poziomie i tylko wytrawne oko wypatrzyć może, szalonego bikera. Gdy zobaczysz przed sobą w oddali, zbliżającą się kurzawę tuż przy ziemi, to znaj jej tajemnicę, to nahtah marznąca stopa, zmierza ku przygodzie.;)))))) 
Ech te endorfinki i aż dziw, że te myśli zapamiętałem. ;)))



Kończę wpis a za oknem piękne nasłonecznienie i błękit nieba, aż usiedzieć nie mogę a dziś koniec ferii, jutro już nie pojeżdżę.:)