Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi nahtah z miasteczka Raciborowice G. k/Bolesławca. Mam przejechane 79006.97 kilometrów w tym 5465.08 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 19.41 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcejo mnie. button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
Statystyki zbiorcze na stronę

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy nahtah.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

wyprawa

Dystans całkowity:5019.90 km (w terenie 287.36 km; 5.72%)
Czas w ruchu:288:51
Średnia prędkość:17.38 km/h
Maksymalna prędkość:74.40 km/h
Suma podjazdów:5166 m
Suma kalorii:74684 kcal
Liczba aktywności:53
Średnio na aktywność:94.72 km i 5h 27m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
72.42 km 2.50 km teren
04:02 h 17.96 km/h:
Maks. pr.:38.50 km/h
Temperatura:7.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:1046 m
Kalorie: 2873 kcal
Rower:9-NYSKEY

Moczary "Koło-brzegu"

Sobota, 4 maja 2019 · dodano: 04.05.2019 | Komentarze 2

Zimno jak diabli, odczuwalna temperatura 3 stopnie. Jadę autem na przegląd - problem - pęknięty uchwyt tłumika, załatwiam sprawę drutem, bo mechanik zajęty i nie da rady. Ogarniam sprawę do 9,00....


...i jadę do centrum odszukać nadmorską DDR-kę do Ustronia M.....


...przejazd przez port owocuje perełkami...


...jest ich bez liku a słońce pozwala na zdjęcia...


....objeżdżam latarnię i kierunek molo...


...krążę, zachwycając się wszystkim...


...wpadam na rowerową i mknę z wiatrem po porcję rzeźbionej galaretki...


...rowerostrada wymiata, wzdłuż której między Kołobrzegiem a Ustroniem moczary, ciągną się kilometrami...


...szykują  wylęgarnie komarów...


...ale to też ostoja ptactwa...


....galaretka kupiona i powrót na rybkę w parku Żeromskiego,
potem spotykam dziewczyny, zaprowadzam je tam , wypijam kawkę i w trasę do...
.Stalowe rumaki
Stalowe rumaki © nahtah
.
...Grzybowa, pod wiatr jedzie się gorzej ale DDR-ka jest tak świetna, że nie przejmuję się tym wcale....


...słońce tak pięknie świeciło, podnosząc temperaturę, że pociągnąłem do Dźwirzyna...



...powrót z wiatrem to czysta przyjemność, jeszcze zakupy do kolacji i oczekiwanie na zachód.;)))

Koniec wyprawy.;))))
Kategoria wyprawa, wczasy


Dane wyjazdu:
82.66 km 8.50 km teren
04:10 h 19.84 km/h:
Maks. pr.:43.60 km/h
Temperatura:10.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:491 m
Kalorie: 2566 kcal
Rower:7-NIMANT

Ruda mama i Ogrody Hortulus

Piątek, 3 maja 2019 · dodano: 03.05.2019 | Komentarze 0

Drugi dzień w Kołobrzegu, dziś jedziemy do Dobrzycy autem i stamtąd wyruszam na objazd gmin a dziewczyny rzucają się w labirynty ogrodów Hortulus....

...podbieram fotę Dudysi, robioną z wieży widokowej...
Ruda mama i Ogrody Hortulus
Ruda mama i Ogrody Hortulus © nahtah
...  i ruszam w trasę do Koszalina a przy bramie natykam się na rudą mamę z czterema młodymi - niespodzianka...


...wieje ciut mniej za to dookoła krążą chmurzyska z których pada i co gorsza, jadę za nimi, między nimi, i z nimi, i czekam kiedy się nadzieję na mokre....


...zaliczam Koszalin a festyn w rynku zaoferował mi smaczne, pieczone kartofle z mięsnym dodatkiem duszonym na olbrzymiej patelni.
Wyjazd w stronę Mielna za przypadkowym bikerem, który okazał się czarodziejem Arkiem, wyprowadza mnie drogami rowerowym po za miasto, więc nie tracę czasu na szukanie drogi, chwilę gadamy i  jadę dalej sam....


...w Mielnie tłumy, do Gąsek lecę asfaltem i tam, za latarnią, wpadam na leśną drogę rowerową do Ustronia...


....przed granicą miasta zaliczam ujście rzeki Czerwona....


...w Ustroniu Morskim ładuję kawkę i rzeźbione galaretki - dla kolan...


...potem gubię drogę i zaliczam ślepą drogę, jeden raz, drugi raz, trzeci raz i w końcu odnajduję rowerowy szlak i po paru kilometrach okazuje się, że na drodze stawiają most nad autostradą, zawracam i jadę przez pola, przede mną robi się ciemno , mijam jeziorko z którego wyjeżdża wędkarz. Jadę za nim i dopadam asfaltu  - do celu 6km...


,,,,niestety, na sucho nie dało rady, grad mnie zbił a deszcz zmoczył i tak kończę wyjazd.;)))



...góry tu też nie chude.;)))


Kategoria wyprawa, wczasy


Dane wyjazdu:
105.38 km 10.20 km teren
05:14 h 20.14 km/h:
Maks. pr.:48.30 km/h
Temperatura:10.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:763 m
Kalorie: 3344 kcal
Rower:9-NYSKEY

Krzywy las i krzyk mewy

Czwartek, 2 maja 2019 · dodano: 02.05.2019 | Komentarze 9

Nim ruszyliśmy, przygód mieliśmy co nie miara ale takie rzeczy zawsze nas spotykają - jedziemy,  oczywiście  autem do celu
(to było wczoraj) wspominam , bo rowerem nie dało się pojeździć po dotarciu, bo....


....bo dziewczynom chciałem pokazać "krzywy las" i przez to w okolicach Dąbie trafiliśmy na zakorkowaną S3 i S6, błądzimy przez chwilę i dojeżdżamy do pętli a tam jeszcze gorzej, na autostradę próbujemy wjechać z trasy na Wielgowo i w ostatniej chwili rezygnuję, jedziemy do Wielgowa a tam stop, nie wiem gdzie dalej jechać, otwieram mapę i nagle pojawia się "Merlin" czarodziej z przed wieków.
- Pomogę - mówi - poświecę chwilę czasu i podjadę przed wami, jedźcie za mną - mówi.
Jedziemy dwa kilometry za Range Rowerem dziurawą trasą, gość pokazuje palcem  i mówi - przez las 200 metrów i trasa na Chociwel, mamy objazd, dłuższy, bo dłuższy ale cudowną trasę i dziwnie pustą, aut prawie zero i sporo czarodziejek w miniówach - dziwne i tak do Chociwela.
Po kilkudziesięciu kilometrach zaliczamy Węgorzyno i skok przez Łobez do Świdwina a dalej, prościutko do celu....


...późno przyjechaliśmy, spacer pod wieczór nie pozostawił wrażeń z widoków a rano obudził mnie krzyk, dziwny to był krzyk, do momentu całkowitego przebudzenia i zajarzyłem, to był krzyk mewy a my jesteśmy w Kołobrzegu....


...rano ruszam w trasę, wieje, bardzo wieje a przede mną 50 km pod wiatr...


...ale pieszych i rowerzystów mnóstwo...


....punkt widokowy przy hotelu Havet w Dźwirzynie a obok przepiękna trasa rowerowa...


...morskie bałwany rosną w oczach wiatr jest coraz mocniejszy ale droga rowerowa przez las częściowo mnie chroni - częściowo...


....w Mrzeżynie nawiewany piach na falochrony nie pozwolił dojechać do latarń...


...poszła fota z daleka, jak z bliska nie dało rady - brama do portu....


...czyste powietrze zapychało mi płuca jodem, zrobiłem tu konsumpcję i ....

....spotkałem zaplątana parę, ona na góralu z jednym haskim a on na trójkołowym wózku z trzema z krzyżowali smycze na szutrowym odcinku widokowym.
Dalej jadę kostką, szutrem, betonem, kostką i trafia mnie do bólu...


...koniec końców docieram do Pogorzelicy i czerwonym asfaltem gnam ile sił wzdłuż wąskotorowej kolei i pada mi bateria w aparacie a druga nie załadowana...
Shrek zadowolony
Shrek zadowolony © nahtah
...czas upływa na walce z wiatrzyskiem i osiągam Rewal, Shrek zadowolony...


...przy "Małym Księciu" dłuższa pogawędka z miłośnikiem rowerów...


....i docieram do wielorybów, jeszcze rzut beretem i klif przed Trzęsaczem...


....niestety deszcz pogonił mnie na powrót.
Zawracam i grzeję do Trzebiatowa....



...zostawiam rower i cykam Sanktuarium Maryjne w Trzebnicy, wracam do poziomki a tam gościu - chhhhhciałem Ci zap....lić  ten rowerek. To mu odpowiadam - to by Cie popie....iło, żółwik - mówię - i powodzenia dodaję, odjeżdżam a w lusterku dostrzegam jeszcze zdziwioną minę gościa;)))...




...jeszcze wiele atrakcji mnie spotkało, gdy szukałem dziewczyn po mieście, bo One miały klucze do pokoju, przy okazji zupkę rybną zjadłem i kawkę z ciastem wrzuciłem na ruszt a powrót w deszczu nawet nie zauważyłem....;)))




Kategoria wyprawa, wczasy


Dane wyjazdu:
45.05 km 15.30 km teren
03:23 h 13.31 km/h:
Maks. pr.:26.10 km/h
Temperatura:25.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: 448 kcal
Rower:9-NYSKEY

S.P.N.

Poniedziałek, 20 sierpnia 2018 · dodano: 20.08.2018 | Komentarze 2

Słoneczny poranek, o szóstej punkt, koncert żurawi otwiera mi oczy.
Ostatni dzień nad morskiej wyprawy, czas się pożegnać i to z wykopem. Pomimo problemu z autem decydujemy się na Łabę.
Moja improwizacja naciągu linki sprzęgła działa więc pakujemy rowery i jedziemy nad jezioro Sarbsko do miejscowości Sarbsk.
Cicha, spokojna wieś na uboczu, odgrodzona od świata lasem, jedziemy leśną piaszczystą drogą, przechodzącą w twardy szuter, by w Nawocinie przejść w asfalt...


...zwiedzamy tam pałac i szlakiem do Łeby, kiepskim, betonowym szlakiem...


....w Łebie szukamy wędzarni ryb, krążąc po uliczkach wśród tłumu turystów, rybka przy portowej przystani smakuje wybornie, za to kawałek dalej po gofrach ala zakalec jesteśmy tak zdegustowani, że jedziemy do wylotu portu na pełne morze...


...oddychamy pełną piersią....


...i zachwycamy klimatem, czujemy tu magię i moc morskiego akwenu a samotny biały żagiel nie jest już samotny, stara karawela z czasów Zygmunta III Wazy, ochoczo mu towarzyszy;)))....


...po nadmorskim zachwycie czas na kolejne mocne uderzenie dla zmysłów - jezioro Łebsko i wieża widokowa w Rąbce...


...czarujące widowisko, rozlane po horyzont, mamiło nas swym pięknem, aż z trudem ruszyliśmy do kolejnej atrakcji...


...docieramy w to miejsce pięciokilometrowym, betonowym szlakiem i już na wstępie podziwiamy piękno natury a to dopiero przedsmak...


...ruchome wydmy, zapierają dech...



...są rozległe i mocno egzotyczne, cykamy foty i wracamy a szlak...


...czas na pożegnanie z morzem...


...plaże w Słowińskim Parku Narodowym są czyste, woda czysta, czyste lasy i niebo błękitnie czyste.
Szamam bułkę, robię foty i delektuje widokiem, czy może być coś piękniejszego, gdy ciepła morska bryza, lico owiewa, gdy słońce delikatnie grzeje, szum morskich fal i krzyk mew w utworze natura gra ulotną melodię odpoczynku?;)))

Dzień się kończy, wyprawa dobiega końca, jeszcze noc i długi powrót trasą A1,S8, A4, pisze i wzdycham, było zaje...................;)))




Kategoria wyprawa, z żoną, wczasy


Dane wyjazdu:
64.06 km 27.66 km teren
04:00 h 16.01 km/h:
Maks. pr.:35.50 km/h
Temperatura:25.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: 626 kcal
Rower:9-NYSKEY

Ujście Piaśnicy

Sobota, 18 sierpnia 2018 · dodano: 19.08.2018 | Komentarze 2

Awaria auta zmusza nas do szukania mechanika i nowego lokum, wszystko znajdujemy w Sławoszynie, po przeprowadzce decydujemy się na trzecie podejście na Oko Kaszubów, moja improwizacja w aucie trzyma więc robimy szybki wyskok...


...upragnione foty, pizza pod wieżą i powrót ...


....jedziemy rowerami do Starbanina, kierunkowskazy wskazują na wspaniały pałac, jedziemy ER10 przez las, pniemy cały czas pod górkę i pod wiatr a na miejscu okazuje się, że zamknięty, zaniedbany, zarośnięty...


....zjeżdżamy do Choczewskiego jeziora i spotykamy znajomego z "poziomowanego" ale bez poziomki z rodzinka a wakacjach, chwila pitu, pitu, kawałek dalej posiłek i do Chłoczewa na kolejny pałac...


...zapowiadany drogowskazami, okazuje się siedzibą pomocy społecznej i w równym stopniu zaniedbany jak poprzedni, wracamy do Lublewka i ta samą drogą, przez Słuchowo do Sławoszyna i do Białogóry, tam tłok, przebijamy się z trudem...


....i gnamy leśnym duktem do ujścia Piaśnicy, celnie trafiając na zachodzące słońce, nie czekamy na kumulację fajerwerków, nie chcemy, by noc nas dopadła na leśnej szutrowej drodze....




...w Karwieńskie Błoto Drugie ostatni rzut okiem na niebo i przy Piaśnickich Łąkach, wjazd na asfalt, jeszcze Karwieńskie Błoto Pierwsze i Sławoszyno, gwiazdy już mocno świecą a stado żurawi ostatnim krzykiem zamyka nam dzień.;)))






Kategoria wyprawa, z żoną, wczasy


Dane wyjazdu:
73.32 km 8.00 km teren
03:25 h 21.46 km/h:
Maks. pr.:54.50 km/h
Temperatura:25.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: 812 kcal
Rower:9-NYSKEY

Wejherowo

Piątek, 17 sierpnia 2018 · dodano: 17.08.2018 | Komentarze 2

Przed poranną kawką, spacer po plaży.....


...jeszcze pusto ale w przeciągu godziny będzie tu tłoczno, uciekamy na kawkę. W południe wsiadamy do auta i kurs na Oko Kaszubów, jedziemy spokojnie a pedał sprzęgła zaczyna szwankować, w Krokowej tankuję gaz i decyduje powrót z poszukiwaniem mechanika, znajdujemy go w Karwieńskich Błotach.
Niestety, diagnoza brzmi nieprzyjemnie, mus wymienić linkę z samoregulatorem, który nawalił, już drugi raz - reklamacja nic nie dała, umawiamy się na wymianę i zaklepujemy sobie pokój na dwa dni. Linka będzie w poniedziałek rano i mus przedłużyć urlop....


....po obiadowych pierogach Dudysia na odpoczynek po ostatnich wojażach a mnie pognało do Wejherowa które spędzało mi sen z powiek....



....pędzę przez lasy ale główną, trasa rowerowa jest szutrowa, dużo kamieni, które spowalniają, a po drodze mijam pomnik ludobójstwa z II W.Ś. ale fota nie chce się załadować, wklejam rozjazd rowerowy na rondzie w Wejherowie...


....zaczęły się fajerwerki, na które - jadąc przez Rede - myślałem, że nie zdążę, udało się w Rekowo Górnym...



...gdzie zaliczam pałac Wieniawa....


...mieszczący hotel...


...dalej prę do przodu główną, ruch duży ale to jedyna droga na szybki powrót...


...jutro trzeba wcześnie wstać i opuścić pokój i jechać na nowe do mechanika, który też chce mieć wolny łykend.:)

Trasa; Chłapowo, Władysławowo, Swarzewo,Gnieżdżewo, Puck, Pałczyno, Darzlubie, Leśniewo, Domatówko, Wielka Piaśnica, Wejherowo, Reda, Rekowo Górne, Sławutówko, Budzewo, Pałczyno, Puck, Gnieżdżewo, Swarzewo, Władysławowo, Chłapowo.






Kategoria wyprawa, wczasy


Dane wyjazdu:
90.53 km 8.50 km teren
05:55 h 15.30 km/h:
Maks. pr.:69.60 km/h
Temperatura:25.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: 935 kcal
Rower:9-NYSKEY

Oko Kaszubów

Czwartek, 16 sierpnia 2018 · dodano: 17.08.2018 | Komentarze 0

Po wczorajszej eskapadzie, dziś wstajemy późno, wyjeżdżamy w południe i w Jastrzębiej Górze jemy obiad - godzina 14,00


...oglądamy Gwiazdę Północy czyli najdalej na północ wysunięty odcinek Polski...


....i ruszamy w poszukiwaniu ER10, jedziemy na czuja ale trafiamy bezbłędnie. Jeden znak  po wielu zakrętach, a gdy wychodzimy na prostą to znaków co 100m. Leśne dukty wymiatają, krążymy po Nadmorskim Parku Krajobrazowym i oglądamy Karwieńskie Błoto, zaliczamy martwe drzewa w rezerwacie Bielawskie Błota i w Sławoszynie odkrywamy drogę rowerową, którą...


...docieramy do miejscowości Krokowa, w pałacu kawa z ciastem i na szlak do Żarnowca...

...po drodze, daleko na horyzoncie prom Stena Line, lewituje nad lasem;)))...


...a przy jeziorze Żarnowieckim klasztor Cystersów, cegłą budowany...


...skręcamy przed Żarnowcem na betonówkę przy wałach jeziora i tam wita nas kalina, czerwona jak malina, a "samotny biały żagiel" wciąż płynie;)))...



...w poszukiwaniu wieży widokowej, zajeżdżamy do groty jaskiniowców...


...na pomoście szukamy fontanny z jeziora ale na ten czas ją wyłączyli, odjeżdżamy do podnóża Kaszubskiego Orlinka, jadę przodem, Dudysia na chwilę się zatrzymuje, rower się wymyka i poddaje prawu grawitacji, gleba ta pociąga za sobą pewne konsekwencje, o których...


...dowiadujemy się przy kasie ale najpierw...


...z trwogą obserwujemy jak triceratops przymierza się do chłopaczka, choć mięsożercą nie jest;))...


...dzieci to w ogóle trwogi nie znają i nawet z takim tyranozaurem się bawić będą, a on udaje, że niby ucieka;)))
Po oglądaliśmy i czas na Oko Kaszubów, tak, czas na wejście na wieżę ale w kasie mus nabyć bilet, Dudysia do sakwy a SAKWY NIE MA i nie ma pomysłu gdzie ta rzecz z cenną zawartością się podziała.
Rzucamy się się do zjazdu, który z taką mozolną wpychanką pokonaliśmy, pędzę jak szalony, na liczniku prawie 70km/h, może i na spokojnie pobiłbym swój rekord ale wypatrywałem sakwy i jechałem zachowawczo.
Zjeżdżam na sam dół i jest, leży nie ruszana, czas w porę, bo z przeciwka zbliżał się rowerzysta ufff...

A było to tak; w pierwszym dniu rowerowania, zajechaliśmy przez przypadek do Dworku Św Antoniego, gospodyni, choć gości nie przyjmowała, ugościła nas pysznymi pierożkami, zieloną i białą herbatą w przemiłej atmosferze scenerii z przed wieku.
Nie chciała zapłaty ale jej synowa zaproponowała nam zadośćuczynienie na rzecz remontu kapliczki Św. Antoniego , którą to Owe Panie się opiekują - musieliśmy być hojni? Bo patron podróżnych, zaginionych i zgubionych rzeczy, już drugi raz ratuje nas przed zgubieniem - wcześniej aparat, no i myślę, że również prowadzi nas po nieznanych drogach wprost do celu, bo odnajdujemy się w tych okolicach idealnie.;))))


...powrót na szczyt nie wchodzi już w rachubę, przejeżdżamy koło nie dokończonej elektrowni atomowej i kierujemy się do Krokowej...


...ktoś mi kiedyś powiedział, że nad morzem nie ma gór. Podjazd pod Sobieńczyce zakończył się również pchaniem...


...w Krokowej przejazd koło pałacu...


...a przy neogotyckim kościele św. Katarzyny Aleksandryjskiej owocowa konsumpcja....


....wpadamy na rowerową trasę po starej linii kolejowej do Swarzewa 17,5km, gdzie zachód nas dopada i mrok wieczornej pory płaszczem szarości widoki odbiera;)))...


.....lampy wszystkie włączone a trasa prosta jak strzała i taka szybka...


...Władysławowo i lunapark a dyskotekowa muzyka rozlewa się po wszystkich ulicach, do domu wpadamy w kompletnej ciemności i szczęśliwi, plan objechania jeziora się powiódł a Oko Kaszubów - co się odwlecze to nie uciecze.;))))



Kategoria wyprawa, z żoną, wczasy


Dane wyjazdu:
122.04 km 14.40 km teren
08:19 h 14.67 km/h:
Maks. pr.:33.10 km/h
Temperatura:25.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: 1179 kcal
Rower:9-NYSKEY

OPAL

Środa, 15 sierpnia 2018 · dodano: 16.08.2018 | Komentarze 2

Czwarty dzień nad morzem, druga wycieczka rowerowa.
Wczesna pobudka i pochmurne niebo nie nastawiało nas optymistycznie ale brnęliśmy do przodu, zobligowani zapowiedziami pogodowymi dnia. Zaczęliśmy od drobnego deszczyku.....


...by w Chałupach doświadczyć piękna wschodu - golasów jeszcze nie było, aż mnie kusiło by spróbować;)))....


.....chmury przeplatają się z błękitem nieba a droga rowerowa wzdłuż wybrzeża, umila nam podróż...


...w Jastarni kule kulą się do roweru....


...a w Juracie, córka Króla Mórz Jurata, ugościła nas słonecznie - rozbieramy się i w drogę, przez las na Hel. Osiem kilometrów przed, zaczyna się szuter i lekkie pagórki. Po drodze, muzea militarne obrony wybrzeża ale na to czasu nie ma, on goni nas do promu OPAL...


....odnajdujemy naszą przystań, chwilę kręcimy się po porcie, oglądamy wpływającą łódź podwodną i polujemy na foczkę, trofeum zawieszam przy zagłówku i odpływamy w morską podróż...


...do Gdańska - port, statki, Westerplatte, pałace i wiele innych zabytków, które nas zachwycają, podziwiamy z pokładu...


... koniec rejsu, jeszcze rzut oka na jarmark przy słynnym Gdańskim Żurawiu i przeciskamy się do drogi rowerowej ER10 - przeciskamy się, bo tłum wielki a do tego biegi ulicami Trójmiasta i jeszcze namolni francuzi, zobaczyli moją poziomkę i chcieli maila brać, telefon, kontakt jakikolwiek, bo oni biznes robić będą, ledwo się wyrwałem ....


....jeszcze w Gdańsku zajadamy się goframi i kawą z BikeCafe przy deptaku i drodze rowerowej, którą tuż za mną  wieńczy rondo, spinające w tym miejscu rowerowe autostrady z trzech kierunków.
Droga wiedzie wzdłuż plaży, którą porusza się niezliczona ilość rowerzystów a obok równolegle, jeszcze większy tłum pieszych....


....w Sopocie strzelić fotę bez ludzi to cud;)))....


....punkt widokowy w Gdyni z Kamiennej Góry ( tragedii żydów z czasów II WŚ.) i tyle z przyjemności dalej wkradła się nerwówka, remonty dróg rowerowych, przebudowa i powstawanie nowych, spowodowały, że gubimy drogę ER10 i z trudem, gdzieś w Rumii, odnajdujemy kierunek na Kazimierz, błądzimy i tracimy czas, by w końcu w szczerym polu, tuż za rzeką Zagórska Struga, odnaleźć zgubioną tabliczkę - ER10 - dalej już znamy trasę ale niestety, ta trasa to betonówka, szuter, i asfalty nie z tego świata i tak do Pucka...


...wreszcie molo i chwila odpoczynku, słońce chyli się do horyzontu, posilamy się w tej scenerii i już nam się nie chce dalej jechać, jest miło, choć trochę wieje ale do domu jeszcze kilkanaście kilometrów, mus wstać i opuścić to miejsce błogiego nastroju;)))...


...ostatni rzut okiem na zachodzące słońce....


....i na ten "samotny biały żagiel" co pośrodku wody wielkiej, przemierza świat w poszukiwaniu ukojenia duszy.;))))

Do domu docieramy w szarówce,  odprowadzani kroplami deszczu z niewielkiej chmury, aczkolwiek ciemnej jak noc.;)))
Zmęczenie i obolałe kości pozwalają nam na prysznic i odlatujemy ale z bananem na ustach.;)))








Kategoria wyprawa, z żoną, wczasy


Dane wyjazdu:
71.30 km 13.00 km teren
05:18 h 13.45 km/h:
Maks. pr.:36.80 km/h
Temperatura:25.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: 726 kcal
Rower:9-NYSKEY

Zatoka Pucka

Poniedziałek, 13 sierpnia 2018 · dodano: 13.08.2018 | Komentarze 4

Niedziela zeszła na przetransportowaniu rowerów i bagażu do umówionego celu, zaliczając - A4,S8 i A1 osiągnęliśmy cel po 10-iu godz.
Pochmurna pogoda, pozwoliła nam przed spaniem, pomoczyć nogi w pieniących się falach bałtyku i odpadliśmy.
Ranek dnia następnego, przywitał nas ciepłym letnim deszczykiem ale pozbierani po porannej kawce i moczeniu nóg  w morzu, ruszyliśmy na trasę nie bacząc, że moczy dzeszczyk....


...zwiedzamy co się da lecz foty atrakcji pogrążonych we mgle są tak mgliste, że została mi tylko ta ....


....nie zrażeni tym faktem prujemy przed siebie, za Władysławowem robimy krótki postój i w roztargnieniu zostawiam aparat na ławce, na moje szczęście kończy się kostka i zaczyna ścieżka, wijąca  nad klifem, chwilę się zastanawiamy co dalej, aż tu dopadają nas dwie babki z moim aparatem - widziały nas jak odjeżdżamy i w nadziei, że dogonią, pojechały za nami  - uff!


....jedziemy ścieżyną pięknie wydeptaną ale momentami takie podjazdy, wjechać się nie da, a i wepchnąć ciężko;)))...


....ścieżka wije się i znika  w takich gęstwinach...


...by pokazać takie widoki...


....lub takie, gdzie żywioł pochłania drzewa...


...a na koniec wyprowadzić na skansen   "Łowców fok"  a wcześniej osadę prasłowian...



...jedziemy i łowimy perełki - Zamek Jan III Sobieski...


...lipowe starodrzewie  z zamku w Rzucewie do Osłonina...


...okrążając rezerwat ptaków BEKA, gubimy szlak by trafić gdzieś po drodze na stwora pożerającego drzewo (Park Ewolucji w Sławutówku), oglądamy tam pałac Below...


...i jedziemy do osady Słowian szukając możliwości posilenia się, udaje się znaleźć strawę w Dworku Św, Antoniego, miła właścicielka uroczego dworku (ze Śląska), wręcz magicznego, przygotowała nam pierożki z mięsem a jej synowa białą i zieloną herbatkę i tak w otoczeniu kotów w scenerii osiemnastego wieku i przy muzyce Anny German odpoczywamy nabierając sił do powrotu...


...słońce grzeje w pełni a my na drodze rowerowej do domu....


...przed Swarzewem dopada nas chmara kormoranów, cykam lecz nie wyraźnie, na trasie dużo rowerzystów a my jeszcze do biedronki, przeciskamy się przez korek aut wracających z Helu i grzejemy na plaże złapać zachód, nie udaje się lecz po drodze, zapobiegawczo, bez trzymanki, podczas jazdy łapię fotę i kończę dzień przygód.....;)))))


Trasa; Chłapowo, Władysławowo, Swarzewo, Puck, Rzucewo, Osłonino, Mrzezino, Połchowo, Sławutówko, Sławutowo, Brudzewo, Celbowo, Puck, Swarzewo, Władysławowo, Chłapowo.









Kategoria wyprawa, z żoną, wczasy


Dane wyjazdu:
28.47 km 0.00 km teren
01:55 h 14.86 km/h:
Maks. pr.:29.90 km/h
Temperatura:19.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: 284 kcal
Rower:9-NYSKEY

Bulwary Szczecińskie

Czwartek, 3 maja 2018 · dodano: 03.05.2018 | Komentarze 0

Ostatni dzień w Szczecinie i jeszcze jedna jazda - zobaczyć Szczecińskie bulwary. Mamy czas do 13,00 i jedziemy...


...zwiedzamy jeszcze raz najpierw jedną stronę a potem drugą i wjeżdżamy na most - ten nie remontowany - jedna fota mi wystarcza, resztę zostawiam Dudysi.
Z mostu wspinamy się na wał Chrobrego pod Akademie Morską i przystajemy przy BikeCafe, latte z widokiem na bulwary jest powalający ale czas nie pozwala nam sycić się tym pięknem, skąpanym w ciepłych promieniach słońca.
Wracamy do naszego lokalu.
Pakowanie, obiad w pobliskiej pizzerii i wyjazd do domu. Ruch o dziwo bardzo słaby i jazda jest relaksacyjna.
Wycieczka super, udana nad wyraz i jest chęć wrócić tam gdy skończą drogę rowerową po wałach jeziora Dąbie i zostać na nocne zwiedzanie bulwarów, najlepiej podczas zlotu jachtów - za rok a może dwa?;)))

Kategoria wyprawa, z żoną, wczasy